Oto jest głowa zdrajcy…

Dziś Senat Uniwersytetu Wrocławskiego opiniował kandydatów na rektora. Element znaczący, bo pokazujący nastroje i sympatie wśród reprezentantów całej uczelni. Widać wyraźne pęknięcie, niemal w połowie, między zwolennikami rozwoju i projakościowej przyszłości uczelni i osobami tęskniącymi za czasami przed pandemią, przed zmianami akcentującymi wartość aktywności naukowej, pragnącymi spokoju i równości wszystkich we wszystkim. W czasach kryzysu i niepewności to zrozumiałe, że pragniemy spokoju i stabilności. Ale tym bardziej warto uważać – co nam się pod tymi hasłami chce sprzedać? Czy głoszący je mają wiedzę, umiejętność i wizję, jak zapewnić te minimalne cele wspólnocie?

Nie o tym jednak chciałbym pisać, nie zamierzam recenzować programów moich kontrkandydatów (których nota bene w dwóch przypadkach nadal – 25.05, 11 dni przed głosowaniem – nie ma… choć jest pozytywna opinia Senatu o kandydatach :)). Uderzyła mnie jednak – i zasmuciła jednocześnie – łatwość, z jaką wszyscy, literalnie wszyscy moi kontrkandydaci zaakceptowali przekonanie, że wystarczy usunąć Wiszewskiego ze stanowiska rektora, a wdzięczny Minister sypnie groszem uczelni. Ba, sypnie tak, jak nie sypnął żadnej innej uczelni. Da na remonty, inwestycje i duże podwyżki dla wszystkich pracowników. Wystarczy przynieść głowę zdrajcy.

Co jeszcze ciekawsze, wygląda na to, że spora grupa członków wspólnoty mojego Uniwersytetu z takim poglądem się zgadza. Powtórzę – nie chodzi o program, o przyszłość uczelni, o racje etyczne – nie: będą miliony za głowę Wiszewskiego, w oparciu o to można podjąć decyzję w głosowaniu nad obsadą godności rektora.

Nie mieści mi się to w głowie. Że jest to naiwność? No tak. Ale w jakim świetle stawia to nas, członków uczelni? Naprawdę, za złudne obietnice nie tylko jesteśmy gotowi wyrzec się autonomii, przekonań i wartości, o których na boku tyle mówiliśmy i pewnie nie raz będziemy mówić? Nawet nie za obiecaną, ale za wyimaginowaną sympatię Ministra gotowi jesteśmy poświęcić część naszej tradycji? Pamięć o 1968 r., o 1982 r.? Naprawdę, to jest etos akademicki? O tym, jak widzimy osobę Ministra głosząc takie poglądy, nie zamierzam się wypowiadać. Niezależnie od tego, czy jest to zwykły cynizm, czy rzeczywista wiara w siłę niechęci Ministra do mojej skromnej osoby, te deklaracje uważam za wybitnie smutne, głęboko szkodliwe w dłuższej perspektywie dla naszej uczelni.

Smutne czasy. I nikt nam nich nie narzuca. Sami je tworzymy. Tymi rękami.

Sprostowania wyborcze

Krasnal Profesorek przy Uniwersytecie Wrocławskim

Kampania wyborcza na Uniwersytecie Wrocławskim nabiera rozmachu, a wraz z nią pojawia się sporo nieprawdziwych informacji. Zatem gwoli wyjaśnienia kilka z nich chciałbym wyprostować:

  1. Wiszewski jako rektor przyznał sobie ogromne wynagrodzenie – rektor nie ma nic do powiedzenia w sprawie wysokości swojego wynagrodzenia. Zgodnie z ustawą PoSWiN wynagrodzenie ustala minister oraz rada uczelni. Pan Minister Wojciech Murdzek ustalił po konsultacjach z radami uczelni wysokość wynagrodzeń rektorów we Wrocławiu tak, żeby odzwierciedlały wielkość uczelni. Dlatego najwyższe wynagrodzenie miał i ma nadal rektor Politechniki Wrocławskiej, drugie – rektor Uniwersytetu Wrocławskiego, dalej Uniwersytetu Przyrodniczego itd. Jedyną moją decyzją w tej sprawie był wniosek o zmniejszenie wynagrodzenia w związku z niemożnością wprowadzenia adekwatnej podwyżki uposażeń pracowników. Wniosek skierowany do Ministra Czarnka przez ręce Ministra Murdzka, został pozytywnie zaopiniowany przez Radę Uczelni. Nie został jednak rozpatrzony.
  2. Wiszewski wynajął jacht, żeby popłynąć z wycieczką na Spitsbergen – owszem, jako rektor odwiedziłem Spitsbergen, by spotkać się z nowym gubernatorem wyspy i po 50 latach od pojawienia się naszej stacji badawczej zalegalizować jej status. Uczyniłem to na prośbę badaczy rozwijających z powodzeniem i ogromnymi sukcesami nasze badania nad regionami zimnymi. Jacht był, jako żywo, ale jako środek transportu wszystkich członków wyprawy z Longyearbyen do naszej stacji, bo inaczej dostać się do niej nie można. Jego wykorzystanie miało miejsce w związku z prowadzonymi badaniami, pobraniem próbek badawczych w rejonie naszej stacji i stacji na Hornsundzie. Jedyne, czego w związku z tym żałuję, to to, że nie zdecydowałem się wziąć udziału w obchodach 50-lecia stacji, by nie wystawiać renomowanych badaczy na ataki hejterów. I dziś tego żałuję.
  3. Wiszewski jest lewakiem, który wspierał atakowanie kościołów w trakcie Strajku Kobiet – ponieważ atakują mnie zwolennicy obu skrajnych skrzydeł naszego życia politycznego, mogę tylko poprosić, żeby jakąś wersję uzgodnili, kim ja dla nich jestem. I zupełnie poważnie – nie jestem zwolennikiem jakiegokolwiek ruchu politycznego. Co więcej, w trakcie niepokojów społecznych wyraźnie mówiłem, że zadaniem Uniwersytetu jest wspieranie wartości akademickich w tym trudnym czasie – dialogu i racjonalnego dyskursu, ale też obrony wartości, zgodnie z którymi żyjemy. Udzielając zgody na godziny rektorskie dla studentów organizujących pokojową demonstrację w sprawie praw kobiet wspierałem właśnie taki model postawy obywatelskiej. Zapewniając wszystkim bez wyjątku studentom i pracownikom pomoc prawną w trakcie niepokojów społecznych troszczyłem się o bezpieczeństwo wszystkich członków naszej wspólnoty. Bez wyjątku. Dziękuję jeszcze raz wszystkim zaangażowanym w tę akcję, którzy z oddaniem i zaangażowaniem troszczyli się o studentów i pracowników. Żaden kościół nie był przez naszych studentów zaatakowany. A przynajmniej ja nic o tym nie wiem.
  4. Wiszewski dostał w grudniu 2021 r. pieniądze na podwyżki, ale ich nie przyznał pracownikom – niestety, to nieporozumienie związane z jednym z wywiadów Ministra P. Czarnka. Pod koniec 2021 r. uczelnie wyższe otrzymały podzielone niejasnym algorytmem 900 mln zł. Uniwersytet Wrocławski otrzymał – o ile dobrze pamiętam – blisko 20 mln zł. Ale środki te miały swoje przeznaczenie celowe – inwestycje i zakup środków trwałych. Nic więcej. Dlatego żadna uczelnia nie była w stanie przyznać na tej podstawie podwyżek pracownikom. Biuro prasowe MEiN sprostowało relację z wywiadu z Ministrem.
  5. Wiszewski zablokował automatyczne awanse doktorów habilitowanych na stanowisko profesora uczelni – jako rektor zastałem po poprzednim zespole zasadę awansu doktorów habilitowanych ze stanowiska adiunkta na profesora uczelni dopiero po uzyskaniu znaczącego zwiększenia ich dorobku. Taka decyzja zapadła także w kontekście nowego Statutu i wdrażania Ustawy 2,0. Wobec wielokrotnego akcentowania znaczenia tej kwestii dla adiunktów z habilitacją zaprosiłem jako ich przedstawiciela p. dr hab. Rafała Juchnowskiego na posiedzenie Senatu, na którym przedstawił szczegółowo argumenty za takim, automatycznym awansem wskazanej kategorii pracowników. Senat po wyczerpującej dyskusji ogromną większością głosów odrzucił wniosek o wprowadzenie tego rodzaju awansu. Deklarowałem i deklaruję otwartość w tej sprawie, proponuję dalsze prace nad procedurami i zasadami awansu, zawsze w zgodzie z naszym wewnętrznym prawem i wolą Senatu.

Wielu kwestii nie chciałbym nawet poruszać, bo wydają mi się one dość dziwne. Zachęcam jednak zainteresowanych do kontaktu.

Aha, w kontekście moich rzekomych poglądów politycznych – wspierałem i wspieram działalność p.o. rektora, prof. Jana Sobczyka. W sposób godny i odpowiedzialny prowadzi on Uniwersytet w tych trudnych miesiącach. Moim bliskim współpracownikiem był prof. Eugeniusz Zych, człowiek odmiennych ode mnie w wielu kwestiach poglądów, ale lojalny i szczery kolega. Zawsze byłem i jestem przede wszystkim lojalnym i oddanym Uniwersytetowi. W żadnych innych wyborach poza rektorskimi nie startuję.

Ku wyborom – programowo

Wybory Rektora Uniwersytetu Wrocławskiego już za trzy tygodnie (06.06.). Czas przedstawić program na kolejne dwa lata. Świat wokół nas zmienił się bardzo od 2020 r. i nieuniknionym jest, że w tym programie inaczej niż w 2020 r. rozkładają się akcenty. Także dlatego, że muszę naprawić błędy, które popełniłem w ciągu kilkunastu miesięcy przerwanej kadencji.

Więcej energii trzeba włożyć w zapewnienie bezpieczeństwa i stabilności pracownikom, doktorantom i studentom. Więcej uwagi poświęcić kontaktowi, rozmowie i dialogowi. To nie ulega wątpliwości. Ale jednocześnie cel zasadniczy mojego kandydowania i sprawowania funkcji rektorskiej nie ulega zmianie. Tak, wierzę w Uniwersytet Wrocławski jako uczelnię otwartą, przyjazną, nowoczesną w badaniach i dydaktyce. Chcę pracować dla uczelni będącej ostoją wolności i wartości akademickich, rozwiązań wypracowywanych w rozmowie, na zasadzie kompromisu. Jestem przekonany, że stać nas na wzmacnianie współpracy z otoczeniem i tym lokalnym, regionalnym i  międzynarodowym. Widzę pozytywne dla uczelni efekty działań, które rozpoczęliśmy w trakcie przerwanej kadencji.

Czy w ciągu dwóch lat można zawrócić strumień i zaproponować coś nowego? Być może, ale ja tej wiary nie podzielam. W środku kryzysu może to tylko oznaczać pogłębienie chaosu. Chcę przed tym mój Uniwersytet ochronić, zapewnić mu rozwój, bezpieczeństwo i stabilność. Szczegółowy program opublikowałem na odpowiedniej stronie. Zachęcam do lektury także propozycji konkretnych rozwiązań.

Nie boję się przyszłości, wierzę całym sercem w wartości wypływające z akademickiej tradycji.

Internacjonalizacja… i nasze wybory

W miniony czwartek, 5 maja, brałem udział w zorganizowanym przez DAAD w Berlinie 'G7 + Partners International Higher Education Summit 2022′. Całe spotkanie trwało oczywiście dłużej, od 3 do 6 maja, ale nie dane mi było znaleźć tyle czasu, by móc wziąć udział we wszystkich wydarzeniach. Przede wszystkim dlatego, że było to spotkanie szefów agencji wymiany międzynarodowej i polityków grupy G7 oraz państw stowarzyszonych, głównie europejskich. Reprezentując Europę Środkową w panelu prezentującym spojrzenie uczelni na przyszłość i współczesne wyzwania wymiany międzynarodowej miałem możliwość zmierzyć się z mentalnie odmiennym spojrzeniem – części! – akademików niemieckich i brytyjskich. Uderzające było dla mnie bezbrzeżne zaufanie dla słów i deklaracji organów i obywateli państw będących 'trudnymi partnerami’ państw demokratycznych. Próba usprawiedliwiania rektorów uczelni rosyjskich, którzy 'musieli’ podpisać deklarację popierającą rząd i prowadzoną przez Rosję wojnę. Wiara, że środowisko akademickie Rosji jest równie przywiązane do ideałów wolności, otwartości, autonomii i globalnego wymiaru wiedzy, jak większość – bo przecież też nie wszyscy – członków akademii w państwach demokratycznych. I – co gorsza – pomimo lekcji, jaka wydaje się w dość oczywisty sposób płynąć z obecnej sytuacji agresji przeciw Ukrainie, wszechobecna wiara, że to tylko chwilowa dewiacja, że w zasadzie niedługo wrócimy, a nawet musimy wrócić, do pełnej otwartości wobec całego świata w naszej działalności naukowej i edukacyjnej. A już bezwzględnie powinniśmy być otwarci na Chiny, które co prawda łamią prawa człowieka, szpiegują i wykorzystują swoich studentów i naukowców, ale przecież… płacą. I to duże pieniądze, za przyjmowanie ich obywateli na zachodnioeuropejskie uczelnie. Nie są to, na szczęście, poglądy wszystkich, jednak wyrażanie odmiennych spotykało się ze zdziwieniem.

Mimo wszystko, deklarację ogólną uczestników spotkania uważam za bardzo wartościową, nawet jeśli nadmiernie optymistyczną. Absolutnie, w 100% zgadzam się z podstawowym stwierdzeniem, iż

obecna wojna jednoczy nas w przekonaniu, że demokratyczne państwa, które troszczą się o i podzielają fundamentalne wartości takie jak wolność, włącznie z wolnością akademicką, oraz rządy prawa, muszą stanąć razem, a ich instytucje szkolnictwa wyższego potrzebują kontynuować ścisłą współpracę – this war unites us in the belief that democratic states which cherish and share fundamental values such as freedom, including academic freedom, and the rule of law, should stand together, and that their higher education institutions need to continue to collaborate closely

Nic bardziej prawdziwego. Tylko będąc razem, wspierając się i dzieląc wiedzą i doświadczeniem w oparciu o wskazane, fundamentalne wartości możemy przeciwstawić się zagrożeniu i zewnętrznemu i wewnętrznemu dla nas i naszych wartości. Chciałbym, żeby europejscy studenci spędzali jak najwięcej czasu na kursach, studiach poza granicami swoich krajów. Żeby poznawali kultury swoich sąsiadów bliższych i dalszych. Żeby w trakcie studiów nie byli zamykani w gettach wybranych, Erasmusowych grup, lecz szeroko wtapiali się w życie studenckie. Żeby kształcąc się zdobywali szerokie spojrzenie na świat i na rolę, jaką współpraca w ramach Unii Europejskiej może odgrywać dla ich bezpieczeństwa i rozwoju. Szczerze wierzę, że dziś, w obliczu globalnego kryzysu bezpieczeństwa który wreszcie dostrzegamy – bo nie przekonały nas wcześniej tragedie Czeczenów, Gruzinów i Syryjczyków, kryzys klimatyczny w Afryce, łamanie praw człowieka w Azji – możemy otworzyć się na budowanie realnej wspólnoty europejskiej poprzez działania edukacyjne. Ponad granicami państw, dla przyszłości naszych studentów, naszych dzieci.

Ale to nasz wybór. Możemy patrzeć w przyszłość, albo odwracać się od niej. To zawsze jest nasz wybór.

W trakcie jednego z wywiadów pytano mnie, dlaczego chcę nadal startować w wyborach rektorskich na swoim uniwersytecie? Właśnie dlatego – widzę zagrożenia kolejnych lat dla mojego ukochanego Uniwersytetu, widzę możliwości ich uniknięcia lub złagodzenia, widzę dobre skutki już zrealizowanych zmian. Widzę przyszłość. Ale to nasz wybór, nikt nie może nas w nim wyręczyć.