Populizm i fakty po 1,5 roku

Dlaczego populizm jest groźny? To nie jest pytanie oczywiste, zwłaszcza w społeczności akademii. Populizm pojawia się dziś tak często, że dziś już niemal go nie zauważamy jako elementu komunikacji publicznej. Odwoływanie się do najprostszych, a więc i najsilniejszych emocji zbiorowych, ich wzbudzanie poprzez półprawdy, kłamstwa, pomówienia, obietnice i zapewnienia nie mające grama pokrycia w rzeczywistości w celu pozyskania szybkiej korzyści własnej i równie szybkiej szkody często przypadkowych ludzi, stały się tak powszechnym elementem polskiego dyskursu publicznego, że przestajemy je zauważać. Nie budzą naszego zdziwienia, a jeśli już, to nie mamy już sił na oburzenie, bo… nic z tego nie wynika. Ale rezultatem zgody, przymykania oka i zakładania, że skoro robią tak wszyscy, to widocznie tak można i trzeba, jest kompletna dewastacja zaufania publicznego. I nie chodzi tu o zaufanie do manipulatorów, bo ci zawsze znajdą grupę tych, którym ich kłamstwa odpowiadają. Rzecz idzie o prostą konstatację – społeczeństwo demokratyczne, otwarte funkcjonuje w oparciu o zaufanie do siebie nawzajem, do praw, które się akceptuje, do wartości, którymi się kierujemy. Populizm niszcząc zaufanie, opierając się na terrorze i zastraszaniu pomówieniami, pozbawia nas szansy na życie w społeczności wolnej od lęku, wspierającej się nawzajem.

Kolejny raz zostałem zaatakowany przez jeden z elektronicznych, wrocławskich tabloidów. Nie będę odpowiadał na absurdalne zarzuty, bo przecież autorowi nie chodzi o prawdę. Gdyby mu chodziło, to sprawdziłby elementarne fakty, jak chociażby zasady ustalania wynagrodzenia rektora, sposób wydatkowania środków przyznanych na realizację projektów, funkcjonowanie jednostek finansów publicznych oraz politykę finansową uczelni. Ale przecież nie o fakty i prawdę chodzi – ale o rzucanie brudem we 'wroga’ aktualnej władzy i o pozyskanie dodatkowych kliknięć. Dla mnie jest jasne – akademia nie opiera się na negatywnych emocjach, lecz konstruktywnej współpracy.

Czytaj dalejPopulizm i fakty po 1,5 roku

Stabilność i bezpieczeństwo jako efekt zmian. Uniwersytet w czasach kryzysu

Dwa ciekawe artykuły opublikowane w tym tygodniu w 'Science’ i 'Financial Times’ oraz ogłoszenie rankingu QS by subject skłaniają do refleksji nad funkcjonowaniem nie tylko całego systemu szkolnictwa wyższego w Polsce, ale też poszczególnych uczelni, w tym mojego macierzystego Uniwersytetu.

Anna Vignoles zwróciła uwagę w swoim artykule w FT na konsekwencje polityki rządu zmierzającego – nie pierwszy raz w dziejach Wielkiej Brytanii – do zwiększenia pragmatycznego wymiaru kształcenia młodych ludzi. W największym skrócie rząd postuluje zmniejszenie liczby studentów na kierunkach dających absolwentom słabe perspektywy na rynku pracy (mierzone wysokością ich wynagrodzenia), podwyższenie czesnego płatnego przez studentów, zmniejszenie dofinansowania sektora szkolnictwa wyższego, zwiększenie nakładów na kształcenie ustawiczne o profilu zawodowym. Tendencję do zwiększenia nacisku na pragmatyczny wymiar działalności szkolnictwa wyższego obserwujemy od lat, także w Polsce. Problemem jest znalezienie miernika, którego zastosowanie uzasadnia dalsze decyzje, oraz odpowiednio kompleksowe spojrzenie na zagadnienie efektów działań całego sektora. Raport stanowiący podstawę refleksji rządu brytyjskiego skupia się na wysokości wynagrodzenia absolwentów i potrzebach rynku pracy. Pomija zupełnie kwestie społeczne i kulturowe, nie modeluje skutków zmian. Vignoles zwraca uwagę, że uczelnie brytyjskie mają silną pozycję naukową, która wyrasta także ze ścisłego powiązania z sektorem kształcenia ustawicznego. Ten bowiem dostarcza uczelniom osoby znające praktyczny wymiar zapotrzebowania na określone badania. Autorka pomija natomiast, podobnie jak rząd brytyjski, kwestie społeczne i kulturowe w kontekście uczelni wyższych. Potwierdza niższe wynagrodzenia osób – w domyśle – kształconych poza kierunkami informatyczno-technicznymi, ale wskazuje, że one stanowią podstawowe źródło pracowników w sektorach turystycznym czy artystycznym gospodarki brytyjskiej. Krótko mówiąc – nie wszyscy mogą być informatykami, technologami utrzymania ruchu czy mechatronikami. A może inaczej – czy chcemy świata, w którym nie ma osób mogących rozwijać kapitał kulturowy i wzmacniać kapitał społeczny? Czy przypadkiem ogólnoeuropejski kryzys społeczeństwa obywatelskiego, kryzys zaufania społecznego i umiejętności współżycia społecznego nie jest także wynikiem jednostronnego wartościowania aktywności zawodowej obywateli?

Czytaj dalejStabilność i bezpieczeństwo jako efekt zmian. Uniwersytet w czasach kryzysu

Odwaga w czasach marnych

Niewiele jest wydarzeń, które skłaniałyby dziś do optymizmu. Dotyczy to zarówno świata w ogóle, jak i międzynarodowej akademii. Odwaga staje się towarem deficytowym, wartości blakną i są wykorzystywane do argumentowania racji politycznych. Dlatego wszystkim zasłaniającym się racjami politycznymi, pragmatyką i wszystkimi tymi śliskimi, wygodnymi wytłumaczeniami dedykuję list naukowców i dziennikarzy naukowych Federacji Rosyjskiej lub pochodzenia rosyjskiego, którzy mieli odwagę podpisać się pod otwartym sprzeciwem wobec wojny wskazując jednoznacznie swój rząd jako winnego tej zbrodni. Ponad 8000 podpisów nie równoważy poddańczego listu rektorów do władz Federacji, o którym pisałem wcześniej, ale daje przykład tego, czym w środowisku naukowym może być odwaga. Pełen tekst wraz z podpisami, niżej tłumaczenie:

My, rosyjscy naukowcy i dziennikarze naukowi, deklarujemy zdecydowany protest przeciwko wrogim działaniom sił zbrojnych naszego kraju na terytorium Ukrainy. Ten fatalny krok prowadzi do ogromnych strat ludzkich i podważa fundamenty ustalonego systemu bezpieczeństwa międzynarodowego. Odpowiedzialność za rozpętanie nowej wojny w Europie spoczywa wyłącznie na Rosji.

Nie ma racjonalnego uzasadnienia dla tej wojny. Próby wykorzystania sytuacji w Donbasie jako pretekstu do rozpoczęcia operacji wojskowej nie budzą zaufania. Jasne jest, że Ukraina nie zagraża bezpieczeństwu naszego kraju. Wojna przeciwko niej jest niesprawiedliwa i szczerze bezsensowna.

Ukraina była i pozostaje krajem bliskim nam. Wielu z nas ma krewnych, przyjaciół i współpracowników naukowych mieszkających na Ukrainie. Nasi ojcowie, dziadkowie i pradziadkowie wspólnie walczyli przeciwko nazizmowi. Rozpętanie wojny w imię geopolitycznych ambicji kierownictwa Federacji Rosyjskiej, napędzanej wątpliwymi fantazjami historiozoficznymi, jest cyniczną zdradą ich pamięci.

Szanujemy państwowość ukraińską, która opiera się na naprawdę działających instytucjach demokratycznych. Ze zrozumieniem traktujemy europejski wybór naszych sąsiadów. Jesteśmy przekonani, że wszelkie problemy w stosunkach między naszymi krajami można rozwiązać pokojowo.

Rozpętawszy wojnę, Rosja skazała się na międzynarodową izolację, na pozycję kraju pariasów. Oznacza to, że my, naukowcy, nie będziemy już mogli normalnie wykonywać swojej pracy: w końcu prowadzenie badań naukowych jest nie do pomyślenia bez pełnej współpracy z kolegami z innych krajów. Izolacja Rosji od świata oznacza dalszą degradację kulturową i technologiczną naszego kraju przy całkowitym braku pozytywnych perspektyw. Wojna z Ukrainą to krok donikąd.

Z goryczą zdajemy sobie sprawę, że nasz kraj, wraz z innymi republikami byłego ZSRR, które w decydujący sposób przyczyniły się do zwycięstwa nad nazizmem, stał się inicjatorem nowej wojny na kontynencie europejskim. Żądamy natychmiastowego wstrzymania wszelkich działań wojennych skierowanych przeciwko Ukrainie. Domagamy się poszanowania suwerenności i integralności terytorialnej państwa ukraińskiego. Żądamy pokoju dla naszych krajów.