Wybory Rektora Uniwersytetu Wrocławskiego już za trzy tygodnie (06.06.). Czas przedstawić program na kolejne dwa lata. Świat wokół nas zmienił się bardzo od 2020 r. i nieuniknionym jest, że w tym programie inaczej niż w 2020 r. rozkładają się akcenty. Także dlatego, że muszę naprawić błędy, które popełniłem w ciągu kilkunastu miesięcy przerwanej kadencji.
Więcej energii trzeba włożyć w zapewnienie bezpieczeństwa i stabilności pracownikom, doktorantom i studentom. Więcej uwagi poświęcić kontaktowi, rozmowie i dialogowi. To nie ulega wątpliwości. Ale jednocześnie cel zasadniczy mojego kandydowania i sprawowania funkcji rektorskiej nie ulega zmianie. Tak, wierzę w Uniwersytet Wrocławski jako uczelnię otwartą, przyjazną, nowoczesną w badaniach i dydaktyce. Chcę pracować dla uczelni będącej ostoją wolności i wartości akademickich, rozwiązań wypracowywanych w rozmowie, na zasadzie kompromisu. Jestem przekonany, że stać nas na wzmacnianie współpracy z otoczeniem i tym lokalnym, regionalnym i międzynarodowym. Widzę pozytywne dla uczelni efekty działań, które rozpoczęliśmy w trakcie przerwanej kadencji.
Czy w ciągu dwóch lat można zawrócić strumień i zaproponować coś nowego? Być może, ale ja tej wiary nie podzielam. W środku kryzysu może to tylko oznaczać pogłębienie chaosu. Chcę przed tym mój Uniwersytet ochronić, zapewnić mu rozwój, bezpieczeństwo i stabilność. Szczegółowy program opublikowałem na odpowiedniej stronie. Zachęcam do lektury także propozycji konkretnych rozwiązań.
Nie boję się przyszłości, wierzę całym sercem w wartości wypływające z akademickiej tradycji.