Partycypacja, czyli Uniwersytet włączający

Czasami jazda MPK przynosi zadumę nad możliwościami i potrzebami naszej Wspólnoty. Dzisiaj w zatłoczonym D – a nie da się tam podnieść bliżej oczu ręki z książką w godzinach szczytu – obserwowałem serwis reklamowy na wewnętrznych monitorach. I przykuło moją uwagę ogłoszenie o panelu społecznym dotyczącym ulepszenia komunikacji w mieście. Z jednej strony – jeden z największych problemów naszego zakorkowanego Wrocławia. Z drugiej – zaproszenie przez miasto grupy obywateli zainteresowanych problemem do wypowiedzenia się i zaproponowania rozwiązań, wręcz – podjęcia decyzji w tej sprawie. Kto wie lepiej, niż użytkownicy, co nam doskwiera?

No właśnie, czy nie możemy tej kultury współuczestnictwa przenieść na Uniwersytet? Jestem przekonany, że tak. Jakie są najbardziej palące potrzeby z perspektywy strategii rozwoju dyscyplin? Jak podzielić środki na badania dla dyscyplin, żeby wspierały rozwój całego Uniwersytetu? Decyzje operacyjne musimy podejmować w oparciu o zdanie specjalistów, bo z reguły mamy mało czasu na zastanowienie się. Ale w kwestiach pogranicza strategii i bieżących potrzeb mamy więcej możliwości i możemy odwołać się do zdania – nas samych.

Podobnie jest z budżetem społecznym. Tu także powinniśmy pozwolić samym zainteresowanym wypowiedzieć się i konkurować – jak zrealizować najpilniejsze i najbardziej zgodne ze strategią, ale lokalne potrzeby wspólnot uniwersyteckich? Z perspektywy Gmachu Głównego, ale często nawet dziekanatu nie widać, że studentom potrzebne są przestrzenie do odpoczynku, a pracownikom miejsce wspólne, gdzie można się spotkać i podyskutować przy kawie. A może po prostu potrzeba kawałka zieleni z ławką koło budynku instytutu?

Wreszcie, są rzeczy duże – włączanie w nasze, uniwersyteckie życie na równych prawach mniejszości, osób o różnych kłopotach zdrowotnych, ale też pochodzących z różnych stron świata, posługujących się słabo lub wcale językiem polskim… Włączanie oznacza wzbogacenie, dotarcie do nowych doświadczeń, nowych rozwiązań naszych własnych problemów. Razem – i tylko wspólnie – możemy więcej. Stale w to wierzę!

1 komentarz do “Partycypacja, czyli Uniwersytet włączający”

  1. (…) że studentom potrzebne są przestrzenie do odpoczynku, a pracownikom miejsce wspólne, gdzie można się spotkać i podyskutować przy kawie. (…)

    Ja kawy nie pijam ale zgadzam się, że dyskusje miedzy pracownikami to kluczowa sprawa. Generalnie uważam, że jedną z największych bolączek UWr to brak przepływu informacji oraz brak komunikacji miedzy pracownikami. Często spotykam się podczas rożnych rozmów ze stwierdzeniem „a to ja nie wiedziałam / nie wiedziałem”.

    „Największe osiągnięcia ludzkości powstały dzięki rozmowom. A jej największe niepowodzenia są skutkiem braku rozmowy. Nie musi tak być. Nasze największe marzenia mogą stać się rzeczywistością. Z technologią, którą dysponujemy, możliwości są nieograniczone. Wszystko, co musimy zrobić, to upewnić się, że wciąż rozmawiamy” – apelował Stephen Hawking

Możliwość komentowania została wyłączona.