Ludzie listy piszą…

Opublikowanie nowej listy czasopism punktowanych MEiN wzbudziło sporo komentarzy, ale niewiele głosów oburzenia czy chęci protestu przeciwko dalszemu arbitralnemu kształtowaniu kryteriów oceny poziomu badań naukowych w Polsce. Z jednej strony niemal każdy ośrodek dostał 'coś’: podniesienie wartości artykułów w lokalnych czasopismach prowadzonych przez naszych koleżanki i kolegów. Z drugiej strony skoro dostały te punkty czasopisma z jednego ośrodka, to nie walcząc o 'swoje’ czasopisma stawiamy się w  niekorzystnej sytuacji przed ewaluacją. Wreszcie, jeśli jedno czasopismo polskie otrzymało znaczne podniesienie punktacji, to jak mają zachować się redaktorzy innych, bardzo zbliżonych procedurami wydawniczymi i poziomem artykułów? Tylko – co to ma wspólnego z jakością badań naukowych? I nie chodzi mi tu o mityczną 'punktozę’, lub negowanie w ogóle zasad oceny, ale jakąś myśl przewodnią tej procedury, która łączyłaby ją z funkcjonowaniem naszego środowiska zarówno w społeczeństwie polskim, jak i w naturalnym obszarze nauki – przestrzeni światowej akademii.

Ja takiej myśli dziś w ewaluacji nie widzę. Nawet jeśli nie była doskonała, procedura sprzed wszystkich zmian list miała premiować wzmacnianie obecności polskich naukowców w dyskursie międzynarodowym. Nie każdy musiał i musi to akceptować. Zgadzam się, że warto myśleć o wspieraniu polskojęzycznego dyskursu naukowego, w tym szczególnie – popularnonaukowego. Ale była w tym jakaś myśl przewodnia. To, co dziś zostało, to gra o silnym kontekście polityczno-społecznym. Co gorsza, ta sama gra toczy się wokół zmian w ustawie, inicjatywy doskonałości naukowej – uczelnia badawcza, zasad podziału subwencji… Wielokrotnie powtarzałem, że rozumiem, iż agenda polityczna ministrów często określa ich wypowiedzi i trudno mieć do nich za to pretensję. Ale też nadal uważam, że powinniśmy mocno upomnieć się o ponadpartyjne porozumienie dla wsparcia nauki polskiej jako silnika napędowego rozwoju Polski. Nie tylko gospodarczego, ale też kulturowego i politycznego – bo Europa będzie silna nauką i jej implementacją w życiu społecznym, lub jej rola w świecie będzie nadal słabnąć. I widzę zrozumienie dla tej sytuacji w Europie, od Niemiec po Hiszpanię. Ale mam wrażenie, że w naszym kraju żadna z sił politycznych nie patrzy w przyszłość, nie ma wizji roli nauki dla naszej przyszłości. I niestety, obecny kształt 'ewaluacji jakości badań naukowych’ tylko to podkreśla.

Patrząc na to wszystko coraz częściej myślę, że dla badań naukowych w Polsce może lepiej byłoby nie znać kryteriów oceny? Wówczas każdy z nas rozwijałby badania tak, by realizować misję swojej uczelni. Bo skoro politycy nie mają dla nas konkretnego miejsca w swojej wizji Polski, to może powinniśmy sami je wypracować? Prowadzić badania, pozyskiwać środki, rozwijać naszą obecność w światowej nauce, nie zapominając o popularyzacji nauki w naszym kraju? Jedni orientowaliby się bardziej na Europę i naukę, inni raczej na kontekst lokalny, dydaktykę, kolejni na popularyzowanie i wdrożenia. Jeśliby pozyskali na to środki – dlaczego jedni mieliby się lękać drugich? Dziś zamiast naturalnego procesu odpowiadania na potrzeby społeczne trwa zacięta walka o wyznaczniki statusu i pieniądze, które nie przekładają się w żaden sposób na wkład środowisk i dyscyplin w naszą przyszłość. I chyba niewielu w ogóle zależy na zmianie tej sytuacji. Być może to wynik braku Słońca nad naszym krajem w grudniu, ale powszechny brak zaufania do nauki, wręcz wrogość do racjonalnej analizy zjawisk i sytuacji, także w ramach naszego własnego środowiska, budzi mój ogromny niepokój o naszą przyszłość.

No i tyle. Nie mam dzisiaj żadnych optymistycznych pomysłów. Boję się, że za chwilę prowadzenie badań naukowych o szerszym oddechu stanie się luksusem, bo zdezorientowani będziemy czekać na sygnał z Centrali, w którą stronę mamy biec. Z niechęcią patrząc na tych, którzy nie biorą udziału w tym wyścigu chwilowo zabezpieczeni tym lub innym grantem, stypendium.

Może to tylko grudzień.

 

1 komentarz do “Ludzie listy piszą…”

  1. Można już obmyśleć punktowanie realne: za uslugi na rzecz władzy (500), za koniunkturalizm (250), za oportunizm (125), za rezygnację z samodzielności i podpis pod deklaracją lojalności (50), za niezależne myślenie punkty ujemne (- 50). Wróciliśmy z krótkiej podróży.

Możliwość komentowania została wyłączona.