Od czego zacząć? Uzgodnijmy to – najważniejsze, że przyszła wiosna i wbrew prognozom zamiast deszczu dziś pięknie świeciło słońce. Metaforycznie – budujące, bo mimo przewidywań człowieka wciąż możliwe są dobre chwile mimo najczarniejszych prognoz. Zacznijmy od pisma jednego ze związków zawodowych na naszym Uniwersytecie i reakcji dziennikarzy jednej z gazet. Pismo sygnowane przez przewodniczącego informuje mnie, jako rektora, że bliżej nieokreśleni zwierzchnicy bliżej nieokreślonych osób mieli naciskać, by wszyscy poddali się szczepieniom przeciwko wirusowi SARS-Cov_2, co jest niedopuszczalne, podobnie jak dyskryminacja poprzez pozyskiwanie wiedzy o szczepieniu lub jego braku u pracowników lub kandydatów na pracowników. Pan przewodniczący wyraża także nadzieję, że prawa pracowników nieszczepiących się nie będą naruszane. Pismo zasmuciło mnie o tyle, że oparte było nie o fakty, tylko bliżej nieokreślone pomówienia. Gorzej jednak, że pismo zostało upublicznione budząc emocje wśród odbiorców – a przecież u jego podstaw nie ma żadnego faktu. Nikt nikogo do niczego nie zmusza, nic mi nie wiadomo o niewłaściwym przetwarzaniu danych. Poinformowałem o tym oficjalnym pismem rzeczony związek. Po czym całą sprawę relacjonuje gazeta pod tytułem '”Solidarność” na Uniwersytecie Wrocławskim alarmuje o „naciskach przełożonych” ws. szczepień przeciw covid-19′. Tyle, że o naciskach nikt nie jest w stanie nic powiedzieć. Ale kilk jest? Jest. A to, że ktoś pod wpływem takiego tekstu może powiedzieć – nie, nie szczepię się, bo nikt mi nie będzie mówił, co trzeba, a czego nie, nikt mnie nie zmusi? Kto weźmie za to odpowiedzialność? Redaktor? Autorzy tekstu? Ilu z czytelników tego listu i artykułu będzie dziś pamiętać, ile pracy włożyliśmy na Uniwersytecie w zabezpieczenie pracowników i studentów przed zakażeniami? I pomimo to, ilu z naszych koleżanek i kolegów ucierpiało w wyniku zakażeń zewnętrznych? Ci, którzy jak ja, przechorowali, pamiętają uczucie odchodzenia, bezgraniczną słabość i chodzenie na czworakach do łazienki, kaszel i duszność przez tygodnie nie pozwalającą szybciej chodzić, stałe chodzenie z inhalatorem w kieszeni i lękiem w sercu po wielu tygodniach od ozdrowienia. A ci, którzy byli w szpitalu mogą opowiadać, czym jest lęk przed trafieniem pod respirator. Czy mam ciągnąć dalej, w stronę, która do dziś budzi smutek? Wymieniać nazwiska tych, których już nie spotkamy? Tak, nikogo nie zmuszamy do szczepień i wszelka dyskryminacja z tytułu szczepień jest niedopuszczalna. Tak, jestem zdania, że szczepienia przeciw wirusowi powinny być obowiązkowe. Ale, z żalem stwierdzam, nie są. Więc pozostaje mi tylko zachęcać, wspierać i robić wszystko, by moi koleżanki i koledzy, moi doktoranci i studenci byli bezpieczni w swoich domach, na wakacjach – i w murach Uniwersytetu – przyjąwszy szczepienie. Dlatego w Bibliotece Uniwersyteckiej szczepimy dzięki współpracy z Uniwersytetem Medycznym naszych wykładowców i pracowników administracji, ich rodziny, a od poniedziałku – naszych studentów. Jestem dumny z tych wszystkich, którym zawdzięczamy sprawność tej operacji i tych, którzy nie dają się zmanipulować i szczepiąc się troszczą się o zdrowie nie tylko swoich rodzin, ale też wszystkich wokół siebie. Dziękuję Wam. I powtórzę raz jeszcze – nikt nie jest przymuszany, ale każdy powinien myśleć o dobrze wspólnym.
Tymczasem pan Minister skierował do Sejmu dwie poprawki do naszej ustawy. Obie szkodliwe, choć w różny sposób. Pierwsza jest szerzej znana, to tak zwany pakiet wolnościowy. Moją opinię w tej sprawie wyrażałem wielokrotnie, po raz kolejny przekazałem ją prezydiom KRUP i KRASP w ramach konsultacji tej zmiany:
Solidaryzując się ze stanowiskiem Zgromadzenia Plenarnego KRASP z dnia 20 listopada 2020 r. w sprawie wolności akademickich uważam za absolutnie bezzasadne proponowane zmiany w ustawie Prawo o Szkolnictwie Wyższym i Nauce przekazane do konsultacji członkom Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich pismem z dnia 6 maja 2021 r. Uzasadnienie zmian dołączone do ich treści jest ogólnikowe i pozbawione podstawy faktycznej. Problem opisany w uzasadnieniu jest z powodzeniem rozwiązywany w ramach dotychczasowych regulacji.
Co więcej, proponowane zmiany zakładające absolutną wolność wyrażania poglądów religijnych, światopoglądowych i filozoficznych w ciągu całej działalności nauczycieli akademickich stoją w nieusuwalnej sprzeczności z wyrażonym w przysiędze doktorskiej obowiązkiem dążenia do prawdy z pomocą racjonalnych narzędzi poznania afirmujących znaczenie ludzkiego rozumu w tworzeniu wspólnoty ludzkości. Przekonania religijne, światopoglądowe i filozoficzne są tylko cząstkowymi emanacjami aktywności ludzkiego rozumu, partykularnymi, a przez to mogącymi być tylko przedmiotem poznania, a nie autotelicznymi wartościami uniwersalnymi. Ich prezentacja może mieć miejsce wyłącznie w kontekście określającym ich miejsce w szeregu innych doktryn i treści wytworzonych przez człowieka.
Natomiast ich wolne głoszenie, a więc nieskrępowane metodą naukową i wskazanymi wyżej ograniczeniami, może prowadzić do głoszenia fałszywych tez o uniwersalnym znaczeniu konkretnych, historycznie uwarunkowanych poglądów religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych. To zaś oznacza nie tylko głoszenie nieprawdy w ramach paradygmatu naukowego poznania, ale wręcz może prowadzić do wzniecania konfliktów i forsowania fałszywych tez zaciemniających proces poznania i rozwój nauki.
Proponowane zmiany w ustawie noszą wszelkie znamiona prawnej nadmierności (superfluum) dublując istniejące od lat rozwiązania. Dodatkowo są sprzeczne z obowiązującymi w środowisku naukowym podstawowymi zasadami etycznymi. De facto i de iure podważają podstawowe obowiązki środowiska akademickiego wobec obywateli, w szczególności w zakresie dydaktyki. Fałszywie prezentując znaczenie słowa ‘wolność’ zastępują dialog i racjonalne poznanie partykularyzmami o potencjale konfliktogennym. Jako takie są wyraźnie szkodliwe dla przyszłości Rzeczpospolitej.
Druga zmiana dotyczy zmiany statusu uczelni zawodowych liczących od 250 studentów (w tym 125 na studiach stacjonarnych) w Akademie Praktyczne. Pomijam walory prestiżowe – niewielkie szkoły, wielkości jednego instytutu klasycznego uniwersytetu staną się akademiami. Że to miesza w głowach? Aaaaa tam. Dla mnie jednak zagrożeniem jest powierzenie tym uczelniom prawa do kształcenia nauczycieli. Nawet, jeśli w odpowiednich dyscyplinach będą miały kategorię C badań naukowych lub… w ogóle nie będą klasyfikowane. Na jakim poziomie będą kształceni ci, którzy mają kształcić nasze dzieci? Co będą w stanie im powiedzieć o współczesnym stanie wiedzy? Jak wytłumaczą im działanie szczepionek mRNA? Dlatego raz jeszcze pozwoliłem sobie przesłać swoją opinię obu ciałom:
Przedstawione pismem z dnia 6 maja 2021 r. zmiany w ustawie Prawo o Szkolnictwie Wyższym i Nauce oraz w ustawie wprowadzającej tę ustawę powołujące do życia nową kategorię uczelni wyższych pod nazwą ‘akademii praktycznej’ są sprzeczne z duchem ustawy PoSzWiN, uderzają w prestiż szkolnictwa wyższego, ale przede wszystkim są szkodliwe dla idei najwyższej jakości kształcenia dzieci w ramach szkolnictwa podstawowego i średniego.
Ustawa PoSzWiN wprowadziła możliwość wyboru przez uczelnie wyższe jednej z dwóch ścieżek doskonalenia swej działalności. Uczelnie akademickie miały skupić się na łączeniu badań naukowych z wprowadzaniem studentów w aktualny, światowy stan wiedzy w danej dyscyplinie kształcąc wysokiej jakości specjalistów. Z kolei uczelnie zawodowe miały kształcić kadry w zakresie praktycznego wykorzystywania wiedzy wypracowanej między innymi w uczelniach akademickich. Oba nurty powinna łączyć symbioza. Jej wyrazem najpełniejszym była idea patronatu uczelni akademickich posiadających odpowiednią pozycję naukową wyrażającą się kategorią jakości badań w danej dyscyplinie nad uczelniami zawodowymi chcącymi prowadzić kształcenie nauczycieli. Założeniem ustawy było bowiem, że nauczyciel jest zawodem szczególnego znaczenia, wymaga zdobycia wiedzy na najwyższym poziomie, w najlepszych uczelniach, co miało służyć budowaniu prestiżu zawodu.
Proponowane zmiany świadomie zacierają różnice między dwiema ścieżkami rozwoju uczelni. Są też zbędne, bowiem pozyskanie prawa przez uczelnię zawodową do użytkowania nazwy ‘akademia’ jest możliwe w ramach obowiązującej ustawy. Sugerowany automatyzm przechodzenia od nazwy ‘uczelnia zawodowa’ do ‘akademia praktyczna’ w oparciu o wskazany katalog warunków w żadnym wypadku – wbrew uzasadnieniu – nie wpłynie na podniesienie prestiżu uczelni ani nie wyodrębni najlepszych uczelni w gronie już istniejących uczelni zawodowych. Katalog warunków nie zawiera żadnej przesłanki pozytywnej o charakterze jakościowym. Podane są jedynie minimalne warunki formalne, które mogą być spełnione także przez bardzo słabą uczelnię, pozbawioną jakiegokolwiek dorobku dydaktycznego. Wreszcie, zwiększenie liczby uczelni noszących nazwę ‘akademia’ zdewaluuje rangę tego określenia.
O ile jednak wykorzystanie tej nazwy w sposób przewidziany przez proponowane zmiany jedynie przyśpiesza antyjakościowe zmiany w systemie szkolnictwa wyższego, o tyle zgoda na kształcenie w tych szkołach nauczycieli jest również groźna dla całego systemu edukacji przyszłych pokoleń Polaków. Nie jest żadnym argumentem, że przyszłe ‘akademie’ to szkoły powstałe w ośrodkach regionalnych na bazie dawnych kolegiów nauczycielskich. Należy wyraźnie podkreślić, że kolegia te nie dawały pełnych uprawnień w ramach ścieżki zawodowej nauczyciela. Te zyskiwało się dopiero po ukończeniu studiów magisterskich w szkołach wyższych o profilu akademickim. Wreszcie, proponowane zmiany umożliwiają swobodne kształcenie nauczycieli uczelniom posiadającym kategorię C lub nawet brak jakiejkolwiek kategorii jakości badań w danej dyscyplinie. De facto proponowane zmiany są więc cofnięciem prac nad podwyższeniem jakości kształcenia nauczycieli i budowy prestiżu tego zawodu.
Biorąc pod uwagę wskazane wyżej argumenty oceniam proponowane zmiany jako szkodliwe (powołanie ‘akademii praktycznych’ na podstawie wskazanych warunków minimalnych) oraz katastrofalne (w zakresie kształcenia w zawodzie nauczyciela).
Czy głosy takie jak wyżej coś zmienią? Obawiam się, że nie. Ale trzeba to mówić. W sprawie pakietu wolnościowego ważny głos zabrała Rada Główna Szkolnictwa Wyższego. Bo nawet jeśli nas zaleją, pozostanie znak, ślad, że można i trzeba inaczej. Takie tez myśli krążą mi po głowie po zapoznaniu się z Nowym / Polskim Ładem. Od strony socjalnej – ciekawy dokument, socjalistyczny, prospołeczny. Ale – kompletnie nierealny właśnie w tym zakresie, bo oderwany od oceny stanu jest i wpływu na stan – będzie. Pocieszający o tyle, że autorzy musza pozostać w Unii, jeśli chcą go za jej pieniądze realizować. Ale krótkowzroczność tych pomysłów jest uderzająca, gdy szuka się impulsów rozwojowych dla kraju. W zasadzie mają nim być tylko pieniądze pozyskane od obywateli – i z Unii, czego już jednak się nie pisze. Wsparcie dla innowacji? Dla nauki jako źródła innowacji? Nawet dla kształcenia najwyższej jakości kadr? Poszukajcie, może znajdziecie. Mi się nie udało. Powtórzę po raz kolejny – Polska w rezultacie takich planów będzie spychana na cywilizacyjny i kulturowy margines Europy. I nie ma żadnego realistycznego planu, co rządzący chcą zaoferować w zamian za uczestnictwo w przemianach współczesności swoim współobywatelom. Dla nauki oznacza to powrót do najsmutniejszych lat PRL. Nikt nie będzie rozwijał nowych technologii, bo nie będziemy mieli badań podstawowych, żeby od nich wyjść i stworzyć coś naprawdę nowego. Nikt nie będzie dbał o racjonalność kultury i jej wielowymiarowość – a to warunki sine qua non odporności na kryzysy kulturowe. Które są tuż tuż. Ech, można to ciągnąć w nieskończoność – ale nie mam złudzeń, że to coś zmieni.
Nie lubię, nie cierpię narzekać. Jestem pragmatykiem i staram się szukać sposobów rozwiązania problemu. Na tę chwilę nie widzę innych dróg, niż te, które już obraliśmy – wspieranie najwyższej jakości badań, szukanie środków w agencjach grantów i agresywne starania o środki zagraniczne, wychodzenie do prywatnego biznesu z ofertą wspólnych działań translacyjnych badania w nowe produkty i technologie, wiązanie się z działaniami samorządów na rzecz ochrony kultury i jej rozwoju, wreszcie kształcenie na najwyższym poziomie, wyraźne budowanie marki edukacyjnej. Wszystko to są długotrwałe procesy, ciężko je realizować bez wsparcie państwa. Ale trzeba, bo takie jest nasze powołanie, po to istniejemy dla wszystkich, którzy są z nami.
No i czas na sprawozdanie:
- od wtorku zaczęliśmy trwającą cały tydzień serię spotkań z dziekanami wydziałów, w trakcie których omawiamy sytuację finansową szukając silnych i słabych stron wydziałów. Naszym celem jest określenie, gdzie wydziały widzą możliwość rozwoju, przełożenia posiadanego potencjału na rozwój badań, dydaktyki, ale jednocześnie pozyskiwanie środków na ten cel. Mamy w tym zakresie duże możliwości, ale zwłaszcza dziś musimy precyzyjnie i pragmatycznie myśleć o naszym rozwoju jako całej wspólnoty Uniwersytetu w oparciu o nasze własne silne strony. Subwencja nie będzie rosnąć, koszty działalności – jak najbardziej. A biorąc pod uwagę wizję przedstawioną w Polskim Ładzie, na przełom w finansowaniu badań podobny do tego, jaki ma miejsce w innych krajach UE, USA, Kanadzie czy Australii raczej nie możemy liczyć;
- od wtorku szczepimy pracowników drugą dawką, a od piątku pracowników administracji i członków rodzin pierwszą dawką, w Bibliotece Uniwersyteckiej. Wielkie podziękowania jak zawsze dla Uniwersytetu Medycznego, bez którego nie udałoby się nam tego zrobić, dla całego pionu Dyrektor Generalnej i Dyrektora ds Informatycznych, których zaangażowanie pozwala nam sprawnie procedować z tysiącami szczepień. No i pozostajemy otwarci na szczepienie nie tylko naszych studentów (od wtorku), ale też wszystkich studentów Wrocławia. Akademicki Wrocław powinien być razem!
- w środę uczestniczyłem jako hmmm, konferansjer 🙂 kierujący przebiegiem seminarium KRASP poświęconemu otwartemu dostępowi do nauki. Bardzo ciekawe dyskusje, różne poglądy i cele, zwłaszcza w kontekście konkurencji gospodarczej i kulturowej między państwami. Warto zwłaszcza odnotować, że poza Polską nikt nie ma chyba wątpliwości, że dla krajów rozwiniętych nauka jest główną przewagą konkurencyjną w światowym wyścigu gospodarczym. Ale to tak na marginesie;
- czwartek – seria spotkań dotyczących oszczędności w budżecie uczelni. Szukamy rozwiązań na różnych poziomach. Bez wątpienia odejście od stosowania algorytmu przewidującego wysokie dofinansowanie szkół doktorskich musi prowadzić do ograniczenia liczby jej nowych słuchaczy. Tak być nie powinno, ale bez tego kroku nie będziemy w stanie w przyszłym i kolejnym roku zrównoważyć budżetów ani wydziałów, ani całej uczelni. Robimy wszystko, żeby zmiany nie były gwałtowne, ale żeby zapewniły całemu – co mocno podkreślam – Uniwersytetowi stabilne funkcjonowanie;
- szalenie miła uroczystość – wręczenie dyplomów doktora habilitowanego na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii. Bez publiczności, ale stacjonarnie. Te ceremonie – choć dla osób z zewnątrz mogą się wydać dziwne – łączą nas, przypominają o centralnych wartościach naszego, akademickiego powołania. Bardzo dziękuję uczestnikom i organizatorom, także wszystkim zaangażowanym w późniejszą promocję doktorską.
Nasz Uniwersytet jest piękny i silny. To oczywiste dla mnie, mam nadzieję, że także dla moich koleżanek i kolegów. Zmieniamy go, wzrastamy razem z nim – i idziemy do przodu. Zawsze.
Ceterum censeo – szczepić się warto. Choć nie ma obowiązku.