Minister podpisał rozporządzenie, na stronie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego czytamy:
Minister nauki podpisał rozporządzenie w sprawie określenia minimalnej wysokości wynagrodzenia zasadniczego profesora uczelni publicznej. Przewiduje ono podniesienie płac od 1 stycznia 2024 r. o 30 proc. Oznacza to, że wynagrodzenie profesora wzrośnie z obecnego poziomu 7 210 zł do 9 370 zł.
Rozbiór logiczny tego komunikatu nie jest prosty. Prawdziwe są zdania pierwsze i trzecie. Kluczowe jest przecież zdanie drugie, a ono nie jest prawdziwe. Bo i owszem, w rozporządzeniu czytamy:
W rozporządzeniu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 25 września 2018 r. w sprawie wysokości minimalnego miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego dla profesora w uczelni publicznej (Dz. U. poz. 1838 oraz z 2023 r. poz. 16) w § 1 wyrazy „7210,00 zł” zastępuje się wyrazami „9370 zł”
Czeka nas zatem wielkie zrównywanie wynagrodzeń do poziomu nowego minimum. Nie jest to rzecz bez precedensu, to samo obserwowaliśmy po ustaleniu stawki minimalnej dla stanowiska profesora przez ministra Gowina.
Nijak się ma to jednak do 'wzrostu płac o 30%’. Taki wzrost odnotuje niewielka grupa świeżo zatrudnionych w okresie od stycznia ubiegłego roku do – powiedzmy: wczoraj. Pozostali? Przypomnijmy, że w styczniu 2023 r. zwiększono minimalne wynagrodzenie profesora o 12% do kwoty 7210 zł. Tyle tylko, że od 2020 r. dwie wcześniejsze regulacje (2020, 2022) już ten wzrost skonsumowały i w rezultacie większość wynagrodzeń była wyższa od nowej pensji minimalnej. Dodatkowe środki podniosły o kilkaset złotych pensje wszystkich nauczycieli akademickich ponad owe minimalne poziomy. Oczywiście, ruchy awansowe powodowały, że każdy awans mógł się kończyć pensją na poziomie minimalnej.
Innymi słowy – znaczna grupa osób w świetle rozporządzenia nie może liczyć na więcej, niż 20% podwyżki do poziomu nowej stawki minimalnej. Nieliczni mogą otrzymać owe 30%. Również nieliczni mogą nie otrzymać żadnej podwyżki. No chyba, że pan Minister oprócz rozporządzenia wyasygnuje dotację celową na zwiększenie wszystkich wynagrodzeń o 30%. Ale jakoś w to nie wierzę. Kłopotliwa jest sytuacja zatrudnionych w projektach oraz doktorantów, których stypendia są finansowane na poziomie minimalnym z projektów. Muszą otrzymać podwyżki zgodne z poziomami płacy minimalnej, ale środków w projektach może na nie zabraknąć.
Zatem nowina jest dobra, ale – nie łudźmy siebie i innych. Wyrażajmy się precyzyjnie.