Kończy się nieubłaganie krótka wiosna oczekiwań na nowy porządek w nauce i szkolnictwie wyższym. Oczywiście, oficjalne ogłoszenie personaliów ministry (mniej prawdopodobne: ministra) i zastępców, wraz z ogłoszeniem programowych celów nowej ekipy, może wnieść nowy impuls do dyskusji. Ale chyba powiedziano już prawie wszystko, bowiem w kolejnych wywiadach i felietonach w dziennikach i tygodnikach, na platformach społecznościowych i w dyskusjach mniej lub bardziej otwartych powracają te same tematy. Więcej pieniędzy dla wygłodzonej nauki – tu panuje pełna zgoda. Na szczęście coraz częściej mówi się też o tym, że żeby te pieniądze dostać, trzeba coś zaoferować społeczeństwu. Powraca temat oczekiwań polityków wobec naszego sektora i tęsknota za stabilnym wsparciem dla wspierania modernizacji społeczeństwa i gospodarki. Problem NCN-u także uzyskał dość stabilną zgodę społeczności: to ważna instytucja, choć niepozbawiona wad, która wymaga szerszego wsparcia. Ale nie oznacza to, że nie potrzebuje kontroli i może pewnych zmian. Większość dyskutantów zgadza się także, że ewaluacja dyscyplin w obecnym kształcie jest nie do zaakceptowania. Dla jednych oznacza to konieczność stworzenia nowych zasad oceny, dla innych – po prostu poprawę systemu punktowego.