Dużo się dzieje. Dla szkół wyższych, nauki i edukacji w Polsce na pierwszy rzut oka – niewiele dobrego. I jest to celowy eufemizm. Bo nie mogę przeboleć, że krok za krokiem Polska traci szansę na udział w budowaniu i ukierunkowywaniu cywilizacyjnej i kulturowej jedności wolnej wspólnoty człowieczej. Że wąskie i krótkie horyzonty decydującej większości elit politycznych i biznesowych powodują, że Polacy będą musieli zadowolić się rolą naśladowców i repetytorów, którzy będą mogli jedynie marzyć. I to cicho, bo głośne marzenia mogą zaboleć. Trudno mi się z tym pogodzić. Ale jestem przekonany, że to nie jest historyczna konieczność. Przeciwnie, że to aberracja. Nie trzeba być miłośnikiem Hegla, żeby stwierdzić, że wraz z rozwojem komunikowania się i podróżowania rośnie oddolny nacisk na autonomię jednostek i społeczeństw. A jednocześnie, w ścisłym związku z tym, rosnący dostęp do godnej zaufania, weryfikowanej przez rzeczywistość wiedzy wspiera współpracę i innowacyjność współuczestników życia społecznego skutkującą poczuciem ich bezpieczeństwa. Wreszcie, że otwartość i życzliwość wewnątrz społeczności to wartości uwalniające kreatywność, sprzyjające spójności społecznej. Działania autorytarne zjadają energię i czas, na krótki moment dają złudę trwałości, w rzeczywistości budując jedynie podstawy pod zniechęcenie, opór, kontestację. W każdym z tych scenariuszy rola dostępu do informacji, budowania lub negowania kultury wiedzy ma kluczowe znaczenie. Nie mam też wątpliwości, że uniwersytet nadal jest i może stać się w jeszcze większym stopniu niż jest dziś kluczowym elementem rozwoju naszego społeczeństwa. Może, jeśli zachowa swoją odwagę i pewność swojej misji.
Tak, to prawda że od lat 70. także w Europie mamy silną presję na przejęcie modelu amerykańskiego wyższych uczelni. Szkół, które są do bólu pragmatyczne, zależne od fundatorów – i żyją dzięki migrującym do nich studentom i badaczom z innych stron świata. Naśladowanie tego modelu uczelni w warunkach europejskich uważam za nieporozumienie. Od 2 połowy XIX w. uczelnie amerykańskie współtworzą ekosystem społeczno-gospodarczy oparty o wręcz darwinowski model społeczeństwa. Czy teraz się on zmienia – nie mi osądzać. Ale wyrwanie z tego systemu jednego elementu i wpasowanie go w zupełnie inną sieć relacji kulturowych, społecznych i ekonomicznych z wiarą, że to zaowocuje nagłym wzrostem innowacyjności i szybkim rozwojem gospodarki – to dramatyczne nieporozumienie. Podobnym nieporozumieniem jest wiara, że można narzucić uniwersytetom obowiązek działania w duchu poprawności ideologicznej – jaka by ona nie była, a one wciąż zachowają swój autorytet i będą kuźnią kolejnej wersji nowego człowieka. Nie będą. Ich autorytet upadnie jeszcze niżej, bo w zglobalizowanym świecie informacji fałsz i obłuda to bardzo słaby pieniądz. Nawet, jeśli można nim kogoś na chwilę omamić, to po przebudzeniu jego gniew i frustracja zwracają się przeciw handlarzom paciorków i perkalu. To bardzo niebezpieczna i krótkookresowa strategia.
Jestem przekonany, że tym, czego potrzebujemy dziś, jest nowe spojrzenie na Uniwersytet. Takie, które korzeniami mocno tkwi w jego tradycji i jego wartościach, a jednocześnie ściśle współdziała z potrzebami otoczenia. I nie, uniwersytet nie powinien być działem B+R dla korporacji. Bo uniwersytet to wspólnota uczących się i nauczających. Ci, którzy nauczają, mają obowiązek przekazywać nauczanym to, co jest najcenniejsze, najnowsze, najbardziej na krawędzi ludzkiej wiedzy w tym konkretnym momencie. Aby mieć tę wiedzę – muszą prowadzić badania, muszą komunikować się ze światową akademią, muszą być jej częścią. A jednocześnie badania, które prowadzimy, są związane z kluczowymi problemami naszej rzeczywistości. Musimy na nie reagować, wspierać zarówno biznes jak i organizacje społeczne w rozwiązywaniu ich problemów. My musimy odpowiadać na potrzeby społeczeństwa, bo to ono nas żywi. Ale odpowiadamy w różny sposób. Uniwersytety klasyczne prowadzą przede wszystkim badania podstawowe, poprzez poznawanie świata budują fundamenty pod stworzenie nowych technologii, działań kulturalnych i społecznych. Są częścią ekosystemu innowacji społecznych, kulturowych i gospodarczych inspirując i oferując spojrzenie w przyszłość – i możliwość kreowania tej przyszłości. Uczelnie węziej wyspecjalizowane, techniczne, medyczne, rolnicze i ekonomiczne skupiają się na rozwiązaniach bieżących problemów, tu i teraz. Ale te rozwiązania nie będą pełne, jeśli nie skorzysta się w odpowiednim momencie z wyników badań podstawowych. Współpraca obu typów uczelni, obu działów wielkiego Uniwersytetu jest rzeczą naturalną i konieczną, nie tylko pożądaną. Szybkość zachodzących wokół nas zmian, wielkość zagrożeń i przemian dziejących się w środowisku naturalnym, a w konsekwencji wpływających na wszystkie podstawowe uwarunkowania życia ludzkiego, nie zostawia miejsca na dostojne deliberowanie nad własną, wąską korzyścią. Ta współpraca między uczelniami i między nimi a otoczeniem społecznym i biznesowym musie mieć miejsce także w edukacji, by nasi studenci mieli perspektywę przyszłości odpowiadającą temu, co dzieje się w dzisiejszym świecie – ale wiedzieli też, jak praktycznie rozwiązywać problemy tu i teraz. Podziały i specjalizacje, jakie obserwujemy w nauce i szkolnictwie wyższym, osłabiają nasz potencjał. Wznoszą bariery, których forsowanie pochłania energię i czas. Uczelnie powinny tworzyć ekosystem nie z nazwy, ale z praktyki, z horyzontalnej współpracy ze sobą – i z otoczeniem. Nie dlatego, że jako petenci potrzebujemy pieniędzy od biznesu i od władz. Ale dlatego, że bez kreatywnej myśli, wolnego tworzenia, ryzyka poznania i ciężkiej pracy odpowiadającej na kryzysy kreowane przez ludzkość – nie zapewnimy naszym dzieciom i wnukom godnej przyszłości.
Przyszłości nie stworzą politycy. Niestety – i mówię to ze szczerym żalem – teraz zbyt zajęci są grą, by dostrzec, jak niebezpieczne dla całego społeczeństwa są tego skutki. Przyszłość możemy stworzyć tylko my sami, swoimi wyborami i decyzjami. Od uczelni wyższych warto wiele wymagać, bo powinny i mogą być źródłem racjonalnego rozwiązywania bieżących problemów i odpowiedzi na przyszłe wyzwania. Ale Uniwersytet to także miejsce zadumy i refleksji. To podstawowe wartości europejskiej cywilizacji i kultury przekazywane z pokolenia na pokolenie, często wbrew chwilowym grymasom historii politycznej. To odpowiedzialność za dziedzictwo, które nam powierzono i które powinniśmy pielęgnować i przekazywać społeczeństwu jako fundament dla jego funkcjonowania. I nie, nie są to humanistyczne mrzonki. Brak szacunku dla prawdy kreuje demagogię i populizm. Brak otwartości prowadzi do wyobcowania, odcięcia się od żywego nurtu ludzkiej myśli, wreszcie skłania do wykluczeń. Brak przekonania do dyskusji to źródło stałych konfliktów i zacietrzewienia, monologowania i braku kultury racjonalnego sporu. Wreszcie porzucenie współpracy i wspólnotowości – universitas – skutkuje rozpadem więzi społecznych, sztucznym kreowaniem form życia nieprzystających do realnych potrzeb i wymogów członków społeczeństwa. Uniwersytet to wielki znak, świadectwo i skarbnica podstawowych wartości europejskiego społeczeństwa. Bez nich – ani on nie jest sobą, ani społeczeństwo nie ma godnej przyszłości.
Z cała mocą chciałem podkreślić – to nie są idealistyczne fantazje. To realne cele, realne działania, realne dyskusje i poszukiwania nowych dróg. Naszym zadaniem jest myśleć o przyszłości, budować w perspektywie wielu lat do przodu. Bo prawda, mądrość i szacunek dla innych zawsze przynoszą obfite owoce. Nawet, jeśli czasami trzeba na nie poczekać.
I krótkie, wakacyjne sprawozdanie:
- w poniedziałek rozmowa z doc. Aliną Czapigą o dalszym rozwoju naszego systemu wsparcia psychologicznego dla studentów i pracowników. Dużo zostało zrobione – jeszcze więcej przed nami;
- we wtorek z prof. Gościwitem Malinowskim omawialiśmy realia funkcjonowania Instytutu Konfucjusza w strukturach Uniwersytetu. Ścisła zgodność celów Instytutu ze strategią Uniwersytetu i realizowania działań w zgodzie z naszym prawodawstwem to droga do rozwoju nowych inicjatyw i działań Dyrekcji;
- rozmowa z p. Karoliną Kalitą o przyszłości studiów japonistycznych na Uniwersytecie. Mamy nadzieję, że niedługo uda nam się uruchomić w szerszym zakresie kształcenie w tym zakresie;
- rozmowa kwalifikacyjna z kandydatami na dyrektora Archiwum Uniwersyteckiego (od jesieni). Archiwum musi wraz z Uniwersytetem zmienić swój charakter, w większej mierze uczestnicząc w przekształcaniu obiegu dokumentacji z formy papierowej w cyfrową;
- rozmowa z Dziekanem Wydziału Chemii prof. Sławomirem Berskim i jego współpracownikami dotycząca rozwijania współpracy dydaktycznej z Uniwersytetem Medycznym i nowymi wyzwaniami naukowymi i dydaktycznymi związanymi ze współpracą z naszymi partnerami w zakresie inteligentnych specjalizacji regionu Dolnego Śląska;
- w środę podpisanie wraz z dziekanem prof. Karolem Kiczką umowy o współpracy między Uniwersytetem a ZUS i powołaniu na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Akademii ZUS, programu, który będzie wspierał kształcenie studentów, ale też działalność ekspercką pracowników Wydziału na rzecz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych;
- spotkanie z panem Marcinem Chludzińskim, prezesem zarządu KGHM w celu omówienia możliwości rozwoju współpracy Uniwersytetu z wieloletnim, kluczowym benefaktorem i partnerem biznesowym;
- w czwartek spotkanie w ramach Rady do spraw planu dla pracy i rozwoju przy Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii. Omówienie miejsca jednostek naukowych w planach wykorzystania środków unijnych w najbliższych latach;
- w piątek posiedzenie plenarne KRASP. Szereg bardzo interesujących rozmów, prezentacja przez wiceministrów edukacji i nauki, pp. Wojciecha Murdzka i Włodzimierza Bernackiego przewidywań dotyczących finansowania nauki w 2021 r. oraz spodziewanych zmian w systemie ewaluacji. Zwłaszcza w tym drugim zakresie trudno o optymizm, ewaluacja nie ma dziś już wiele szans, by zbliżyć się do roli dość obiektywnego miernika wartości pracy naukowej uczelni. Prof. Grzegorz Węgrzyn, szef Rady Doskonałości Naukowej, przedstawił przygotowywane zmiany do naszej Ustawy w zakresie zwiększenia jednoznaczności i transparentności postępowań awansowych (profesorskich i na stopień doktora habilitowanego). Ciekawe dyskusje i prezentacje dotyczące zwalczania zjawiska mobbingu i dyskryminacji, wartości akademickich, szczególnie interesujące prezentacje działań centrów transferu i technologii przy uczelniach oraz możliwości rozwoju kultury studenckiej na przykładzie 'Chatki Żaka’ przy UMCS w Lublinie. Bardzo owocne spotkanie, potwierdzające wartość bezpośrednich relacji i dyskusji.
W przyszłym tygodniu przebywam – mam nadzieję – wśród lasów i może nad morzem. Życzę wszystkim, żeby znaleźli czas na łyk świeżego czasu, wzmocnienie więzi z najbliższymi poza codziennością. Życzę tego przede wszystkim sobie.
Ale też ceterum censeo – szczepmy się! Kolejne mutacje wirusa wyraźnie wskazują – szczepienia to jedyna szansa na zatrzymanie nowych odmian, ale też na w miarę normalne i bezpieczne życie wspólne. Chcemy być razem na uczelniach – musimy się szczepić. Nie ma innej drogi!