Przyszłość tylko wspólna i racjonalna. Porównanie

Ze smutkiem patrzyłem na dzisiejsze demonstracje. Macie uczucie, że uderzacie o ścianę? Dzień za dniem, dzień za dniem. Ja mam coraz częściej – i wcale nie jestem z tego dumny. Życie jest bardzo krótkie, to mgnienie między było i będzie. Ale wiecie co? Albo- albo. Wybór wartości jest aktem wiary, wszystko, co później, jest już tego logiczną konsekwencją. Otwartość, racjonalność, wspólnotowość są splecione ze sobą i dla naszego akademickiego świata powinny być oczywistością wynikając z naszego powołania. I tu nie powinno być ani momentu zawahania – nauka zamknięta w granicach politycznych, ekonomicznych czy społecznych, umiera. Interesująco było więc posłuchać, jak rolę nauki postrzegają politycy. Nie, nie polscy, a przynajmniej nie tylko polscy. I nie w czasie demonstracji. Zestawienie poglądów może być… intrygujące?

W miniony piątek i sobotę uczestniczyłem w ramach niemiecko-czesko-polskiej platformy naukowej w konferencji zorganizowanej w Dreźnie przez federalne Ministerstwo Edukacji i Badań we współpracy z władzami Wolnego Państwa Saksonii pt. „Cross-border innovation for the Central European region(s)”. Wśród przemówień polityków wyróżniały się zwłaszcza te federalnej minister nauki, Anji Karliczek, premiera Saksonii, Michaela Kretschmera, przewodniczącego Bundestagu, Wolfganga Schaeublego, a dla nas ważne było oczywiście wystąpienie premiera, Mateusza Morawieckiego.

Pani Minister podkreślała, że dla Europy kluczowe znaczenie ma współpraca międzyludzka, w tym transgraniczna. Akcentowała, że Europa będzie tylko wtedy silna, jeśli zewrze szeregi razem i wspierać będzie innowacje, a jednocześnie uczestniczyć we wspólnocie wartości. Jednoznacznie wskazała, że Europa może utrzymać swoją pozycję w świecie tylko dzięki rozwojowi nauki – i współpracy w tym zakresie. Jako przykłady tej współpracy wskazywała centra Dioscouri i CASUS w Goerlitz. Premier Kretschmer podkreślał, że Saksonia mocno współpracuje z Polską. Wskazywał, że obecność i silna pozycja Polski w Europie jest w interesie Saksonii i ma nadzieję, że premier Morawiecki będzie dbał o miejsce Polski w Europie wbrew naciskom w Warszawie. Jednoznacznie akcentował, że we współczesnych Niemczech był i nadal jest odczuwalny szklany sufit oddzielający wschód i zachód. Tym silniejszy dla krajów Europy Środkowej. Ale przebić ten sufit można – wspierając naukę, inwestując w innowacje. Że taka współpraca ma sens, że jest możliwa między ośrodkami naukowymi Niemiec i Polski wskazuje unikalny w Niemczech przykład instytutu CASUS w Goerlitz. Z kolei Wolfgang Schaeuble mówił, że dla Europy kluczowe znaczenie ma transfer wiedzy, a regiony przygraniczne są szczególnie predestynowane do pośredniczenia w nim. Związane z pandemią zamknięcie granic państw uznał za katastrofalne doświadczenie, które unaoczniło korzyści płynące z ich braku dla członków Unii. Jednocześnie wspominając o odżywających narodowych resentymentach podkreślał, że dla budowy wspólnoty niezbędna jest długa perspektywa czasowa. Akcentował, że czas pandemii pokazał, jak ważna jest decentralizacja i współpraca między regionami pogranicznymi. Bardzo mocno wybrzmiały jego słowa, że w relacjach Niemiec z Europą Środkową nie mogą się powtórzyć błędy z czasów zjednoczenia Niemiec. Błędy polegające na niedocenieniu potencjału mieszkańców ziem na wschód od Łaby. Współpraca to nie transfery finansowe, lecz wzajemne zrozumienie swoich perspektyw. Nie oznacza to przyjmowania poglądów drugiej strony – lecz ich zrozumienie. Przyszłość Europy to współpraca, to wspólnota – i jeśli te cechy rozwijają się powoli, to trzeba cierpliwości.

Premier Morawiecki rozpoczął od podkreślenia, że Polska po 25 latach imitowania Zachodu znalazła się w stagnacji w zakresie innowacji. Polska zakleszczyła się w pułapce średniego rozwoju i słabych instytucji. Była pozbawiona woli wspierania innowacji. Dopiero 5-letni plan zrównoważonego rozwoju skierował niewidziane wcześniej środki na naukę i innowacje. Od 2015 r. miał miejsce bezprecedensowy wzrost nakładów na naukę w Polsce. Obecnie w tzw Nowym Ładzie centralna rola przypada nauce i innowacjom. Świadectwem tego mają być inwestycje w Akademię Kopernikańską obejmującą nauki ścisłe, ale też małe centra naukowe zapewniające demokratyzację dostępu do nauki. Nowy Ład oznacza nakłady na cyfryzację i znaczne nakłady na infrastrukturę badawczą oraz transfer wiedzy z uczelni do biznesu. Tę ostatnią misję zwłaszcza ma w sposób wybitny pełnić Sieć Łukasiewicz. Konieczne są jednak zmiany instytucjonalne w nauce. Konieczne jest pozbycie się postkomunistycznych złogów w instytucjach. Nowy Ład jest kluczem do rozwoju, a dla niego kluczowe są endogenne struktury wzrostu. W Nowym Ładzie specjalny rozdział poświęcony jest współpracy  nauki z biznesem, w nim też trójstronna – polsko-czesko-niemiecka współpraca z elementami inwestycji.

W zasadzie trudno komentować te wizje, niech Czytelnik każdy sam zrobi to na własną rękę. Ja mogę powiedzieć, że w znanych mi planach obecnych władz Polski nie dostrzegłem ani grama zainteresowania nauką w Krajowym Planie Odbudowy, prezentacja i dyskusje wokół tzw Nowego Ładu nawet w najmniejszym fragmencie nie dotykały kwestii nauki czy innowacyjności. Z radością mogę więc przyjąć słowa Premiera i chętnie będę do nich wracał. Ale jednocześnie protestuję przeciwko stawianiu znaku równości między wspieraniem nauki i Akademii Kopernikańskiej – o której to, co wiemy, sugeruje, że może to być bardziej niż cokolwiek tylko przybudówką ideologiczną dla bieżących potrzeb władz, jak bez skrępowania mówi się o tym w przypadku tzw Collegium Intermarium czy tzw Akademii Zamojskiej. Nie zgadzam się też na kolejne – nie pierwsze i nie tylko za tych rządów – oczernianie naszej akademii przez pryzmat rzekomych wpływów 'komunistycznych’. Mój Boże, żeby to było dziś naszym problemem! Niedofinansowanie, dyletantyzm, brak pomysłu na wykorzystanie potencjału, marnotrawienie pieniędzy publicznych na pozbawione długofalowych korzyści pseudoinwestycje, wspieranie politycznych działań w świecie nauki… Tak, to są problemy. I nie najmniejszym z nich jest presja na wytworzenie naukowego nacjonalizmu, przekonania, że nauka może i powinna być 'polska’. Nie zgadzam się z tym. Nauka powinna być nauką, mieć światowe horyzonty i co najmniej europejską sieć współpracy za sobą. Bo tylko wtedy będzie mogła służyć rozwojowi naszej społeczności, pomoże przenieść je z XX wieku, w którym tkwimy jak w przekleństwie – w przyszłość. Która już zaczyna nam uciekać.

Póki jeszcze możemy, warto porównywać te perspektywy i głośno mówić, za którą się opowiadamy – dla nas i dla naszych dzieci. Nie chcę już chodzić na demonstracje, bo moje życie jest krótsze, niż było, a z każdym dniem skraca się coraz bardziej. Chcę przyszłości dla moich dzieci, dla moich studentów, koleżanek i kolegów, dla wszystkich, którzy żyją w tym ciężko doświadczanym przez mgłę kraju między Odrą i Bugiem. Nie widzę dziś innej drogi dla tego celu, jak głośno mówić, że bez rozwijania racjonalnej edukacji i nauki, bez ścisłej współpracy z wciąż dla nas otwartą wspólnotą europejską, Polska nie rozwinie się, a wątpliwe – czy przetrwa. Żaden Nowy Ład nam tego nie zapewni. I naszym, akademików zadaniem jest walić w ten mur, bo nawet jeśli nie dziś, to jutro i pojutrze ten dźwięk ktoś usłyszy. I poda dalej.

Krótkie sprawozdanie:

  • w poniedziałek udział w dwóch inauguracjach akademickiego roku – w Uniwersytecie Przyrodniczym i w Uniwersytecie Medycznym. Godne uroczystości, zaćmione nieobecnością rektora Piotra Ponikowskiego – ślę życzenia szybkiego powrotu do zdrowia!
  • tego samego dnia otwarcie ciekawej wystawy poświęconej Casprowi Neumanowi, wrocławskiemu pastorowi, prekursorowi demografii historycznej, kompozytorowi i pisarzowi. 'Dusze i fundusze’ – cóż za adekwatny tytuł! Gratulacje dla organizatorów z Instytutu Muzykologii UWr;
  • we wtorek wizyta na Uniwersytecie w Ostrawie i podpisanie umowy o zacieśnieniu współpracy. Szczególnie zainteresowany nią jest Fakultet Filozoficzny i mam nadzieję, że wkrótce będziemy gościć we Wrocławiu jego dziekana, profesora Roberta Antonina wraz ze współpracownikami w celu wypracowania konkretnych form współpracy z naszymi dyscyplinami humanistycznymi i społecznymi;
  • w środę wywiad z dziennikarzem TVP3 w sprawie wydarzeń z 30.09. na Uniwersytecie, ale też miejsca uczelni w rankingach i tego, czym są zmiany wprowadzane na niej. Dużo radości, naprawdę;
  • tego samego dnia spotkanie w ramach zorganizowane przez samorządowe władze województwa grupy eksperckiej ds Dolnośląskiej Strategii Innowacji do 2030 r. Także dużo radości, tradycyjne wytykanie braku współpracy uczelni z biznesem, trafne wskazanie, że mówiono o tym już 15 i 10 lat temu, ale też wartościowa konkluzja – albo będziemy realnie sieciować, albo będziemy do siebie przemawiać. Trzymam kciuki za moje województwo;
  • wieczorem w Karpaczy spotkanie z wiceministrem Murdzkiem w ramach Konwentu Rektorów. Pouczające;
  • w czwartek spotkania z pracownikami, różne sprawy mniejszej i większej wagi, w tym – mam nadzieję – finalne przekazanie do opracowania po ostatniej dyskusji regulaminu Zamówień Publicznych. Zanim go ogłosimy trzeba dobrze przygotować jego wdrożenie, zaznajomić z jego założeniami i mechanizmami. Nie przestaje mnie zadziwiać, po co nasz Ustawodawca stworzył Ustawę Prawo o Zamówieniach Publicznych, która nic nam nie ułatwia, wprowadza iluzoryczna otwartość rynkową, a pożera niewyobrażalną masę energii i środków na obsługę. Gdybym był podejrzliwy, wyczuwałbym za tym jakiś lobbing a przynajmniej brak kompetencji. Ale co ja tam wiem…
  • piątek i sobota to spotkania w Dreźnie, podpisanie umów o współpracy między Uniwersytetem Wrocławskim z Technische Universitaet Dresden, Helmholtz Zentrum Dresden Rossendorf oraz FAIR – Facility for Antiproton and Ion Research in Europe GmbH w Darmstadt. Każde z nich cenne, każde może pomóc naszym naukowcom i studentom sięgnąć dalej, wyżej i mocniej. Szczerze w to wierzę i mocno będę wspierał.

 

Jak zawsze – zachęcam do szczepień. Autobus ze szczepieniami krążył po kampusie, niedługo uruchomimy zapisy na szczepienia w Bibliotece Uniwersyteckiej. Szykujemy także zapisy na refundowane szczepienia dla pracowników przeciw grypie, ale chcemy mieć pewność, że będziemy mieli odpowiednią liczbę szczepionek. I – jak w ubiegłym roku – różnie z tym może być. Niezależnie od wszystkie – idziemy do przodu. A jak będzie przepaść? No to albo przeskoczymy, albo mostek sklecimy, a w najgorszym wypadku – zejdziemy w dół i pójdziemy znów w górę. Nie ma innej drogi.