Świat i lektury kształcą. Spór o to, jaką rolę społeczną mają pełnić uniwersytety, nie jest polską specyfiką. Rząd australijski pragnie kształcenia studentów na kierunkach przygotowujących ich do podjęcia konkretnych zawodów. Stoi to w sprzeczności z tradycją liberalnego kształcenia na tamtejszych uczelniach. W Indiach i Pakistanie dominujący model uniwersytetu liberalnego jest kontestowany oddolnie ze względu na duża liczbę bezrobotnych absolwentów. Zwraca się uwagę na nieprzewidywalność rynku pracy, ale jednocześnie na potrzeby krajów rozwijających się, których przemysł domaga się kadr technicznych. Wreszcie w Chinach kolejny program wspierania elitarnych, 'światowych’ uczelni wprowadził tamtejsze uniwersytety na szczyty rankingów. Ale jest też oskarżany o koncentrowane w nich najlepszych badaczy i – siłą rzeczy – degradację uczelni o niższym statusie. Nie mam cienia wątpliwości, że właśnie teraz powinniśmy wnikliwie i spokojnie spojrzeć na nasz, polski system kształcenia i badań na uniwersytetach.
W ciągu minionego roku rozwój edukacji zdalnej przyśpieszył to, co MOOC zapowiadały, ale co wydawało się nam tylko substytutem – uwypuklenie względnej wartości studiowania in situ. Względnej, bowiem jak nigdy wcześniej młodzi ludzie zobaczyli, że wiedzę mogą pozyskać będąc setki i tysiące kilometrów od uczelni. Tak przecież realizowano dziś nawet wymianę międzynarodową studentów. Przy dalszym rozwoju komunikacji oznacza to dla kierunków opartych na dyskusji i analizie zastanych dyskursów poważny problem. Co chcemy zaoferować najlepszym kandydatom na studia w naszym Uniwersytecie, we Wrocławiu, czego nie uzyskają bez wychodzenia z domu w lepszej jakości w innej uczelni w Polsce lub poza jej granicami? To pytanie staje się coraz ważniejsze także dla kierunków eksperymentalnych, także na uczelniach technicznych, skoro okazało się, że i tam można kształcić zdalnie. Dla mojego rozumienia roli uniwersytetu i studiowania w nim taka wizja uczelni – zdalnego dostarczyciela różnej jakości wiedzy – to nasza porażka. Nasza, w sensie społeczeństwa obywatelskiego, otwartego i ciekawego świata. Bo takie społeczeństwo funkcjonuje dzięki zaufaniu, wypracowywaniu porozumienia, sprawnemu komunikowaniu się w sytuacjach kryzysowych w oparciu o podzielane wartości. Uniwersytet nie tylko przekazuje najnowszą wiedzę, ale wprowadza studenta w świat różnorodności, w której trzeba się odnaleźć w milionach nowych sytuacji i kontekstów właśnie wykorzystując tę wiedzę do budowania relacji z innymi. To dla mnie kluczowa umiejętność w świecie, który nie tylko szybko się zmienia. Nasz gatunek wprowadził Ziemię w stan globalnej katastrofy ekologicznej. Dziś człowiek potrzebuje od ludzi nauki wręcz desperacko zarówno kreatywnych rozwiązań technologicznych, jak i umiejętności społecznych dających szansę na funkcjonowanie społeczności w oparciu o wzajemne zaufanie i merytoryczne kompetencje każdego z nas. Uniwersytet powinien przekłuwać bańki, niszczyć mury, wprowadzać ludzi w świat pełen zjawisk zaskakujących i… pięknych. Człowiek, który będzie żyć tylko w swojej jaskini, nawet jeśli będzie to jaskinia cyfrowa lub komórka partyjna, nie będzie gotowy ani na przyszłość, ani na innych ludzi wokół siebie. Szok przyszłości dla uniwersytetów to walka o wolność głoszenia wartości, które mogą być uznawane za przestarzałe i nieaktualne. Ale które wprowadzają człowieka w świat wspólny, dając mu siłę płynącą z racjonalnego oglądu swojej – jednostki i gatunku – sytuacji na Ziemi i wspólnotowego, wspierającego działania na rzecz przyszłości całej planety. Szok przyszłości to odwaga powiedzenia sobie, że w świecie globalnej komunikacji musimy zaoferować światu, naszym studentom i naszemu otoczeniu coś cennego, wyjątkowego, specyficzną dla nas wartość dodaną. Coś, co uzasadni czas, jaki nam poświęcają i te fragmenty ich życia, jakimi są pieniądze, którymi nas opłacają.
Dlaczego tak poważnie? Bo przeraża mnie beztroska, z jaką w naszym kraju pisze, mówi się i podejmuje działania polityczne w zakresie wiedzy i edukacji. Dramatycznie niski, anachroniczny jest poziom refleksji o tej formie produkcji i transferu wiedzy, która dla mnie jest wyborem życiowym – o uniwersytecie. Władze wszystkich szczebli, państwowe i samorządowe, tworząc plany post-pandemiczne nie zadają sobie nawet minimalnego trudu refleksji nad zmianami społecznymi, cywilizacyjnymi i kulturowymi, jakich doświadcza świat. Pandemia przyśpieszyła jedynie zmiany, które widzieliśmy wcześniej. Wyostrzyła też metodykę rozwiązywania problemów globalnych, w której silni i bogaci bezwzględnie dyktują warunki. Można się z tym nie zgadzać, ale od polityków wymagałbym odpowiedzi – jaką chcą zapewnić swoim rodakom przyszłość w tej sytuacji? Na czym ma się opierać przewaga konkurencyjna Polski w Europie i świecie, która zagwarantuje jej stabilne miejsce w ekosystemie, o którym marzyli nasi przodkowie i my sami – wśród krajów o ustabilizowanej gospodarce, bezpieczeństwie geopolitycznym i wolności obywateli. Czy naprawdę wierzymy w siłę przyciągania naszej taniej siły roboczej w ciągu kolejnych dekad? Naprawdę uważamy, że wtłaczanie społeczeństwa XXI w. w rozwiązania kulturowe i modele społeczne z 2 połowy XX w. zapewni nam spójność i siłę gwarantującą dyscyplinę i kreatywność społeczne oraz przyciągnie do nas najbardziej kreatywne i twórcze jednostki z innych miejsc świata? Takich pytań można zadawać więcej. I zadaję je nie jako pracownik uczelni wyższej, ale jako ojciec, który z przerażeniem obserwuje, co mój kraj chce zaoferować swoim najmłodszym obywatelom. Jeśli coś się nie zmieni, jeśli nie zauważymy w końcu, że 'gospodarka oparta na wiedzy’ to nie frazes, ale wymóg, który i tak jest tylko fragmentem szerszej rzeczywistości – świata wymagającego ekstremalnie szybkiego rozwoju wiedzy i powszechnego jej przyswajania -, to czeka nas los kolonii. Społeczności, która będzie wykorzystywać podrzędne, proste prace na rzecz dominujących i szybciej rozwijających się społeczeństw. Nauka w Polsce od zawsze nie miała do swojej dyspozycji wielkich zasobów. Tym bardziej dziś, kiedy jest ona tak bardzo potrzebna, nie możemy ich trwonić w imię interesów większej lub mniejszej grupy interesów. Dlatego z takim smutkiem przeczytałem zarówno plan Krajowego Programu Odbudowy, który praktycznie zupełnie nie zauważa nauki jako motoru zmian i rozwoju Polski. Dlatego ze smutkiem czytałem projekt Narodowego Programu Kopernikańskiego, który – w skrócie – miałby być jeszcze jednym sposobem na transfer środków państwowych na rzecz osób wybranych przez bieżące władze i ich zaufanych współpracowników (szerzej piszę o tym w opinii przekazanej prezydium KRASP, którą załączam – Analiza_NPK_Wiszewski.docx
Wierzę, że nie jest za późno. Jeśli nawet nikt nie chce nas słuchać na szczytach, mamy obowiązek pracować i tworzyć dla ludzkości w imię naszej przysięgi doktorskiej i godności naszej Wspólnoty. Mamy wciąż szansę poszerzać współpracę międzynarodową, pokazywać świat i jego niuanse naszym młodszym koleżankom i kolegom. Mamy wciąż prawo mówić o naszych wartościach. Otwartość, racjonalność, dążenie do prawdy, wspólnotowość. To nie jest anachronizm – to jedyna przyszłość, którą warto przeżyć.
I tradycyjne krótkie sprawozdanie:
- we wtorek, 30.03 w trakcie spotkania z drem Łukaszem Kamińskim rozmawialiśmy o pracach nad przygotowaniem nowoczesnej historii Uniwersytetu Wrocławskiego po 1945 r. Badania trzeba poprowadzić od podstaw, ale jestem przekonany, że warto, bo bez pamięci – nie ma przyszłości. Cokolwiek by na ten temat mówiono pod różnymi budkami;
- w środę, 31.03, kolejna wizytacja Polskiej Komisji Akredytacyjnej, tym razem na kierunku biologia. Mimo trudnych warunków, w jakich są przeprowadzane wizytacje, a praktycznie co tydzień jedna z nich się u nas rozpoczyna, komisje bardzo pozytywnie oceniają nasze kształcenie. Czekam na końcowe raporty, ale jednocześnie serdecznie dziękuję władzom wydziałów, instytutów, pracownikom i studentom za współpracę w trakcie tych wizyt. Jestem autentycznie dumny z ich rezultatów!;
- w tym samym dniu rozmowa z prof. Tomaszem Jurdzińskim, dziekanem Wydziału Matematyki i Informatyki oraz dyrektorami obu instytutów o polityce zatrudnień, zwłaszcza w Instytucie Informatyki. Informatyka to dziś gorący kierunek studiów i obszar badań. Jego rozwój na uczelni to bardzo ważny temat, także dlatego, że badania nad AI są jednym z naszych Priorytetowych Obszarów Badawczych. Ale, tak jak i w przypadku innych jednostek, nasze możliwości na otwieranie nowych etatów dziś są niemal równe zeru. Owszem, inaczej niż Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie, nie musimy prowadzić gwałtownej redukcji etatów. Ale dopóki nie ustabilizujemy naszej sytuacji finansowej – perspektywy rozwoju liczby pracowników są bardzo, bardzo ograniczone;
- czwartek, 01.04, ale wcale nie prima aprilis – z panem Marcinem Makowskim, kierownikiem Biura Zamówień Publicznych rozmawialiśmy o nowym Regulaminie Zamówień Publicznych. Nowa ustawa Prawo o Zamówieniach Publicznych jest koszmarem. Wiąże nam ręce, centralizuje postępowania, narzuca rozwiązania nie mającego żadnego związku z praktyką pracy naukowej i nie dające nam żadnych oszczędności finansowej. Przeciwnie, wymusza rozrost procedur biurokratycznych i wzrost kosztów postępowań. Robimy wszystko, co tylko można, by dopasować te wymogi do realiów pracy naukowej i funkcjonowania Uniwersytetu. Nie jest łatwo, ale tym bardziej doceniam dialog, jaki z BZP prowadzą władze wydziałów i kierownicy jednostek uniwersyteckich. Nie mamy wyjścia, nowe prawo musimy stosować, ale mamy możliwość zrobić to tak, by nasze aktywności nie utonęły w sporach i złych emocjach. I dajemy radę!;
- wtorek, 06.04., podsumowanie działań z wdrożenia PPK. Zdecydowana większość pracowników będzie brała udział w tym eksperymencie. Dział Spraw Pracowniczych do piątku, 09.04, ustawiał nasz system kadrowo-płacowy, rejestrował uczestników, wreszcie połączył nasze dane z systemem operatora, Bankiem Milletnium. Ogrom pracy wykonanej sprawnie, z dużym poświęceniem przez pracowników Działu. Trzymam kciuki, że rządzący nie zawiodą nas i PPK będzie realnym wsparciem systemu emerytalnego;
- środa, 07.04, spotkanie z prezesem Wydawnictwa Uniwersytetu Wrocławskiego, drem hab. Markiem Górnym, prof. UWr. Szykują się głębokie, także personalne zmiany w Wydawnictwie, które powinno krok za krokiem ściślej współpracować z Uniwersytetem by wspierać jego misję;
- czwartek, 08.04, spotkanie z prof. Marcinem Cieńskim, kierującym pracą zespołu przygotowującego propozycję nowego podziału subwencji między wydziały. Koncentrujemy się na kolejnych latach, by w ciągu tego roku wypracować możliwie stabilne zasady podziału środków na kolejne lata. Podstawą zawsze będzie algorytm ministerialny, wszelkie zmiany w nim muszą być związane ze strategicznymi celami rozwoju Uniwersytetu i zachęcać do utrzymywania lub przywracania równowagi finansowej wydziałów;
- czwartek-piątek, 08-09.04, rozpoczęliśmy prace umożliwiające skierowanie do szczepienia pracowników administracji. Dzięki współpracy z Uniwersytetem Medycznym i bardzo ofiarnemu zaangażowaniu pracowników Działu Usług Informatycznych i dyrektora ds informatycznych, Damiana Mroczyńskiego, w ciągu dwóch dni zweryfikowano i umówiono do szczepień pracowników z roczników 1952-1961. Mam nadzieję, że niedługo będzie możliwe skierowanie kolejnej grupy i sukcesywne zabezpieczenie wszystkich pracowników. Bardzo dziękuję wszystkim naszym informatykom, bez których zaangażowania nie udałoby się zorganizować tego procesu w tak krótkim czasie;
- piątek, 09.04., spotkanie dotyczące dostosowania zasad wypłacania wynagrodzeń w projektach do nowego regulaminu wynagradzania. Celem nadrzędnym jest zapewnienie grantobiorcom bezpieczeństwa i przekazania należnych im środków. Mamy rozwiązania, będziemy je konsekwentnie stosować.
Nie mam zgrabnego podsumowania. Wciąż wierzę w nasza siłę, wciąż mam nadzieję. Dzień za dniem.
Szanowny Panie Profesorze,
Absolutnie nie chciałbym tej nadziei uszczuplać, ale chcę zwrócić uwagę, że z pozycji wydziałów eksperymentalnych jak Chemii nie dajemy rady w kontekście BZP. Kryzys narasta, w związku z czym coraz więcej osób angażuje się w działania. Bardzo prosiłbym, aby Pan Rektor zapoznał się z pismem, które skierują na dniach pracownicy Wydziału Chemii i szczególnie troskliwie pochylił się nad naszym problemem zamówień, bo przestajemy dawać radę, a wiemy, że niektórzy już się uporali z problemami prawnymi z dobrymi wynikami.
Szanowny Panie,
Oczywiście, czekam na pismo i skieruję je do BZP z prośbą o wyjaśnienie. Zwłaszcza liczę na wskazanie pozytywnych przykładów – konkretnych rozwiązań problemu zamówień, bo zawsze dobrze się uczyć korzystając z best pracitces. Pozdrawiam!