Nieco ponad dwa lata temu zarządzający 'Nature’ stanęli przed dylematem, jak odpowiadać na zarzuty, że w czasopiśmie pojawiają się tematy polityczne, a niektóre artykuły choć z tytułu takimi nie są, to treść mają związaną z konkretnymi poglądami politycznymi. W listopadzie 2022 r. zdecydowano się opublikować stronę z trzema podcastami przedstawiającymi różne odcienie relacji między polityką i nauką. Trzy odcinki przedstawiały poprzez autorską kompilację rozmów z praktykami – badaczami i dziennikarzami – historyczne relacje między nauką a polityką, obecność polityki w życiu współczesnego naukowca, wreszcie wyzwania stojące przed dziennikarkami i dziennikarzami zajmującymi się tematyką naukową, a poprzez to – uwikłanymi również w kwestie polityczne. Bo to jedno było bezdyskusyjne – nauka i naukowcy są uwikłani w politykę i nic nie może tego zmienić.
Co więcej, w sporze – u nas jakby przeoczonym – czy nauka powinna abstrahować od wartości, wyraźnie podkreślono, że jest to niemożliwe, bo sama nauka promuje konkretne wartości przedkładając prawdę nad przyjaźń, pozycję społeczną czy korzyści materialne. Krótko mówiąc problem, o którym już kiedyś pisałem, to jest nieunikniona obecność polityki w nauce, spędza sen z powiek redaktorom najważniejszych czasopism naukowych. Nie podają oni jasnego rozwiązania licznych dylematów, ale – moim zdaniem jak najbardziej słusznie – wskazują na dwa elementy: wspomniane wyżej wartości własne nauki oraz – etykę.
Zdefiniować wartości własne nauki nie jest prosto, ale można się o to pokusić. Wśród licznych przewodników próbujących kodyfikować etyczne normy nauki przewija się kilka zasadniczych elementów: obiektywność / racjonalność (objectivity), uczciwość / prawdomówność (honesty), otwartość (openess), odpowiedzialność (accountability), merytoryczność i transparentność w relacjach międzyludzkich (fairness), odpowiedzialność za uczestnictwo w funkcjonowaniu instytucji i grup (stewardship). Pewnie można wymieniać inne, bardziej szczegółowe elementy tego specyficznego, naukowego systemu wartości, ale nie da się negować, że on istnieje. A skoro istnieje, to podzielająca je grupa działa zgodnie z nim. I w zróżnicowanym społeczeństwie negocjuje uznanie swoich wartości przez inne grupy, w tym zakres oddziaływania tych wartości na całe społeczeństwo. Czyli angażuje się w jej życie polityczne, promując nie poszczególne elementy tego systemu, ale cały zestaw, który jest konstytutywny dla nas – wspólnoty naukowców. Trudno chyba mieć o to pretensje.
Gorzej jednak, gdy te wartości ulegają rozpuszczeniu w morzu deklaracji i zostają zdominowane przez wartości innych grup, z którymi się identyfikujemy. Co też jest zjawiskiem naturalnym, każdy z nas nosi w sobie wiele potencjalnych identyfikacji, którym przypisuje różną wartość w różnych momentach. Odnoszę jednak wrażenie, że w naszej akademii wartości konstytuujące świat nauki zostały odsunięte bardzo daleko. Co oznacza, że porzuciliśmy etykę życia naukowego. Na plan pierwszy wysunęły się natomiast wartości z innych światów – religijne, biznesowe, partyjne. I chyba to jest problemem obecności 'polityki’ w życiu naukowym. To, że nie potrafiliśmy jako środowisko zaproponować spójnej polityki nauki wobec problemów naszego kraju. Naszych wartości jako kierujących działaniem uczelni i akademii. Wysługiwanie się tej czy innej partii nie kompromituje konkretnych specjalistów telewizyjnych, medialnych czy członków władz. Kompromituje nas wszystkich, jeśli działając w naszym imieniu zapominają o naszych wartościach, a my nie potrafimy o tym przypomnieć. Bo się ich wstydzimy, jako archaicznych i niepragmatycznych.
Nie ma nic bardziej pragmatycznego, jak podejmowanie racjonalnych wyborów ukierunkowanych wartościami. Tak, nie zawsze przynosi to szybką korzyść. Ale buduje trwałe struktury, które przetrwają niejedną burzę w polityczno-partyjnej szklance. Odwoływanie wykładów, tworzenie centrów, organizowanie konferencji, tendencyjne stanowiska medialne – to daje tylko chwilowe korzyści, a w świecie masowej komunikacji błyskawicznie podrywa zaufanie do konkretnych instytucji i całego świata nauki.
Nie rezygnujmy z polityki, bo ona z nas nie zrezygnuje.
Róbmy własną politykę, trzymajmy się naszych wartości.
Nasza polityka to „Veritas victit”.