Idee miałkie, czyli porządek panuje

Tak sobie myslę na koniec dnia, co jeszcze jest możliwe? Przyglądałem się aktywności Ministerstwa i zainteresowanych członków naszego środowiska w sprawie Ideas NCBiR. Bo też był to ciekawy obraz konfrontacji różnych racji, ale też różnych wpływów i środowisk lobbystycznych. Rzecz wydaje się dość banalna – szuka się nowych stanowisk dla nowych ludzi, potrzebne są odejścia tych, których uważa się za ludzi PiS, wreszcie – trzeba dowieść, że za czasów PiS popełniano wiele rzeczy złych. No i dobrze. Tyle, że kierownictwo naszego Ministerstwa nie chciało i nie chce odrobić podstawowej lekcji: zmieniając cokolwiek, trzeba znać chociażby powierzchownie, ale jednak fundamenty prawne funkcjonowania naszego środowiska. W rezultacie gdy wybuchł skandal związany z wynikiem konkursu na dyrektora Ideas, zamiast przyznać, że popełniono błąd – co przecież może się zdarzyć – Ministerstwo brnęło w sugerowanie poprzedniemu dyrektorowi błędów zarządczych. Samego siebie przeszedł, niestety, minister Gdula sugerując, że doszło do jakichś nadużyć finansowych. Których jednak nijak nie potrafił udowodnić. I w sumie powinien w normalnym państwie jednak za to odpowiedzieć – szczucie przez wysokiego urzędnika państwowego na zwykłego obywatela to nie jest standard godny szacunku. Ale raczej nic takiego się nie wydarzy, skoro sam Minister raczył pogrozić palcem krytykującym akademikom podpowiadając, by uważali w swoich głosach krytyki. No i jak to rozwiązać?

Minister nie wiedział, ale znalazł odpowiedź u szefa. Nie, nie u premiera. U wicepremiera Gawkowskiego, ministra cyfryzacji, ale co najważniejsze – szefa klubu parlamentarnego Lewicy, której posłem jest Minister Wieczorek. To on referował najważniejsze punkty rozwiązania na konferencji prasowej. Bo nagle okazało się, że profesor Sankowski wcale nie popełnił żadnych przewin zarządczych. Nie dopuścił się też sugerowanych przewin finansowych. Przeciwnie, jest świetnym naukowcem i będzie kierował instytutem koordynującym badania nad AI w skali kraju. W gruncie rzeczy – będzie to to samo Ideas, tylko w zmienionej konstrukcji prawnej. Brzmi to dziwnie? Dla mnie – kuriozalnie. Nie dziwię się profesorowi, który chce kierować instytucją, którą stworzył. Ale co takie rozwiązanie mówi o nas i naszym Ministerstwie?

Bo nagle wszyscy ucichli. Czyli chodziło nie o to, że Minister lub jego podwładny może zmieniać dowolnie i wbrew logice szefów jednostek, że może nie znać podstaw prawnych swego resortu, że może pomawiać zwykłego obywatela, a w konsekwencji szkodzić społeczeństwu, któremu powinien służyć? A już w ogóle – o co chodzi Ministrowi, który nawet nie jest w stanie przekonująco odpowiedzieć na kluczowe pytania dotyczące okoliczności odwołania podczas własnej konferencji prasowej i zwija ją po jednym (sic!) pytaniu? Jeśli do tej pory miałem jakieś resztki złudzeń, że Ministerstwo chce przynajmniej utrzymać jeden cel – wzmocnienie relacji między akademią i otoczeniem gospodarczym, to dziś jest jasne, że nawet to nie jest istotne. Istotny jest wyłącznie interes Partii Matki – Lewicy i jej ludzi. Cała reszta to jakby… w głębokim tle.

I może tak ma być. Ale mi to nie imponuje. To kolejny przykład płytkiej piaskownicy, w której panowie machają łopatkami nad babeczkami z piasku. Smutne. I w sumie celny jest komentarz Tomasza Sawczuka, dlaczego Premier nie musiał w tej sprawie interweniować. Po co? Wystarczyło poczekać.