Coraz częściej słychać, że nasze Ministerstwo szykuje zmianę podejścia do działalności szkolnictwa wyższego w Polsce. Że ścierają się frakcje, zwolennicy działań poprzedniego Ministra starają się utrzymać projakościowy kształt zarządzania systemem, przeciwnicy dążą do głębokich korekt. Dotyczy to przede wszystkim podejścia do celów funkcjonowania szkolnictwa wyższego i nauki jako systemu. Nowa narracja ma podkreślać znaczenie uczelni w mniejszych ośrodkach kosztem uczelni metropolitalnych, negować rolę konkursowego rozdzielania środków według kryteriów jakościowych na rzecz centralnego podziału zgodnie z celami określanymi przez Ministra, wreszcie wyraźnie rozdzielone mają być cele nauk humanistycznych i społecznych oraz ścisłych oraz o życiu i ziemi. Te pierwsze mają służyć budowaniu przede wszystkim polskiej kultury i przez ten pryzmat, według kryteriów określanych przez władze mają być wspierane i oceniane. Te drugie mogą w większym zakresie pozostać w łączności ze światem zewnętrznym, ale przede wszystkim po to, by wspierać polską gospodarkę – według kryteriów określanych przez władze państwowe. Patrzę na to ze spokojem, bo przecież nie pierwszy to zwrot, który w zarządzaniu systemem mielibyśmy przeżyć. Tak, te idee są mi obce i uważam je w tym kształcie za szkodliwe dla naszej nauki, kultury i rozwoju społeczeństwa. Z pewnością stoją w sprzeczności z budowaniem społeczeństwa nowoczesnego, nie lękającego się przyszłości, lecz śmiało włączającego się w jego budowanie. Bezpiecznego dzięki zakorzenieniu we wspólnocie wiedzy – bo kontrybuującego w rozwiązywanie kluczowych problemów współczesności na skalę globalną. Takim chciałbym widzieć nasz Uniwersytet, o taki się staram – otwarty, elastyczny, wspierający, skupiony na przyszłości i dla niej budujący teraźniejszość.
Cóż więc zrobimy, jeśli nasz Minister będzie chciał innego Uniwersytetu? Jeśli będzie odmawiał nam środków na inwestycje, zamrozi wysokość subwencji, zmniejszy środki na finansowanie badań? A co, jeśli ponownie większość środków będzie zależna od liczby studentów, a zmniejszone zostaną znaczenie jakości badań, umiędzynarodowienia, środków pozyskiwanych w konkursach? Czy widząc taką możliwość na horyzoncie warto inwestować w uniwersytet badawczy? Otóż zdecydowanie – tak! Warto, bo im silniejsi jesteśmy naukowo w skali międzynarodowej, im więcej mamy silnych relacji, w których odgrywamy rolę współtwórców trudnych do zastąpienia, im więcej mamy zagranicznych środków projektowych, współprac i wymian badawczych i dydaktycznych, tym szerszy jest nasz margines wolności, autonomii. Tym silniejsza nasza pozycja negocjacyjna i tym większa szansa na uszanowanie naszej wolności, naszego wyboru poszukiwania prawdy. Dlatego musimy udoskonalać nasze umiejętności współpracy międzynarodowej i pozyskiwania grantów. W tym celu konstruujemy Biuro Obsługi Projektów, które oprócz ułatwień dla grantobiorców projektów krajowych ma się skoncentrować na zwiększeniu liczby pozyskiwanych przez nas grantów międzynarodowych. Mimo pandemii staramy się rozwijać kontakty z akademickimi ośrodkami niemieckimi, zwłaszcza z sąsiedniej Saksonii. To nasi naturalni partnerzy. Nie zaniedbujemy partnerów naszych starań w konkursie na uniwersytet europejski i realizujemy z nimi już dwa nowe projekty dydaktyczne. Wykorzystujemy czas, by rozbudowywać dostęp pracowników i studentów do najnowszej literatury światowej. Szykujemy jakościowe zmiany w organizacji Szkoły Doktorskiej i w procesie kształcenia studentów. Co uda nam się zbudować teraz – będzie naszym kapitałem także w trudnych czasach.
Jednocześnie – co oczywiste – musimy zachować elastyczność organizacyjną i dbać o długofalową stabilność naszej sytuacji materialnej. Do znudzenia będę powtarzał – nie możemy powtarzać błędów, nie możemy uzależniać stabilności budżetu od sprzedaży nieruchomości uniwersyteckich. Musimy przywrócić równowagę w budżecie uczelni. Bez tego nie mamy szans nie tylko na rozwój, ale na utrzymanie tego marginesu wolności, jaki budujemy jakością naszej dydaktyki i naszych badań. Mając stabilny, zrównoważony budżet będziemy mogli myśleć o zmianach taktycznych – zwiększać lub zmniejszać liczbę studentów, ale zawsze z myślą o wartościach niezależnych od krótkookresowych celów. Musimy też starać się przesuwać środki na inwestycje jakościowo zmieniające warunki pracy naukowej i dydaktycznej. Bez tego nie sprostamy konkurencji w obu obszarach – i w nauce i w dydaktyce. Bo zmian pewnie przed nami jeszcze wiele, ale dopóki jasno widzimy i wspólnie deklarujemy, że chcemy Uniwersytetu opartego o międzynarodowe, wysokiej jakości badania i taką samą dydaktykę, ściśle związaną z badaniami – nic nam nie grozi. Dopóki działamy razem, dopóki nie damy się podzielić walcząc o krótkotrwałe, partykularne korzyści – dopóty mamy realną możliwość stale się rozwijać w wybranym przez nas, a nie przez chwilowych zarządców, kierunku. Wiem, że nasz potencjał znacząco przekracza sposób, w jaki był dotychczas wykorzystywany. Dlatego musimy głośno mówić – my, Uniwersytet, działamy razem dla całego otoczenia. Studenci i pracownicy, zawsze razem. Bez nas nie byłoby i nie będzie tego energetycznego, pełnego radości i energii Wrocławia. Nie będzie też miejsca dla spotkań z przyszłością i dla otwarcia na świat – cały, bez wyjątków. Jest o co walczyć.
Tydzień minął szybko. Jak zawsze – za szybko
- poniedziałek wśród spraw różnych przede wszystkim zabezpieczenie ewaluacji i elastyczności w obliczu możliwych zmian jej zasad, ale też kwestia przygotowania dokumentów kończących proces zmian w systemie wynagradzania (nowe zarządzenia dotyczące nagród i premii projektowych, do konsultacji ze związkami zawodowymi);
- wtorek, spotkanie z prof. Krzysztofem Stefaniakiem, dziekanem WNB, dr hab. Marcinem Kadejem, prof. UWr i Tomaszem Sikorą w sprawie możliwego zaangażowania w inicjatywy popularnonaukowe wzdłuż Odry… bo działamy nie tylko na Dolnym Śląsku!;
- rozmowa z dziekanem WFil, prof. Arkadiuszem Lewickim o budżecie wydziału. Bardzo skomplikowana sytuacja, ale razem na pewno uda nam się poprawić sytuację i przede wszystkim zabezpieczyć przyszłość badań i dydaktyki prowadzonych na wydziale;
- rozmowa z Dyrektor Finansową, Anetą Kędzierską i Główną Księgową, Anną Wieczorkowską w sprawie możliwości inwestycyjnych. Jest oczywiste, że dziś nie stać nas na samodzielne inwestycje w skali, która jest nam niezbędna. Ale walczymy o zabezpieczenie wkładu własnego. Nie wygląda to najlepiej – ale walczymy;
- udział w wystawie plenerowej projektu studentów z kierunku Historia w przestrzeni publicznej / Public history. Corocznie, dzięki współpracy Instytutu Historycznego i Centrum Historii Zajezdnia studenci sami, pod kierunkiem dra hab. Wojciecha Kucharskiego przygotowują wystawy, które są prezentowane następnie na Rynku. Tym razem – o katastrofach we Wrocławiu…;
- środa – spotkanie z prof. Marcinem Marszałem i dr Katarzyną Uczkiewicz w sprawie rozwijania naszej współpracy z Uniwersytetem Iwana Franki we Lwowie. To nie tylko nasze historyczne związki, ale też realne korzyści naukowe i dydaktyczne. Wreszcie, to nasze zobowiązanie do bycia pomostem między kulturami dla wszystkich zaangażowanych stron;
- rozmowa z Dyrektor Generalną Barbarą Starnawską o planie remontów i inwestycji – cały czas przycinamy i dopasowujemy do potrzeb i możliwości. Nie jest lekko;
- otwarcie wystawy dokumentującej życie patrona naszego Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im Willy Brandta. Wspaniała postać, człowiek wierzący w możliwość porozumienia ponad różnicami, wartość rozmowy i kompromisu. Polecam zapoznanie się z wystawą w Centrum;
- czwartek spotkanie z dziekanem WPAiE Karolem Kiczką w sprawie budżetu Wydziału i możliwości jego równoważenia bez strat dla pracowników. Krok za krokiem, choć tu nie ma prostych i szybkich rozwiązań;
- Komisja Nauki KRUP – przede wszystkim o ministerialnym projekcie oceny szkół doktorskich. Bardzo wyraźnie z niego wynika, jak głębokiej różnicy w stosunku do studiów doktoranckich oczekuje od nas Ministerstwo. To tylko zachęca nas do podążania w kierunku dalszego wspierania wzrostu jakości badań naszych doktorantów;
- piątek – spotkanie robocze dotyczące kolejnego etapu przygotowań do wdrożenia Biura Obsługi Projektów – ma być prościej przede wszystkim dla kierowników projektów. To oznaczać może ich większą odpowiedzialność, ale w zamian należy ich wesprzeć w sprawach administracyjnych. Musi być szybciej, sprawniej, z mniejszą liczbą pieczątek, większym wsparciem Uniwersytetu.
- publikacja ogłoszenia o konkursie na operatora naszych Pracowniczych Planów Kapitałowych. Już niedługo ruszy akcja informacyjna w tej sprawie;
- otwarcie konkursu na Inkubatory Doskonałości Naukowej w ramach projektu IDUB. To bardzo ważny konkurs, bo jego zadaniem jest wyłonienie zespołów, które wesprą umiędzynarodowienie badań i zwiększą aktywność w pozyskiwaniu dofinansowania projektów z środków zewnętrznych w dyscyplinach, które mają z tym pewne kłopoty. Bo musimy rozwijać się razem, w sposób zrównoważony.
Wiele różnych działań cały czas się kłębi gdzieś tuż, tuż. To dobrze, bo mimo pandemii czuć energię i chęć do działania. Razem damy radę. Dlatego dziś odwiedziłem rodzinnie zaprzyjaźnione Centrum Historii Zajezdnia. Trzeba wspierać muzea, pokazywać nasz nierozerwalny związek z szerzeniem kultury, dla mnie tej szczególnie ważnej – historycznej. Ale zachęcam wszystkich: wspierajmy kulturę, chodźmy do muzeów, do teatrów – póki można i zawsze ostrożnie. Bez człowieka uczestniczącego kultura więdnie i kostnieje. A my mamy energię, by ją rozwijać!