Majowe triduum, tak ważne dla mnie jako obywatela, ale też członka uniwersyteckiej wspólnoty, bywa trudne. Scala święta, które dla młodszych są niezrozumiałe, dla starszych zideologizowane (1 maja), dla wszystkich niejasne i cokolwiek dziwne (2 maja), wreszcie ważne, ale kłopotliwe dla rządzących i rządzonych, bo ideologizowane dla chwilowych potrzeb (3 maja). W rezultacie bardzo często odczuwamy je tylko jako dodatkowe trzy dni wolne – i co najwyżej złości nas zła pogoda. A przecież 1 maja to dzień walki o prawa pracownicze, to święto pracy, która jak niewiele innych naszych aktywności jest wspólnotowa, jest naszym darem i wkładem w życie społeczności. Dlatego jeśli praca ma budować, musi być realizowana w sprawiedliwych warunkach – dla pracowników i pracodawców, przy czym ci pierwsi są objęci szczególną ochroną jako strona słabsza w relacjach. To nie jest marksizm, to zwykły zdrowy rozsądek chroniący przed gwałtownymi ruchami rozrywającymi struktury społeczne. Nowowprowadzony Dzień Flagi – choć to święto trochę 'z konieczności’, by wypełnić lukę między 1 a 3 maja – dla mnie jest symbolem wspólnotowej komunikacji. Symboli, które łączą i pozwalają wzmacniać wspólnotę obywatelską w jej autoidentyfikacji. Wreszcie 3 maja to dzień wspólnych i równych praw, ale jednocześnie tęsknoty za budowaniem społeczeństwa nowoczesnego, rozwijającego się w zgodzie z wartościami racjonalistycznej, a przecież szanującej tradycję lokalną kultury Europy. W tych trzech odsłonach pojawia się kwintesencja bycia razem w Europie – współpracy dla siebie nawzajem, komunikacji klarownej i wszystkich wzmacniającej, wreszcie zgody na równość szans dla wszystkich, którzy pragną tworzyć wspólnotę z poszanowaniem jej kultury, ale w ścisłej łączności z europejskimi wartościami.
Mutatis mutandis ten sam zestaw znaczeń i wartości mógłbym odnieść do funkcjonowania wspólnoty akademickiej. To nie są łatwe dla niej czasy. Pandemia bardzo mocno nadwyrężyła więzi nie tylko studentów z Uniwersytetem. Także dla wielu pracowników, z których część od marca 2020 r. albo w ogóle, albo zupełnie sporadycznie była w budynkach uczelni, ich miejsce pracy jawi się niejasno. Relacje nawiązywane niegdyś naturalnie, teraz nierzadko wydają się zbędne. Tragicznym dla mnie sygnałem były pytania ze strony władz jednego z wydziałów, czy po powrocie do trybu stacjonarnego będzie można nadal w całości prowadzić dydaktykę zdalnie. Chciałbym powiedzieć to głośno – nie ma Uniwersytetu bez bycia razem w świecie rzeczywistym. Bez dyskusji ze studentami w salach wykładowych i laboratoriach. Bez spotkań pobudzających do wymiany poglądów na forum i po zamknięciu oficjalnych wykładów. Uniwersytet jako wspólnota żyje dzięki relacjom ludzkim, których żadne narzędzie do komunikacji zdalnej nie jest w stanie zapewnić. Cyfrowe pakiety informacji mogą nas wspierać, ale nie zastąpią życia razem. Paradoksalnie, nie zapewnią też dobrej wymiany informacji. Wiele nieporozumień, niejasności, podejrzeń, plotek i przeinaczeń rodzi się z prostego faktu – braku 'czytania’ człowieka w jego pełnym wymiarze. Żaden obraz i przekaz dźwięku tego nie zastąpi. Zaufanie, ten żelazny fundament współpracy zespołowej, nie powstanie na gruncie spotkań on-line. Nie dziś i zapewne nie jutro.
Naszym zadaniem jest dawać świadectwo, że wspólnotowość – universitas – jest wartością dla nas centralną. Że umiemy razem, zgodnie i dla przyjętych celów nadrzędnych pracować, jasno komunikując się ze sobą i traktując siebie nawzajem bez elementów wykluczania. To są centralne wartości wspólnoty uniwersyteckiej, których użyteczność możemy pokazać otaczającemu nas społeczeństwu. Bo choć nauka jest działalnością niesłychanie konkurencyjną i bezlitosną dla nas wszystkich – bo tu szybko odnajdujemy swoje niedoskonałości, z którymi musimy stale walczyć dla realizacji siebie – to jednocześnie wymusza akceptację wspólnotowości. Nikt z nas, jeśli uczciwie działa dla prawdy, nie prowadzi badań dla siebie lub wąskiej grupy, nawet nie dla swoich współobywateli. Badamy i publikujemy z nadzieją na wniesienie czegoś do sumy wiedzy całej ludzkości. I doskonale wiemy, jaką wartością jest równe traktowanie wszystkich biorących udział w tej aktywności. Jak wiele zależy od komunikowania się na skalę światową. I jak trudno nam przebić barierę obojętności wobec nauki, jeśli nie stoi za nami autorytet światowej akademii wyrastający z rzetelnej pracy dla ogółu. Uniwersytet to współpraca, komunikacja i równość tworzące jednocześnie wspólnotę w skali mikro – każdej uczelni i makro: światowej akademii.
A ponieważ nie przepadam za hucznymi i dostojnymi fetami – choć rozumiem ich sens, gdy są wyjątkowe – tę majówkę spędziłem z rodziną. I bardzo to sobie cenię. Bo to wspólnota najbliższa memu sercu. W przenikaniu się tych wspólnot i mojego w nich uczestnictwa widzę sens mojego miejsca w świecie. Razem jesteśmy silni, razem przekazujemy wagę naszych wartości. Tego życzę u schyłku tegorocznej majówki mojemu Uniwersytetowi.
No i oczywiście krótkie sprawozdanie
- w poniedziałek udział w panelu konferencji organizowanej przez Fundację Perspektywy i Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu a poświęconej nauczaniu on-line i jego perspektywom. Bez wątpienia formy zdalne nauczania pozostaną z nami wspomagając nasze zasadnicze, realizowane w budynkach uczelni operacje. Pandemia wymusiła podniesienie przez wykładowców ich kompetencji cyfrowych, ale pokazała też zarówno wspaniałe możliwości, jak i ograniczenia współczesnych technologii. Z obu musimy zdawać sobie sprawę, by zadbać o przyszłość naszych studentów;
- we wtorek rozmowa z dyrektorem jednego z instytutów w sprawie absurdalnej i potwierdzającej kłopoty z kulturą czasów zdalnej komunikacji. Uniwersytet nie planuje likwidować studiów zaocznych. Powtórzę to jeszcze raz – nie, nie zamierzamy zamykać studiów zaocznych. Uniwersytet musi uporządkować ich finansowanie, bo w poprzedniej kadencji doszło do wykorzystywania znacznych kwot środków subwencyjnych do ich finansowania. Tymczasem studia zaoczne muszą być finansowane wyłącznie i w całości z środków pochodzących z wpłat studentów. Po spełnieniu tych warunków i wprowadzeniu odpowiednich zapisów do planu finansowego wydziałów na bieżący rok – ale tylko wówczas – wydziały otrzymują 69% wpływów z czesnego na pokrycie kosztów prowadzenia studiów i celów specyficznych dla wspólnot wydziałowych realizujących te studia. Tu nie ma nic ukrytego. Natomiast skutkiem opóźnień w pracach nad planami i prostowaniem błędów opóźnia się zgoda na wydatkowanie tych środków. Bo nie sposób zgodzić się na wypłaty milionów złotych, które mogą po prostu nie mieć pokrycia w przychodach. Skutkiem takiej decyzji mogłoby być przenoszenie środków całego Uniwersytetu na pokrycie partykularnych płatności za niewłaściwie skalkulowane usługi. To naprawdę proste. Dlatego lepiej pytać niż opierać się na dalekich cytatach z 'głuchego telefonu’;
- spotkanie z panem Przewodniczącym Samorządu Studenckiego, Patrykiem Korolko. Rozmawialiśmy o perspektywach dalszej współpracy po zakończeniu ograniczeń pandemicznych. Zgadzamy się, że kluczowe jest zapewnienie możliwości wzmocnienia relacji studenckich oraz studentów z Uniwersytetem po ich powrocie w październiku. Dotyczy to szczególnie, ale nie tylko pierwszego i drugiego roku studiów licencjackich i pięcioletnich. Ważnym punktem naszych rozmów było Centrum Aktywności Studentów i Doktorantów (CAS). Z rezerwy rektora sfinansowano prace nad projektem adaptacji 'stołówki’ za akademikiem Dwudziestolatka na siedzibę Centrum, ale jeśli nie uda się tych prac zakończyć na czas, mamy też pewne alternatywne lokalizacje tymczasowe. Ważne są pomysły, które pozwolą optymalnie CAS wykorzystać dla studentów;
- spotkanie z dyrekcją Instytutu Historycznego w sprawie remontu budynku przy Szewskiej 49. W najstarszej jego części odkryto szereg cennych elementów architektonicznych, w tym więźbę dachową z belek datowanych nawet na XIV w. Wszystko to sprawia, że dotychczasowe plany remontu musza ulec zmianie. Niestety, znacznie wydłuży to prace przy tym zabytkowym budynku;
- czwartek, kolejne spotkanie z kierownictwem Biura Zamówień Publicznych. Jesteśmy blisko przyjęcia Regulaminu Zamówień Publicznych, a przede wszystkim przewodnika po regulacjach wynikających z nowej ustawy. Wprowadzamy zmiany w wyniku dostosowywania zapisów ustawy do potrzeb prowadzenia badań. To trudny temat, ale widzę dobrą wolę i zaangażowanie wielu osób także poza Biurem i nie ustaję w swoim optymizmie (choć tak, sam też jako badacz jestem ofiarą nowej ustawy) – znajdziemy sposób, żeby racjonalnie funkcjonować w ramach nieracjonalnego prawa;
- w piątek spotkanie w sprawie podsumowania wyników finansowych Uniwersytetu za ubiegły rok. Jeszcze chwila, zanim będziemy mogli pokazać pełny wynik (od razu dodam – jesteśmy na malutkim, ale jednak plusie) i jego uwarunkowania, w tym konsekwencje dla nas. Niestety, wciąż nie wiemy, jaka będzie wysokość subwencji dla Uniwersytetu w roku bieżącym. Obyśmy jak najszybciej mogli ją poznać i dostosować do niej nasze działania…
Majówka zaraz się skończy. Mam nadzieję, że wszyscy Państwo choć chwilę odpoczęli. Idziemy dalej, my – otwarty, wspólnotowy, racjonalny Uniwersytet.