Klasyk mojej młodości, dziś już kultowy zespół Dezerter, w jednej z piosenek na wydanej w tym roku płycie stwierdza – przegrywamy bitwę o rozum. Nie jestem takim pesymistą, ale to prawda, że miniony tydzień dał nam wiele powodów by wyrażać lęki i frustrację spowodowane bezsilnością wobec działań nie mieszczących się w świecie wartości akademickich. Od razu też powiem – jakakolwiek lista i jakiekolwiek punkty nie zostałyby przez kogokolwiek opublikowane i nadane, nie zmieniam zdania wyrażonego w tym miejscu w ubiegłym tygodniu: nasz Uniwersytet musi być miejscem doskonałości naukowej o wymiarze ponadnarodowym, gdzie tylko to możliwe – światowym. Z niej musimy czerpać inspirację do działań dydaktycznych i wspierających otoczenie. To jest nasza droga, droga rozumu, dla którego polityczne granice są tylko zjawiskiem historycznym, bo naszą wspólnotę definiuje wielka rodzina człowieczeństwa.
W trakcie ostatniego lajfu padło jednak bardzo ważne pytanie – wobec zmian w punktacji listy czasopism, jak mają się zachowywać badacze z nauk humanistycznych i społecznych? To pytanie ważkie, bo nowa lista ministerialna czasopism 'punktowanych’ w chwili obecnej dla tych dwóch dziedzin nauki straciła jasny związek między przyznawanymi punktami a jakością czasopism i ich oddziaływaniem na świat nauki. Dziś wyraża raczej bardzo niejasną mieszankę bliżej nieokreślonych kryteriów jakościowych i woli urzędników Ministerstwa. Jako w chwili obecnej pełniącemu urząd rektora powinno mi zależeć przede wszystkim na punktach uzyskiwanych przez pracowników za ich publikacje. Bo tak, to prawda, że one będą wyznaczać w nieodległej przyszłości kategorie naukowe naszych dyscyplin, a to – poziom dofinansowania Uniwersytetu i uprawnienia do nadawania stopni naukowych. Po pierwsze jednak, jeśli MEiN nie zmieni ustawy i rozporządzenia ewaluacyjnego, to ważność listy ogranicza się do roku, w którym została ona ogłoszona. To ogranicza nieco szkodliwość całego przedsięwzięcia. Po drugie jednak – a to jest najważniejsze – nauka to drive, to pragnienie i radość analizowania i kreowania, to nieustanne pragnienia przekraczania horyzontów, to poczucie pokory i energii płynących z obcowania z największymi umysłami ludzkości. Naprawdę, lista? Jeśli chcemy budować Uniwersytet naszych marzeń dla naszego otoczenia, dla naszych dzieci, wnuków, przyszłych pokoleń – a na co innego mielibyśmy tracić nasze życie, krótkie i wątle w chaosie tego świata? – to chwilowe wahnięcia polityk lokalnych nie mogą nas zniechęcać.
Co jest bowiem sednem wartości kierujących naszym działaniem? Przecież nie przekonanie, że ten czy inny rząd jest najlepszy na świecie i jego decyzje są nieomylne. Kierujemy się wiarą, czasami nieuświadomioną, że istnieje wąski zbiór stanów nas samych wobec świata i w relacjach społecznych, które nie wymagają uzasadnień, bowiem tworzą najwyższą jakość osiągalną tu i teraz przez człowieka. Uczciwość, prawość, otwartość, a w nawiązaniu do dzisiejszego dnia – miłość – nie wymagają pieczęci zgodności ze standardami tej czy innej władzy. Są lub ich nie ma w nas i w naszych relacjach z innymi. Dla świata nauki taką wartością jest bezwzględne dążenie do prawdy i otwartość, a jednocześnie świadomość odpowiedzialności za nasze otoczenie wynikające ze wsparcia, jakie nam ono udzieliło w naszej drodze do prawdy. To z nich wynikają wszystkie standardy zachowania naukowego. Lista? Jest i przeminie. Musimy sprostać wymogom naszych benefaktorów, ale to, co stabilne – to prowadzenie najwyższej jakości badań i publikowanie ich tam, gdzie wzbudzą one najwyższej jakości dyskusję. To buduje nasz autorytet – niezależność od zmiennych wiatrów i pewność, że właśnie tu, na Uniwersytecie można się znaleźć najbliżej wartości. Najbliżej prawdy.
Zatem – jak publikować? Czy pracując ciężko dla prawdy nie stajemy się 'frajerami’ – nawiązując do opinii głośnio już wyrażanych – w świecie tych, którzy ciężko pracują w otoczeniu polityków? No cóż, różnorodność świata oznacza, że dla wielu możemy nimi być. Ale ważne jest to, jak my się postrzegamy w relacji do naszych wartości? Ja sam udzieliłem sobie dawno temu na to odpowiedzi. Jestem pewien, że mój Uniwersytet także. I choćby nie wiem jak się Babilon nadął – jest tylko chwilą, jest tylko pyłem, który rozwieje wiatr.
A poza tym
- w poniedziałek rozmawialiśmy o Biurze Obsługi Projektów, mapowaniu procesów i przyszłej ich optymalizacji. Krok za krokiem zmierzamy ku uproszczeniom;
- w środę spotkanie z prof. dr hab. Marcinem Cieńskim w sprawie zadań i terminów zespołu rektorskiego ds podziału subwencji między wydziały. Temat gorący, ale w bieżącej sytuacji Uniwersytetu margines na zmiany zasad przedstawionych w prowizorium jest niezbyt duży. Warto dyskutować, ale zawsze w ścisłym związku z realiami ekonomicznymi i dążeniem do wsparcia rozwoju całego Uniwersytetu;
- spotkanie z interdyscyplinarnym zespołem, którego celem jest zaproponowanie kluczowych, bardzo praktycznych działań w ramach 'zielonej polityki’ Uniwersytetu. Działamy razem i mam nadzieję, że niedługo będziemy mogli omawiać zarówno ogólne założenia, jak i szczegóły działań;
- w czwartek spotkanie z p. Marcinem Makowskim, kierownikiem Biura Zamówień Publicznych w sprawie uproszczeń w procedurach zakupowych. Ciężki temat, bo nowa ustawa Prawo o Zamówieniach Publicznych nie dość, że centralizuje całość procesów zakupowych w stopniu, który uniemożliwia działanie Uniwersytetu, to dodatkowo wprowadza nowe procedury i obowiązek korzystania z nowych narzędzi przy przygotowywaniu zamówień. Pomimo to musimy zrobić w krótkim czasie jak najwięcej, by wymogi prawa jeśli już nam nie ułatwiają życia, to przynajmniej nie doprowadziły do zatrzymania badań i dydaktyki. Damy radę, choć nie mam wątpliwości, że wcześniej czeka nas dużo rozmów. Pamiętajmy, że spełnianie – lub nie – warunków poprawności zamówień publicznych to stały elementy kontroli naszych finansów i potencjalne źródło dotkliwych kar. Stąd musimy działać ostrożnie, ale zawsze z myślą o nadrzędnym interesie społecznym – rozwoju Uniwersytetu;
- a w południe Minister ogłosił, że i owszem, wbrew powtarzanym wcześniej deklaracjom ministerialnym, rektorzy mają zebrać deklaracje pracownicze i zgłaszać nauczycieli akademickich i doktorantów prowadzących zajęcia, a liczących sobie do 65 lat do szczepień przeciw COVID-19. Szczegóły procesu mają wyjaśnić się jutro. Na razie udało nam się w piątek uruchomić rejestrację chętnych – serdecznie zachęcam – a w poniedziałek czeka nas weryfikacja listy i rozpoczęcie zgłaszania. Ufff;
- piątek, poza organizowaniem procesu rejestracji i przygotowaniem do zgłaszania chętnych, rozmawialiśmy między innymi o trudnej sytuacji Fundacji dla Uniwersytetu Wrocławskiego. Jej sytuacja materialna jest ciężka, a Uniwersytet nie jest jej założycielem i nie ma narzędzi dla jej wsparcia. Szukamy rozwiązania tej sytuacji;
- no i lista czasopism punktowanych ogłoszona przez MEiN. Gratuluję wszystkim redakcjom z Uniwersytetu, w pismach których autorzy publikując będą otrzymywać więcej punktów, niż miało to miejsce dotychczas. Szkoda, że tą radość mącą wątpliwości co do profesjonalnego i zgodnego z prawem podejścia do jej układania. Ale mam nadzieję, że te problemy rozwiążą się w kierunku transparencji i wartościowania czasopism wyłącznie w kontekście ich jakości i miejsca w nauce – światowej.
Życzę nam wszystkim, by kolejny tydzień był przede wszystkim pełen spokoju i radości z prowadzenia badań i przygotowania nowych prac naukowych. A dla studentów – spokojnego składania kolejnych egzaminów. Zawsze powtarzam, że podczas dobrego egzaminu można się wiele nauczyć – także o sobie. I tak traktuję ostatnie miesiące – to bardzo ciekawy egzamin!
Ważność listy nie ogranicza się do roku w którym została opublikowana.
§ 35. W ewaluacji przeprowadzanej w 2022 r. liczbę punktów za osiągnięcia naukowe, o
których mowa w § 8:
1) pkt 1, opublikowane w ostatecznej formie w latach 2019-2021, ustala się zgodnie z
ostatnim wykazem czasopism,
2) pkt 3, opublikowane w ostatecznej formie w latach 2017-2021, ustala się zgodnie z
ostatnim wykazem wydawnictw
– sporządzonym i udostępnionym przez ministra w okresie objętym ewaluacją.
Niestety, znam te zapisy. Tylko zmiana rozporządzenia jest niekonsekwentna. Nie zmieniono bowiem par. 11 ust. 3, który brzmi: 3. Liczbę punktów za osiągnięcia naukowe, o których mowa w § 8 pkt 1 i 3, ustala się zgodnie z ostatnim wykazem czasopism i ostatnim wykazem wydawnictw, sporządzonymi i udostępnionymi przez ministra w roku kalendarzowym, w którym dana publikacja naukowa została opublikowana w ostatecznej formie, właściwej dla danego czasopisma albo wydawnictwa, a jeżeli w roku opublikowania publikacji naukowej nie był sporządzany i udostępniany właściwy wykaz – zgodnie z ostatnim wykazem sporządzonym i udostępnionym w latach poprzednich. Faktem jest, że par. 35 w formie z 2020 r. odnosi się do konkretnej sytuacji z 2022 r., czyli jest czymś w rodzaju prawa specjalnego. Ale to będzie sąd rozstrzygał, czy lekceważąc normy ogólne można stosować specjalne jeśli stoją one w rażącej sprzeczności z tymi pierwszymi. W kontekście tak brutalnych zmian, jakie wprowadziła nowa lista wywracając całą hierarchię wartości stojącą za ewaluacją, ten zapis zakłada bowiem zaprzeczenie normy ogólnej odwołującej się do wartości merytorycznych jako punktu odniesienia ewaluacji. Niestety, ostatnia nowelizacja listy – z piątku – wskazuje, że MEiN traktuje ewaluację jako narzędzie do ręcznego sterowania systemem. Argumenty odwołujące się do jakości stanowienia prawa i wykonywania go w zgodzie z jego sensem – chyba nie mają już znaczenia.
Nowy tydzień będzie trochę cieplejszy od tego pozytywnego przekazu.