Od czwartkowego poranku wszyscy żyjemy sytuacją na Ukrainie. Niezmiernie cieszy, że całe polskie środowisko akademickie mówi w tej sprawie jednym głosem: rosyjska agresja jest zbrodnią, złamaniem podstawowych norm obowiązujących w relacjach międzynarodowych. Ważnym był wspólny głos KRASP, RGNiSW, PAN, KREPUZ, organizacji doktoranckich i studenckich. W środowisku Wrocławia i Opola zabrzmiał głos KRUWiO. Uczelnie w całej Polsce organizują szeroki wachlarz działań charytatywnych wspierających zarówno napadnięty kraj i naród, jak i naszych koleżanki i kolegów – ukraińskich badaczy, nauczycieli akademickich i studentów. Z punktu widzenia życia naukowego moją uwagę przykuwa przyszłość, a właściwie dwa w niej aspekty – współpracy i jej odmowy.
Miesiąc: luty 2022
Kryzys – okazja do stagnacji czy zmiany?
Przewodniczący KRASP, prof. Arkadiusz Mężyk wystosował do Premiera Mateusza Morawieckiego list z wyliczeniem zwiększenia kosztów funkcjonowania instytucji szkolnictwa wyższego z tytułu wzrostu cen energii, podwyższenia płacy minimalnej i usług. Zwrócił też uwagę Premierowi na pauperyzację pracowników naszego sektora, na niedotrzymywanie obietnic utrzymania podwyżek płac, na inflację która pochłonęła już poprzednie podwyżki. Wreszcie, podkreślił narastające, wysoce negatywne nastroje wśród pracowników uczelni. Tak się złożyło, że czytałem to świeżo po lekturze wypowiedzi wiceministra Nauki i Edukacji, Wojciecha Murdzka dla Forum Akademickiego – Budżet na spokojne funkcjonowanie. Nie chciałbym dyskutować z jego treścią, bo niewiele to zmieni. Zwróciłbym jednak uwagę na kierunkowe elementy w tej wypowiedzi:
Doszło do pewnego spłaszczenia przy podziale środków budżetowych między podmioty. Kierowaliśmy się zasadą, że jeśli mniejszym uczelniom, obracającym stosunkowo niedużymi środkami, odmówimy pomocy w tych trudnych czasach, to może być to dla nich katastrofa, wręcz zagrożenie dla normalnego funkcjonowania. Więksi, rezygnując z niektórych rzeczy, poradzą sobie. (…) Pamiętamy, że w wyniku ubiegłorocznej nowelizacji budżetu państwa udało się pozyskać na rzecz nauki dodatkowy miliard złotych, z czego 900 milionów przeznaczono na inwestycje w szkolnictwie wyższym, a 100 milionów na Sieć Badawczą Łukasiewicz. (…) Trzeba pamiętać, że polska nauka ma całkiem dobrą pozycję w świecie, nie mamy się czego wstydzić. Najlepsze dyscypliny są w pierwszej dwudziestce, czyli na lepszych pozycjach niż gospodarka. A wyniki te osiągamy stosunkowo tanim kosztem, czyli przy pomocy niewielkich nakładów. (…) Padały kiedyś deklaracje, ile procent PKB wydamy na naukę za 5 czy 10 lat. Dziś w kraju nie mamy takich planów, ale celem dalekosiężnym Unii Europejskiej jest poziom 3% na B+R. Tu jest kwestia metodologii liczenia tego wskaźnika. Dzisiaj są tacy, którzy przekraczają ten poziom, ale i tacy, którzy cieszą się, że doszli do poziomu 1% z 0,6%. U nas te nakłady wynoszą ostatnio 1,3%, ale zwracam uwagę, że to łączne nakłady budżetu i gospodarki. Do celu daleka droga. Mamy go przed oczami, lecz rzeczywistość jest, jaka jest. (…) Ten budżet nie gwarantuje środków na podwyżki. Dyskutujemy o pewnym ich modelu, jednak nie planujemy odchodzić od powiązania minimalnych wynagrodzeń poszczególnych grup nauczycieli akademickich z minimalnym wynagrodzeniem profesora. Mamy też kwestię poruszania się w systemie grantowym: jedni naukowcy są w tym znakomici i mają wysokie dodatki do płacy za realizację projektów naukowych czy edukacyjnych, inni pracują bez grantów, ale przecież prowadzą badania i dydaktykę za swoje podstawowe płace.
Polska choroba autoimmunologiczna
Dwa wydarzenia związane z historią i życiem publicznym przykuły moją uwagę w tym tygodniu. Jedna mniejszej wagi, jedna natomiast sporej i obawiam się, że dalece przekraczającej w skutkach zamysł wykonawców. Zacznijmy od pierwszego zdarzenia. Grupa posłów związanych z obozem rządzącym, na czele z Pawłem Babinetzem, sformułowała projekt ustawy, zgodnie z którą XV-wieczny rękopis znajdujący się w zbiorach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej – Książnicy Kopernikańskiej w Toruniu, miałby zostać przekazany Węgrom. Dodajmy, że nie jest to rękopis znajdujący się tu przypadkowo, lecz stanowi integralną część historycznej kolekcji wspomnianej Książnicy. I nie jest tak ważne, czy jest to rzeczywiście, jak w proteście przeciwko tym zamierzeniom pisze pani dyrektor Książnicy, 'jednym z najcenniejszych zachodnioeuropejskich rękopisów iluminowanych z XV stulecia, jakie mimo wszelkich katastrofalnych zniszczeń, zachowały się w zbiorach polskich’. Pewnie są cenniejsze, z perspektywy wrocławskich zbiorów można kontestować to twierdzenie, ale jedno jest pewne – jest to element dziedzictwa kulturowego znajdującego się pod opieką Polski, element będący integralną częścią większej całości. A z perspektywy wszelkich, podstawowych norm muzealnych, archiwalnych i bibliotecznych takich struktur historycznych nie wolno rozdzielać.