Weekend zapowiadał się ciepły i słoneczny, w związku z czym w sobotę udałem się do pracy autostradą A4 do Goerlitz. Wraz z prof. Eugeniuszem Zychem, prorektorem ds badań naukowych, wzięliśmy udział w uroczystym podpisaniu umowy z Helmholz Zentrum Dresden Rossendorf o rozszerzeniu współpracy w ramach Center for Advanced Systems Understanding – w skrócie: CASUS. Uniwersytet Wrocławski dzięki zaangażowaniu prof. Leszka Pacholskiego jest współzałożycielem tego ośrodka. Powstały w 2019 r. po długich rozmowach i negocjacjach ma za zadanie zgromadzić grono wybitnych uczonych, którzy będą zajmować się tytułowymi studiami. Ale jednocześnie, wyniki ich prac mają służyć rozwojowi lokalnej gospodarki. W trakcie pikniku naukowego w sobotę premier kraju Saksonia, Michael Kretschmer oraz federalny wiceminister nauki Wolf-Dieter Lukas podpisali porozumienie gwarantujące finansowanie ośrodka do 2038 r. kwotą co najmniej 15 milionów euro rocznie. Dodatkowo zagwarantowano środki na remont dawnej fabryki kondensatorów, która od 2026 r. stanie się nową siedzibą centrum i jednocześnie umożliwi rozszerzenie i intensyfikację jego działalności. Nie są to pieniądze kolosalne, ale pamiętajmy, że są przeznaczone przede wszystkim na zatrudnienie pracowników, zakup podstawowej aparatury, reszta – powinna być finansowana z środków grantowych. W rezultacie jest szansa, że tuż za naszą granicą dynamicznie rozwinie się innowacyjny ośrodek badawczy, przede wszystkim związany z naukami ścisłymi i bio-medycznymi, ukierunkowany na transfer technologii. Dobrze, że – dzięki inicjatywie prof. Pacholskiego – w nim się znaleźliśmy jako współzałożyciele.
Skąd zatem towarzyszące mi w trakcie tego spotkania i powrotu do Wrocławia poczucie smutku?
Chyba przede wszystkim z dwóch, odmiennych ale powiązanych ze sobą powodów. Centrum w zamierzeniu mające bardzo ambitne cele – i mocno za nie trzymam kciuki! – w świetle przemówień obu niemieckich polityków ma stać się jednym z kół zamachowych zmiany gospodarczej w Saksonii. Pomijając bieżące, polityczne potrzeby niemieckiego świata politycznego, ta narracja budzi moją zazdrość, odpowiada moim przewidywaniom, ale jednocześnie spycha międzynarodowy charakter badań na boczny tor. Premier Saksonii w swoim przemówieniu bardzo mocno podkreślał, że celem tak jego dotychczasowej, jak i przyszłej polityki jest wspieranie przemiany gospodarczej regionu, intensyfikacja realizowanych tu badań naukowych, które mogą przełożyć się na nowe miejsca pracy. Wskazywał, że przy całej dumie z dotychczasowych osiągnięć gospodarczych, przyszłość należy do gałęzi związanych z dynamicznym rozwojem nauki. I, że choć inwestycja w naukę jest ryzykowna i przynosi skutki w długim horyzoncie, to dla regionu właśnie ona może zagwarantować pomyślną przyszłość. Rozwój nowych gałęzi gospodarki to także wsparcie dla klasycznych usług, całego, szerokiego sektora wspierającego pracowników i ich rodziny. W podobnym duchu wypowiadał się minister Lukas, wskazujący jednocześnie ogólnokrajowy wymiar takiej polityki – i lokalizacji CASUS w Goerlitz. Międzynarodowy charakter centrum był mocno podkreślany przez ministra jako przykład nie tylko budowania, ale i pragmatycznego wykorzystywania 'mostów między narodami’. Fraza ta ma charakter liturgiczny i odpowiada tej osi niemieckiej polityki zagranicznej, która właśnie naukę traktuje jako jeden z filarów współpracy międzynarodowej. Piszę to absolutnie bez żalu, mocno chcę to podkreślić – mój szczery podziw budzi tak ukształtowana narracja polityczna zwrócona nie tylko do naukowców, ale głównie do obecnych na pikniku samorządowców i mieszkańców Goerlitz. Dużo monet bym dał, żeby taki spójny przekaz pochodził od któregokolwiek polskiego obozu politycznego. No i właśnie – w tym też mój smutek. W moim odczuciu strona polska w tym przedsięwzięciu mocno straciła na znaczeniu. Nadal #uniwroc jest szanowanym partnerem naukowym dla sieci Helmholza, ale brak politycznego i finansowego zaangażowania polskich polityków w funkcjonowanie CASUSa (mimo składanych deklaracji) przesądza, że w przyszłości będziemy konsumentami, ale nie kreatorami wizji dla rozwijającego się centrum. Uniwersytet będzie się starał, będzie pracował i działał – ale nie można się oszukiwać, o przyszłości będzie decydował inwestor.
Drugi powód smutku – to poczucie osamotnienia. Na spotkaniu potwierdzającym i rozszerzającym rozwój jednego z niewielu niemiecko-polskich ośrodków badawczych funkcjonujących w Niemczech (swoją drogą – czy w RFN są jeszcze jakieś inne mające taki charakter?) nie pojawił się żaden polski polityk. Żaden. Nie było przedstawicieli MEiN, nie było władz regionalnych. Można powiedzieć, że po prostu impreza w niewielkim miasteczku nad Nysą nie przyciągnęła uwagi naszych decydentów. Pewnie tak jest, ale czy to właśnie nie jest nasza kluczowa słabość? Kolejny raz – że nie widzimy, jak świat naszych sąsiadów ucieka nam coraz szybciej, a my w najlepszym przypadku asystujemy i próbujemy wskakiwać do coraz szybciej jadącego pociągu. Jak na tacy mamy podaną możliwość współtworzenia przyszłości, także w wymiarze gospodarczym, budowania fundamentów konkurencyjności gospodarki opartej na wiedzy. I nie chcemy z tego skorzystać? Ile razy można prosić o refleksję nad przyszłością naszego kraju w kontekście europejskim, zmian, które są nieuchronne, a których my nie chcemy zobaczyć? Wizja rozwoju z końca XX w., z centralną rolą tradycyjnych sieci komunikacyjnych powiązanych ze zwolnieniami podatkowymi motywującymi do budowy fabryk-montowni, nie zabezpieczy naszej przyszłości w 2050 r. Przeciwnie, gwarantuje nam narastanie długu cywilizacyjnego, kulturowego i technologicznego.
Nauka nie może funkcjonować nastawiona na model konsumpcyjny – korzystania z okazji stwarzanych przez innych. Musi być kreatywna, musi sama stwarzać przestrzeń do kreowania nowych trendów w życiu swojego otoczenia. Jeśli będziemy skazani na czekanie i oferty z zewnątrz, sami nie mając poparcia w priorytetach decydentów, to nasi partnerzy będą nas traktować jako konsumentów środków i źródło zaopatrzenia w nowe pomysły i siły poprzez drenaż naszych zasobów ludzkich. I na to pole przesuwamy się dziś nieuchronnie. Mam jeden powód do optymizmu. Jako uczelnia wciąż cieszymy się uznaniem naszych zagranicznych, instytucjonalnych partnerów. Tak, to nie znaczy wiele w porównaniu z milionami euro, których… nie mamy. Ale tak długo, jak się tylko da, będziemy podtrzymywać dialog naukowy, włączać naszych studentów i doktorantów w proces poznawania najnowszych osiągnięć nauki i ich transferu do życia gospodarczego, ale na równi z nim – także społecznego i kulturalnego. Wielkim pytaniem jest – czy potem zostaną z nami? Czy wyjadą do Goerlitz, Drezna, Berlina, Bonn, Londynu… bo zabraknie dla nich miejsca nad Odrą i Wisłą? My zrobimy wszystko, by tak się nie stało. Ale sami – nie damy rady.
I krótkie sprawozdanie z mijającego tygodnia:
- w poniedziałek spotkanie z prezesem Wydawnictwa Uniwersyteckiego i rozmowy o dalszym krokach zwiększających jakość prac i dostępność produktów Wydawnictwa;
- we wtorek powołanie Uniwersyteckiej Fundacji im. Clary Immerwahr. Pomimo swojej nazwy, jej fundatorami są osoby prywatne, związane z Uniwersytetem Wrocławskim – poza mną dr Łukasz Prus i Tomasz Sikora. Celem fundacji jest wspieranie ambicji edukacyjnych i naukowych kobiet, nie tylko na Uniwersytecie Wrocławskim, choć tu fundacja powstała i w sposób naturalny tu będzie działać najintensywniej. Prezes fundacji, p. prof. Patrycja Matusz oraz Kamila Kamińska-Sztark (członek zarządu), inicjatorki powołania tej fundacji, zapowiadają intensywne działania…
- w środę spotkanie z pp. Wiktorią Morawską i Aleksandrem Musiałem z Collegium Invisibile, organizacji promującej współpracę ośrodków akademickich w celu wsparcia naukowych ambicji najzdolniejszych licealistów i studentów. Uzgodniliśmy konkretne działania we Wrocławiu i mocno liczę na ich realizację – uczelnia badawcza musi być otwarta dla młodych ludzi, jeszcze zanim przestąpią nasze progi powinni otrzymywać klarowny sygnał – racjonalność i nauka to podstawa dla przyszłości całej Europy, w tym Polski;
- w czwartek posiedzenie KRUWiO, nowym przewodniczącym tej organizacji rektorów szkół wyższych Wrocławia i Opola został prof. Krystian Kiełb, rektor Akademii Muzycznej. Rozmawialiśmy także o organizacji rozpoczęcia roku akademickiego i dydaktyki w jego trakcie;
- w piątek miała miejsce pogrzeb p. prof. Doroty Wolskiej, wybitnej, przedwcześnie zmarłej kulturoznawczyni, inspirującej pokolenia studentów i badaczy. Wielki smutek i pustka;
- w sobotę podpisanie porozumienia, o którym pisałem wyżej.
Działamy dalej, trzymamy się naszych wartości. A ponieważ październik za progiem, a pełna odporność poszczepienna pojawia się po dwóch tygodniach od drugiej dawki – ceterum censeo: szczepmy się!!!!!