Upadająca akademicka wolność Polaków

W weekendowym wydaniu 'Gazety Wyborczej’ ukazało się obszerne wspomnienie poświęcone Andriejowi Sacharowowi. Postać niezwykła, tragiczna, której naukowy talent w totalitarnym ustroju nie mógł się w pełni rozwinąć. I jednocześnie człowiek, który stojąc u szczytów naukowej kariery, mając zapewnione honory i zaszczyty do końca swoich dni, był w stanie stanąć po stronie prawdy. Który zapłacił za to wieloletnim zesłaniem i więzieniem, musiał zmierzyć się z pytaniem o sens oporu wobec władzy w obliczu choroby żony, której na skutek swojej walki o prawa człowieka nie był w stanie pomóc. Nawet wtedy, gdy ZSRR upadł i kraj powoli zmierzał – jak się wydawało – w kierunku demokracji, był poniżany i wyśmiewany przez polityków i rodaków. A jednocześnie podkreślał

Wolność myśli to jedyna ochrona przed skażeniem masowymi mitami, które w rękach podstępnych i obłudnych demagogów łatwo przeradzają się w krwawą dyktaturę

Jak wygląda nasza, akademicka wolność myśli i instytucji? Nie chciałbym jej mierzyć anegdotami o brataniu się ludzi i przedstawicieli władz akademii z władzą publiczną, której troska o naukę jest co najmniej dyskusyjna. Wrocławska opera czy toruńskie pierniki – to tylko epizody. Smutne, ale epizody. Ważniejsze są odczucia samych akademików układające się w trendy, bo to one budują kulturę naszej organizacji. Czy czujemy się wolni i niezależni, gotowi swobodnie wyrażać swoje opinie? Czy jesteśmy przekonani, że krytyczne, uzasadnione i nie przekraczające granic kultury, słowa pod adresem osób i instytucji oznaczają dla nas utratę szansy na grant, wyjazd naukowy, zakup sprzętu badawczego? W związku z czym lepiej przemilczeć – nawet, jeśli w praktyce nie widzimy (wielu) dowodów na wspomniane represje. Triumfem oprawcy jest, gdy ofiary same siebie kontrolują, napominają, korygują. Gdy nie potrzeba karać, bo ofiary ukarzą się, zanim jeszcze popełnią jakiekolwiek wykroczenie.

W marcu 2021 r. ukazał się raport przedstawiający stan wolności akademickiej na świecie. Zawiera dane oparte o wskaźniki formalno-prawne (np. czy wolność badań jest prawnie zagwarantowana), oraz oceny ekspertów – akademików z danego kraju lub znających sytuację danego kraju – odpowiadających na pytania dotyczące stanu wolności akademickiej. Dane są uśredniane, odchylenia oznaczane, wyniki układane w serie. Najważniejsze jest pięć wskaźników, czyli ocena ekspertów, w jakim stopniu (od 0 do 4) w danym kraju 1) zachowywana jest wolność badań naukowych i nauczania akademickiego; 2) funkcjonuje swoboda międzynarodowej wymiany naukowej i rozpowszechniania wiedzy naukowej; 3) utrzymywana jest autonomia jednostek naukowych; 4) akademia wolna jest od nadzoru i nacisku politycznego; 5) istnieje wolność akademików w zakresie poglądów politycznych i ich artystycznego wyrazu? Trzeba to mocno podkreślać – to nie są dane upolitycznione, zbiera je szwedzka jednostka badawcza we współpracy z siecią Scholars at Risk. Mocno podkreślając, że kilkuprocentowe wahnięcia wskaźników nie powinny przykuwać uwagi ze względu na samą metodę – odpowiedzi ekspertów mogą wyrażać także chwilowe wahania emocji w danym kraju.

W odniesieniu do Polski nie ma jednak mowy o wahnięciach. Po 2015 r. obserwujemy systematyczny spadek wszystkich wskaźników wolności akademickiej. W przypadku swobody ekspresji poglądów politycznych wynosi on 30% (z nieco pond 3,5 do poniżej 2,5), w przypadku stopnia autonomii akademickiej – o 20% (z 3,5 do 2,8). Dla uśrednionej wartości całego indeksu rozpiętego między 0 a 1, w 2015 r. wynosił on 0,98, w 2022 – 0,74 i opiera się na stałym trendzie. Oznacza to, że zarówno dla obserwatorów z zewnątrz, ale i dla nas samych, nie ulega wątpliwości, że stopień naszej wolności w akademii systematycznie maleje. To bardzo istotne – nie był to jednorazowy skok, odchylenie – to stały spadek. To znaczy, że zabrakło mechanizmów wewnątrz akademii, które temu procesowi by przeciwdziałały. Jako społeczność widzimy kryzys, ale godzimy się na tę sytuację.

Nie wszyscy. Wolność akademicka to racja bycia uniwersytetów, to wartość o którą trzeba zabiegać i która musi być trzonem naszej polityki. Nie ma uniwersytetu zależnego od partii, nawet jeśli jest to Partia ministrów od drukarek drukujących czeki o coraz mniejszym pokryciu. Żaden bal w operze nie przykryje braku podstawowej wartości akademickiej. Trend musimy odwrócić – ale tylko my sami, jeśli zaufamy rozumowi i przestaniemy się bać.