’Nie’ dla ewaluacji badań, 'Tak’ dla doskonałości uczelni

Londyn, zielona aleja

Perspektywa zmiany władzy poruszyła serca i pióra wielu akademików. I bardzo dobrze, nowe pomysły mogą pomóc nowym władzom zaproponować nowe rozwiązania nienowych problemów. Jeden element systemu zarządzania szkolnictwem wyższym i nauką wraca we wszystkich znanych mi wypowiedziach: należy poprawić system ewaluacji jakości badań naukowych. Zazwyczaj uwaga skupia się na punktach przyznawanych za publikacje. Postuluje się wprowadzenie sprawiedliwego, odpolitycznionego sposobu punktowania publikacji. Ja postawiłbym jednak tezę, że nie ma możliwości zbudowania sprawiedliwego i niepolitycznego sytemu punktowego w tym schemacie ewaluacji. Tego, czego nam potrzeba, jest zlikwidowanie ewaluacji opartej o jeden cel dla wszystkich jednostek naszego sektora.

Wyobraźmy sobie nauczyciela w szkole. Raz na cztery lata ma dokonać oceny uczniów. Nic innego z minionych czterech lat nie ma znaczenia. Na tej podstawie będą się decydowały losy uczniów. Że tak wygląda matura? Otóż nie, bo rodzaj szkoły i decyzję o przystąpieniu do matury młodzi ludzie podejmują sami. Źle się stało, że matura stała się opresyjnym narzędziem narzucanym ogromnej rzeszy młodych. Ale mimo wszystko – to nie to samo. Bo w tej metaforze nauczyciel jest jeden, a kasa liczy kilkaset osób (w chwili obecnej działa w Polsce ponad 350 uczelni wyższych, około 50 jest państwowymi uczelniami akademickimi). I do oceny tej klasy stosuje się jedno kryterium – doskonałość badań naukowych. Niezależnie od tego, czy uczeń chce być dobrym stolarzem czy świetnym astronomem, każdy musi najpierw przejść ocenę doskonałości badań  naukowych. Od tego zależy jego być, czy nie być.

Czytaj dalej’Nie’ dla ewaluacji badań, 'Tak’ dla doskonałości uczelni

Spadek po Ministrze

Minął tydzień od wyborów parlamentarnych, mniej więcej wiadomo, kto utworzy rząd. Wiadomo, że obecny Minister przestanie pełnić swoją funkcję. Jako historyk zastanawiałem się, jak można podsumować – bez złośliwości i emocji – lata sprawowania przez niego funkcji opiekuna szkolnictwa wyższego i nauki? Zakładając, że celem działania takiego ministra jest stworzenie warunków do rozwoju tak edukacji, jak i badań działających na rzecz społeczeństwa polskiego. A ponieważ uważam, że każdy recenzent powinien skupiać się na pozytywach, dopiero w drugiej kolejności wskazywać negatywy, zacznę od tego, co można by wskazać jako dodatni wkład Ministra w naukę.

Czytaj dalejSpadek po Ministrze

Społeczny pakt dla nauki? Nie, dla nauki w społeczeństwie

Profesor Krzysztof Pawłowski na stronie portalu 'Wszystko co Najważniejsze” opublikował bardzo ciekawy postulat 'paktu dla nauki’, który miałby zobowiązywać siły polityczne w Polsce do zgodnego wspierania, mimo zmian rządów, nauki. Pomysł popieram, wielokrotnie już na tym blogu pisałem, że taka zgoda jest warunkiem niezbędnym i podstawowym dla modernizacji naszego społeczeństwa i zapewnienia bezpiecznej przyszłości kraju nad Wisłą i Odrą.

Diabeł jednak tkwi w szczegółach.

Pan Profesor skupia się na dwóch kwestiach 1) ufundowaniu specjalnych stypendiów dla młodych, wybitnych naukowców, by ściągnąć lub zatrzymać ich w kraju. 8000 zł miesięcznie według wartości pieniądza dziś, dla 1000 osób rocznie; 2) popiera myśl utworzenia i umocnienia uczelni badawczych + postuluje przydzielenie dwóm z nich 10 m mld zł jednorazowego wsparcia jako 'kapitału żelaznego’. Na stworzenie warunków dla zatrzymania młodych i powstania rzetelnych uczelni badawczych potrzebujemy – szacuje Profesor – 20 lat.

Każdy z tych pomysłów jest cenny. Ale czy ich wprowadzenie przybliży nas do celu, jakim jest przekształcenie Polski w kraj otwarty, demokratyczny, bezpieczny, który rozwija się w oparciu o nowe technologie i spójność społeczną? Świadomie łączę formułując ten cel kwestie cywilizacyjne, kulturowe i polityczne. Bo ich rozdzielanie prowadzi nas na manowce wspierania konkretnych środowisk, a nie całego społeczeństwa. A przecież pakt miałby zyskać świadome wsparcie całej społeczności – bez tego zostanie zerwany w trakcie kolejnych wyborów.

Jako praktyk zarządzania i życia w naszym systemie szkolnictwa wyższego uważam, że samo położenie nacisku na kreowania elitarnych ośrodków naukowych nie zyska trwałego wsparcia nie tylko całego społeczeństwa, ale też – co może mniej zrozumiałe z zewnątrz – także naszego środowiska akademickiego. A to skazuje pakt na porażkę. Potrzebujemy działań, które trwale powiążą akademię ze społeczeństwem i społeczeństwu wskażą akademię jako miejsce szczególne, wspierające, rozwijające i poprawiające życie zdecydowanej większości obywateli.

Stąd moim zdaniem taki pakt musi uwzględniać więcej aspektów, ale ze zmian wskazałbym jako najważniejsze:

Czytaj dalejSpołeczny pakt dla nauki? Nie, dla nauki w społeczeństwie

Gaudeamus, nawet jeśli minister nie wie, co mówi

Kolejny początek roku akademickiego. Urzędowy optymizm Ministra sprawia, że ciężko traktować go nadmiernie poważnie. W swoim wystąpieniu w Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie rzucił ochoczo opisując przyszłoroczne nakłady na oświatę i szkolnictwo wyższe –

subwencja oświatowa w 2024 roku będzie wynosiła blisko 80 mld zł, co daje wzrost o ponad 12 mld zł w stosunku do obecnego roku. – Takie są realia, taka jest rzeczywistość – zaznaczył minister.

Można by powiedzieć, że wzrost imponujący, 15%, ale, zaraz – dla kogo? na co? No więc po kolei – ten wzrost obejmuje subwencję oświatową. A co to jest subwencja oświatowa? Zgodnie z oficjalną definicją budżetu rządu:

Część oświatowa subwencji ogólnej jest ustalana na finansowanie zadań oświatowych realizowanych przez jednostki samorządu terytorialnego, o których mowa w ustawie z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty (Dz. U. z 2004 r. Nr 256, poz. 2572 z późn. zm.), z wyłączeniem zadań związanych z dowozem uczniów oraz zadań związanych z prowadzeniem przedszkoli ogólnodostępnych i oddziałów ogólnodostępnych w przedszkolach z oddziałami integracyjnymi oraz zadań związanych z prowadzeniem innych form wychowania przedszkolnego.

Krótko mówiąc, są to pieniądze w budżecie państwa zarezerwowane na finansowanie szkolnictwa podstawowego i średniego. Nie ma to nic wspólnego z budżetem nauki i szkolnictwa wyższego. Pytanie zatem – czy Pan Minister nie wiedział, co mówi? A może wiedział i najzwyczajniej w świecie był pewien, że nikt się nie zorientuje, że – jak mawiano za mojego dzieciństwa – robi swoich koleżanki i kolegów z Lubina w balona?

Pan Minister chwalił się w mediach, że załatwił kilka miliardów na naukę na przyszły rok. Kilka to mniej niż 10. Załóżmy, że 5 mld. W 2023 r. subwencja przyznana przez MEiN dla szkolnictwa wyższego i PAN wyniosła 15,6 mld zł. Czy to oznacza, że dostaniemy 30% więcej środków na wynagrodzenia i badania? Manna z nieba? Niekoniecznie. Budżet MEiN na naukę i szkolnictwo wyższe w 2023 r. wyniósł 37,1 mld zł. Zatem zakładając hipotetyczne 5 mld zł więcej, budżet wzrósłby o przyzwoite 13%. Na co jednak zostanie przeznaczony, na jakie programy plus – tego nie wiemy. No i raz jeszcze – w międzyczasie z powodu dwóch lat katastrofalnej inflacji i poprzedzającego ją roku wysokiej inflacji nasze płace straciły na wartości +- 25%. Tyle zaoszczędzono środków dla rządu naszym wspólnym kosztem.

Pisałem już jakiś czas temu, że podstawową wartością MEiN są obecnie pieniądze. Te, które Pan Minister rozdaje w formie kartonowych czeków i papierów wartościowych Skarbu Państwa (czyli długu publicznego). Im mniej zasobów, tym walka o nie bardziej brutalna, wdzięczność poddanych za okruch ze stołu większa.

Ale tak być nie musi. Niekończący się festiwal błagalnych oczu i głosów nie przyniósł naszemu sektorowi niczego dobrego w ciągu ostatnich ośmiu lat. Owszem, są uczelnie prosperujące i zachwalające – jak stwierdził pewien rektor – wartość polityki TKM. Nic mi do tego. Ja zachęcałem zawsze i mogę tylko zrobić to teraz – do odwagi intelektualnej i godności wyprostowanego kręgosłupa. Nawet w czasach totalnego upodlenia i premiowania takich postaw, to daje komfort życia w wolności, zgodnie z wartościami.

Na przekór wszystkiemu będę sobie nucił na obczyźnie – Gaudeamus igitur iuvenes dum sumus, post iucundam iuventutem… nos habebit humus. W nauce jest wiele radości, tak wiele emocji i kreatywności, że zanim odejdziemy, możemy dotknąć przyszłości, stanąć oko w oko z najpiękniejszymi umysłami świata. Być radosnymi w kreatywności.

Tego nie zabierze mi żaden minister. Ani nawet premier. Lub inny prezes.