Jesień… autorytetów?

Przełom października i listopada, jesień jest już w pełni, pierwsze oznaki zimy odczuwamy wraz z coraz krótszym dniem. Wspominamy zmarłych, bliskich i odleglejszych, których w 2020/2021 było wyjątkowo wielu. Naszym koleżankom i kolegom, których pożegnaliśmy, poświęciliśmy główną stronę www uniwersytetu. Nie jest to moment, w którym trzeba byłoby dużo mówić. Więc tylko kilka słów – o autorytetach. Bo jednym z naszych Profesorów, których przyszło nam niespodziewanie pożegnać, był profesor Bogusław Bednarek. Wędrowiec, z nieodłącznym papierosem, ale przede wszystkim otoczony niewidoczną, ale zawsze obecną peleryną słów, wątków, mitów i opowieści których początek gubił się gdzieś w ciemnościach pradawnych lasów, a koniec można było sobie tylko wyobrazić w niewyobrażalnie odległej przyszłości. Człowiek – legenda to określenie udatnie pasujące do Profesora, bowiem cały był zbudowany ze słów bez przerwy opowiadających naszą kulturę, współtworząc ją, interpretując, wiążąc wątki pozornie odległe, a przecież ściśle od siebie zależne. Należał do pokolenia celebrującego kulturę, doceniając jej ozdrawiającą dla społeczeństwa siłę, ale też skomplikowany wzór relacji międzykulturowych pozwalających widzieć jedność gatunku ludzkiego ponad trywialnością polityki i gier czasów dzisiejszych. Odszedł od nas niespodziewanie, zostawił po sobie ogromną pustkę, wyrwę w naszym środowisku. Brakuje go nam boleśnie.

Czy to oznacza, że odszedł jako autorytet? Że – jak od wielu już lat, bodaj od ostatniej dekady XX w. wieszczą media – odchodzą od nas ostatni mistrzowie, ostatni, których można nazwać autorytetami? Już na pierwsze pytanie ciężko odpowiedzieć, bo przecież był bez wątpienia mistrzem i autorytetem dla wielu swoich uczniów i koleżanek i kolegów. Ale dla szerszego społeczeństwa pozostawał niemal anonimowy, poświęcone mu nekrologi sucho wspominały go jako 'profesora Uniwersytetu Wrocławskiego, filologa polskiego’. Jakaż redukcja tak potężnej postaci w niepozornym ciele zamkniętej! Co poza tym? Wspominano jego zaangażowanie w telewizyjny program 'Labirynty kultury’. Tytuły książek? Teorie? Narracje? Shadow and dust. Vanitas. Czemu się jednak dziwić, skoro w kolejnych odsłonach biadań nad światem dowiadujemy się z mediów o końcu autorytetu kleru Kościoła katolickiego w Polsce, o braku zaufania do najbardziej wpływowych polityków u ponad 50% obywateli, których losy spoczywają w dłoniach wybranych głosami Polaków działaczy partyjnych, wreszcie o mowie nienawiści, a czasami po prostu prostackiej złośliwości dotykającej wszystkich bez wyjątku i bez względu na poglądy? Jeśli więc autorytetem jest ktoś, komu ufamy i na kogo opiniach polegamy bez wahania i bez odruchu sprawdzenia i skrytykowania – to horyzont oddziaływania autorytetów skurczył się niezmiernie. Wąskie grupy, wybrańcy doceniający specyficzne umiejętności, zakres kompetencji konkretnej osoby, ale już nie tłumy, z pewnością nie narody opierające się na filarach i opokach. No może na pięć minut. Może w strachu.

Ale… czy to na pewno źle? Myślę, że nie warto płakać po czasach utrudnionego dostępu do informacji wymuszającego trzymanie się autorytetów. Przeciwnie, warto chyba podejść do przemiany, w której każdy chce być ekspertem, chce, by jego głos był słyszany i doceniany, jako sygnału nowego kształtu społeczeństwa. Owszem, ta tendencja będzie zabójcza dla kultury i cywilizacji wszędzie tam, gdzie rządy i społeczności na równi zlekceważą edukację premiując wiarę, dyskusję zastąpią łomotem słownym, innowację – takbyłozawszeizmem, a szacunek dla odmienności i wielości ludzkich dróg życia – prostą sztancą zgodności z chwilową normą i poprawnością. Bo jeśli chcemy, żeby autorytetem społecznym były osoby głoszące trudne i nieoczywiste prawdy dotyczące zjawisk o krytycznym dla ludzkości znaczeniu – moralności, współodpowiedzialności, współpracy, nie zaś prezentujące najprostsze porywy nadnerczy, to odbiorca musi być gotów docenić i zrozumieć kierowany do niego przekaz. na różnych poziomach, w różnych zakresach – ale musi chcieć być otwartym, musi chcieć się uczyć i rozwijać. Tylko dla takiego człowieka świat pełen informacji, będący ferią barw i dźwięków nie jest przerażający, ale wspaniale ciekawy. W sercu takiego Polaka słychać będzie gawędę Profesora Bogusława Bednarka. Otwarta, dbająca na równi o przeszłość i przyszłość człowieczeństwa Polska jest moją nadzieją. Dla niej warto pracować, bo taka Polska nie zginie nawet w cieniu murów i drutów kolczastych. Dla tej przyszłej Polski trzeba dbać o prawdę i nie dać się przygnieść smutkowi jesieni. Odeszli są w sercach tych, którzy ich tam zaproszą. Ja to wiem, nie muszę w to wierzyć.

Krótko o minionym tygodniu:

  • w poniedziałek spotkałem się wraz z prorektorem ds studenckich prof. Tomaszem Kaliszem z nowym rektorem Akademii Wojsk Lądowych, pułkownikiem dr hab. Piotrem Płonką oraz prorektor ds studenckich, dr hab. Anetą Kazanecką. Rozmawialiśmy o możliwościach współpracy dydaktycznej i infrastrukturalnej, z radością mogę powiedzieć – że otwierają się w tym zakresie przed nami ciekawe i nieoczywiste możliwości. Nic tak nie cieszy, jak dobra współpraca!
  • we wtorek wziąłem udział w obchodach święta Akademii Wychowania Fizycznego, radosnego i pełnego dumy z osiągnięć studentów i pracowników – olimpijczyków, ale też wszystkich współtworzących wielką rodzinę Akademii. Gratulacje!
  • tego samego dnia posiedzenie KRUWiO, w trakcie którego poznawaliśmy nowoczesne laboratoria Politechniki Wrocławskiej i omawialiśmy zasady prowadzenia zajęć w czasie epidemii na uczelniach wrocławskich;
  • we wtorek krótki wywiad dla Radia Rodzina (zawsze bardzo merytoryczne spotkania);
  • spotkanie z zespołem prowadzącym wizytację powtórną PolKA na kierunku filozofia – z bardzo dobrym rezultatem!
  • udział w posiedzeniach dwóch komisji senackiej – Rozwoju i Nieruchamości. W obu przypadkach najwięcej miejsca zajmowały dyskusje o przyszłości naszej infrastruktury. Musimy dążyć do realizacji strategicznych inwestycji, które są niezbędne, jeśli mamy rozwijać nasze Priorytetowe Obszary Badawcze dla dobra naszego otoczenia. Może dziś nie ma na to klimatu, ale ja wierze – że będzie. Musimy się tylko postarać go stworzyć 🙂
  • udział w szczepieniach przeciwko grypie – ponad 500 naszych pracowniczek i pracowników skorzystało z akcji którą organizowaliśmy wspólnie z Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym UMed w naszej bibliotece. Szybko i bezpiecznie!
  • wieczorem udział w Gali Konkursu Dolnośląski Gryf, w trakcie którego miałem zaszczyt wręczać nagrodę za innowacyjny pomysł na biznes firmie Satrevolution, niezwykle aktywnie współpracującej z nauką wrocławską;
  • w czwartek z wiceprezydent Renatą Granowską rozmawialiśmy o możliwościach dydaktycznych naszych obiektów – oczywiście Centrum Edukacji Astronomicznej w Białkowie, ale też Ruda Milicka, Wojsławice… Jesteśmy gotowi wspierać system edukacyjny rozwijając talenty i zachęcając do poznawania świata wokół nas. O ile będzie tylko taka potrzeba 🙂
  • spotkanie wraz z prorektorem ds rozwoju prof. Dariuszem Adamskim z prof. Dorotą Nowak w sprawie wdrażania ustaleń dotyczących rozwoju Wydziału Biotechnologii. Świetni naukowcy i studenci, duuuża przestrzeń do wejścia w przestrzeń międzynarodową;
  • w piątek udział w pierwszym posiedzeniu kapituły odznaki Wrocławska Wolność, którą będziemy przyznawać pracownikom i studentom (byłym) biorącym udział w działaniach kontestujących niedemokratyczną władzę przed 1989 r. Bardzo dziękuję za udział wszystkim członkom kapituły, pomysłodawcom i wspierającym nasze wysiłki na rzecz ożywienia pamięci o poświęceniu naszych starszych koleżanek i kolegów;
  • w sobotę rajd rowerowy po naszych kampusach z przedstawicielami Samorządu Studenckiego i AZSu. Szukamy nowych dróg rozwoju ruchu studenckiego, rozmawiamy i zachęcamy do działania. Życie jest stanowcza za krótkie, by marnować je na narzekanie, zaciskamy pasa, zapinamy szelki i bierzemy się do działania!

Wszystkim czytelnikom życzę spokojnych, zadumanych dni na przełomie października i listopada. Nie dajemy się. Dbamy o siebie i o tych, którzy od nas odeszli. Bądźmy razem! No i – szczepmy się…