Dyskretny urok… stagnacji czy degradacji?

Piątek i sobotę wypełniło mi spotkanie plenarne Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich w Gdyni. Bardzo sprawnie przygotowane obrady (wielkie podziękowania dla Uniwersytetu Morskiego i jego rektora, prof. Adama Weintrita) otworzyły wybory nowych członków Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Przebiegły sprawnie, zgodnie z oczekiwaniami. Najciekawsze, choć też – co znamienne – przyciągające znacznie mniejszą liczbę rektorów i delegatów były obrady kolejnego dnia, kiedy przedstawiciele KEN oraz MEiN omawiali sytuację przed ewaluacją, nowym rokiem budżetowym oraz funkcjonowanie szkół wyższych w realiach epidemii. W każdym z tych zagadnień ciężko się zdecydować, które z tytułowych określeń jest lepsze? Wciąż jest szansa, że uda się utrzymać jakieś aspekty szacunku dla jakości w nauce i dydaktyce szkolnictwa wyższego, ale mam wątpliwości, czy są to priorytety nadchodzącego roku.

Jeśli chodzi o finanse, to dzięki zapisom ustawy PoSzWiN możemy liczyć na zwiększenie budżetu ogółem o 4,6%. Przy czym ma zostać zachowana metoda rozdziału subwencji taka, jaka miała miejsce dla ubiegłego i poprzedniego roku. Czyli podstawą ma być subwencja w wysokości z 2019 r., do której dodane będą zwiększenia przypisane na rok 2021 (czyli w skrócie 1,5% dla IDUB i 3,5% dla innych uczelni akademickich) oraz zwiększenia według wielkości określonej przez MEiN na 2022 r. Według zapowiedzi – w podobnej wielkości jak w 2021 r., czyli budżety subwencyjne uczelni IDUB w latach 2021-2022 wzrosną łącznie o 3%, innych uczelni akademickich – o 7%. Tu nic jednak nie jest pewne, możliwa jest też korekta tych założeń. Pozostałe środki – czyli około 2% nadwyżki przyznanej na 2022 r. – Minister rozdysponuje w inny sposób. Podsumowując – inflacja w 2020 r. wyniosła 3,4%, w 2021 r. zapewne około 6-7%, w 2022 r. ma zdaniem ekonomistów wszelkie szanse przekroczyć 10%.  Tej ostatniej wartości nie można być pewnym, choć uczciwie mówiąc, nic nie zapowiada agresywnego tłumienia inflacji przez rząd. Jeśli uda się utrzymać inflację na poziomie z 2021 r., to średnio wartość pieniądza w stosunku do 2019 r. spadnie o 15%, jeśli inflacja poszybuje wyżej – wartość subwencji może spaść o ponad 20%. Przypomnę – wysokość subwencji wzrośnie o 3% dla IDUB, 7% dla innych uczelni akademickich. Jednocześnie MEiN wyraźnie podkreślił, że nie planuje żadnych podwyżek wynagrodzeń na 2022 r., choć wzrosną na przykład płace minimalne. Kluczowa dla władzy dewiza divide et impera przy wyścigu o szczupłe zasoby jeszcze bardziej podzieli nasze środowisko, ale jasno trzeba powiedzieć – nawet gdyby MEiN dzielił środki subwencyjne proporcjonalnie do posiadanej nadwyżki i wielkości subwencji wszystkich uczelni w 2019 r., nie będzie w stanie wyrównać uczelniom kosztów inflacji, jeśli nie przesunie środków z innych działań. Na to się jednak nie zanosi. Aha, żeby było jasne – IDUB nie zabiera środków z tej puli – dostajemy obligacje Skarbu Państwa, które nie są wykupywane z środków MEiN. Przynajmniej na razie. Podsumowując, czeka nas okres ubożenia uczelni i nerwowego wyścigu o dodatkowe środki z MEiN. To zaś zapowiada ostre upolitycznienie działań rektorów – w sensie przedkładania krótkookresowego zapewnienia finansowania operacyjnego nad jakiekolwiek wartości, które stają się luksusem. Widać też wyraźnie, że MEiN przywiązując – oględnie mówiąc – nie najwyższą wagę do nauki, traktuje finansowanie sektora szkolnictwa wyższego jako narzędzie polityki społecznej, wzmacniające grupy i jednostki ważne dla bieżącej agendy Partii. Dla której dziś kluczowym słowem wydaje się 'stabilizacja’, czyli spokój panujący w kraju. Im dłużej na to patrzę, tym mniejszą mam nadzieję, że w tych warunkach uda nam się uniknąć degradacji potencjału naukowego i dydaktycznego. Trzymam kciuki, bo na zachód od Odry budowane są podstawy pod wielki, finansowy skok nauki, która ma być podstawowym zasobem gwarantującym rozwój europejskich gospodarek. Pisałem wielokrotnie o konsekwencjach dla naszej przyszłości bieżącej polityki wobec nauki w Polsce, nie chcę już tego powtarzać. Zwrócę już tylko uwagę na jedno – tak, nauka w naszym kraju była niedoinwestowana od 1918 r. Środki, nawet te niewielkie, rozpraszano. Tak, wszystkie rządy po 1989 r. nie chciały nawet w czasach największej prosperity zbudowania ponadpartyjnej zgody co do inwestowania w rozwój nauki jako przyszłości naszego kraju. Ale dziś sytuacja jest szczególna, bo kraje o zdecydowanie lepszej infrastrukturze i finansowaniu nauki jeszcze mocniej w nią inwestują, świadome ryzyk z tym związanych mimo wszystko integrują naukę z gospodarką, kulturą i rozwojem społecznym. Bo nauka jest uniwersalnym językiem podzielonego świata i jedynym, unikalnym i pożądanym przez resztę świata zasobem Europy. Na wschód od Odry walczymy o przetrwanie.

Profesor Błażej Skoczeń, przewodniczący Komisji Ewaluacji Naukowej, przedstawił bieżące uwarunkowania nadchodzącej ewaluacji. Formalnie niewiele się zmieniło. Nadal czekamy na nowelizację ustawy i rozporządzenia. Za postęp należy uznać, że Minister obiecał pewne ustępstwo w zakresie ręcznego sterowania wartościami referencyjnymi, czyli granicami między kategoriami dyscyplin ustalanymi w trakcie oceny. Uznał, że będzie je wybierał spośród propozycji KEN. To niewątpliwe pół mkroku wstecz w porównaniu z zapowiadanym zupełnie nieskrępowanym działaniem Ministra w tym zakresie. O ile zostanie owa obietnica zrealizowana. Niestety, potwierdzają się informacje o skali zmian w liście czasopism. Na zatwierdzenie czeka ponad 1500 próśb redakcji polskich czasopism. To prawda, że – jak wskazywał prof. Skoczeń – to tylko niewielka część ponad 30.000 czasopism na liście ministerialnej. Jednak podtrzymuję zdanie, że to pozornie uspokajająca opinia. W tych ponad 30.000 czasopism spoza naszego kraju w zakresie humanistyki i nauk społecznych publikuje niewielka grupa osób biorących udział w ewaluacji. To ich zaangażowanie w międzynarodowy dialog naukowy miał zaważyć na ocenie dyscyplin. Wprowadzenie głębokich zmian w wartości artykułów w tych 1500 czasopismach sprawi, że w obu dziedzinach nie tylko zmieni się głęboko (o ile nie skrajnie) wartość publikacji lokalnych. Demoralizująco wpłynie to na świadomość uczestników polskiego życia naukowego. Bo pamiętajmy, że zmiany na liście obejmują cały okres nowej punktacji czasopism. Stabilność całej konstrukcji oceny dyscyplin w tych dziedzinach upadnie. Wszystko przecież da się zmienić, entropia wygrywa bezapelacyjnie z porządkiem jakości. Tak, jak w przypadku finansowania, oznacza to tylko, że nie merytoryka, a siła lobbingu i bieżąca agenda polityczna będą decydować o kierunku rozwoju aktywności naukowej społeczności pracowników naszego sektora. Naszym zadaniem jest myśleć o przyszłości, zwłaszcza, jak wpłynie to na naszych najmłodszych koleżanki i kolegów? Ilu z nich będzie chciało angażować się w międzynarodowe życie naukowe, by rozwijać odpowiedniej jakości badania w kraju? Starsi z nas pewnie będą robić to, do czego są przekonani, choć jak długo? Ale czym mamy zachęcać młodszych, do pozostania w kraju i podnoszenia jakości badań, jeśli tej jakości nie będzie się cenić? Skoro nie ma pieniędzy, można próbować odwołać się do prestiżu. Jeśli w kraju nie ma prestiżu i pieniędzy, to jaką decyzję podejmą najzdolniejsi spośród młodych badaczy w obu wspomnianych dziedzinach? No więc powiedziałbym tak – mamy przed sobą czas stagnacji w budowaniu prestiżu nauki, bardzo bym chciał, żeby nie zmieniło się to w nic gorszego.

Wreszcie, przedstawiono nam plany MEiN wobec funkcjonowania uczelni w czasie pandemii. Ważną i dającą nadzieję informacją była obietnica przekazana pod koniec roku uczelniom danych o poziomie wyszczepienia studentów. Chciałoby się powiedzieć – czemu nie szybciej? Ale dobre i to. Nadal nie mamy podstawy prawnej do ograniczenia dostępu do kształcenia stacjonarnego tylko dla osób zaszczepionych. Uważam, że nie ma przeszkód, by osoby niezaszczepione mogły – na przykład – brać urlopy dziekańskie na czas pandemii. Ograniczyłoby to ryzyko zakażeń i pozwoliło spokojnie realizować proces kształcenia. W chwili obecnej skala rozwoju zakażeń wśród niezaszczepionych, w tym ciężkich przypadków, jest wyraźna już chyba dla wszystkich. Naprawdę, tu nie zdarzy się cud, jeśli nie zwiększymy poziomu wyszczepienia studentów lub nie ograniczymy wstępu na uczelnie osób niezaszczepionych, czeka nas naprawdę ciężka jesień. Bez jakiegokolwiek usprawiedliwienia, bo o wszystkich uwarunkowaniach wiedzieliśmy dużo wcześniej. Już i tak jest za późno, by nadrobić szkody wyrządzone niefrasobliwością (bo RODO nie jest tu żadną przeszkodą, w obrębie tej samej unijnej dyrektywy poruszają się Francja, Włochy, Niemcy, Austria sprawdzając certyfikaty szczepień i dla dobra całego społeczeństwa ograniczając możliwości tym, którzy ich nie mają), ale nadal jest szansa na przynajmniej ograniczenie skali problemu. Paradoksalnie, szczególnie istotne jest to na wschodzie kraju, ale problem pozostaje ważny dla całego naszego środowiska.

Opuszczałem Gdynię z poczuciem głębokiej frustracji, pomimo wielu bardzo miłych rozmów z koleżankami i kolegami. Zapowiada się długi i ostrzejszy niż sądziliśmy kryzys życia akademickiego w Polsce. Tak, wiele zależy od naszych własnych decyzji i nie mam wątpliwości, że wielu z nas będzie kontynuować drogę, jaką obraliśmy – racjonalności, humanitaryzmu, myślenia w skali ponadnarodowej jako naszych najważniejszych, akademickich wartości. Ale jeśli nauka w Polsce pod ciężarem nacisków polityczno-społecznych już dziś ma dryfować ku bezpiecznej przystani narodowej swojskości, to czy uda się utrzymać przynajmniej ten sam poziom związków ze światową akademią, jaki mamy dziś? Czy zostaną z nami nasi młodsi, najzdolniejsi koleżanki i koledzy? Mam wątpliwości. Być może w chwili kryzysu warto myśleć o stabilnych rozwiązaniach na przyszłość, w tym o likwidacji ministerstwa nauki i utworzenia finansującej i porządkującej nasz sektor agencji pozarządowej, kontrolowanej przez NIK, realizującej wieloletnią, ponadpartyjną, niezmienną jako konstytucja politykę naukową wspierającą rozwój sektora w Polsce? Może warto już dziś zacząć dyskusję o sposobie radykalnego podnoszenia finansowania ośrodków o najwyższej jakości badań i dydaktyki w sposób klarowny wpływających na gospodarkę, rozwój społeczny i kulturę / tożsamość społeczeństwa? Jeśli obaj dziś nie mamy nic, to może warto myśleć, jak zbudować tę fabrykę?

 

Sprawozdanie:

  • w poniedziałek z władzami Uniwersytetu Medycznego dyskutowaliśmy o sposobach intensyfikacji współpracy naukowej, dydaktycznej i infrastrukturalnej. Idziemy do przodu, wiele bardzo ciekawych pomysłów spływa od pracowników, mamy też sporo swoich. Dla dobra naszych uczelni, ale w równej mierze Wrocławia i regionu;
  • we wtorek na Wydziale Biotechnologii dyskutowaliśmy nad projektem Uniwersyteckiego Centrum Badań Biomedycznych. Bardzo ciekawy, rozwojowy projekt core facility, który dałby nam możliwość lepszego wykorzystania przez badaczy z nauk eksperymentalnych naszej infrastruktury. Wciągamy go do naszych planów strategicznych inwestycji. Co się uda, czas pokaże;
  • spotkanie z zespołem ds optymalizacji finansów UWr. Nie ma zaskoczeń – koszty dydaktyki, nadgodziny, infrastruktura i jej optymalne wykorzystanie, mechanizmy wspierające innowacyjne i optymalne wykorzystanie posiadanych finansów. Kolejne decyzje i działania przystosowawcze w odniesieniu do relacjonowanych wyżej zapowiedzi MEiN przed nami. Nie może nam zabraknąć odwagi;
  • w środę długie, prawie 4-godzinne posiedzenie Senatu. Bardzo owocne, ważne uchwały dotyczące nie tylko apelu w sprawie sytuacji humanitarnej na wschodniej granicy RP, ale też rozpoczęcia prac nad konsolidację uczelni wrocławskich, Uniwersytetu Wrocławskiego, Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i Akademii Wychowania Fizycznego. To początek długiej drogi, ale potrzebujemy zgody senatów, żeby ją rozpocząć od analiz i szukania racjonalnych, najkorzystniejszych dla wszystkich rozwiązań. Nasz Senat dał wyraźny sygnał zgody na rozpoczęcie działań – 3/4 głosów wsparło uchwałę. Nie możemy przy tym popełnić błędów poprzednich inicjatyw – będziemy informować, pokazywać dane, analizować je i wspólnie wybierać najlepsze dla naszej przyszłości rozwiązania. Ja nie mam wątpliwości – w świetle sytuacji nauki w Polsce musimy trzymać się razem. Wobec wszelkich działań oczerniających tak Uniwersytet, jak i naszych przyjaciół mam tylko niesmak;
  • czwartek – kolejne spotkanie z BZP, omówienie strategii informowania i implementacji po wprowadzeniu (oby jak najszybciej), Regulaminu Zamówień Publicznych. Prace trwają…
  • piątek i sobota – posiedzenie KRASP w Gdyni, o którym wyżej.

Mimo wszystko, warto iść swoją ścieżką, jeśli ma się przekonanie co do wybranych wartości. Ja mam, idę prosto. I tradycyjnie zachęcam – w nadchodzącym tygodniu rozpoczynamy idą szczepienia przeciwko grypie dla wszystkich pracowników, którzy zgłosili chęć. Szykujemy się do szczepień trzecią dawką przeciw COVID. Ale też stanowczo zachęcam wszystkich, którzy jeszcze tego nie zrobili – SZCZEPCIE SIĘ!!!!! Wszystkich, którzy uczestniczą w zajęciach uczulam – dezynfekcja, wietrzenie i maseczki!!! Pamiętajcie, na Uniwersytecie maseczki są nadal obowiązkowe, pracownik prowadzący zajęcia ma prawo wyprosić osobę, która nie założyła maseczki wbrew jego prośbom. Dbajmy o siebie nawzajem!