Nauczanie – pod egidą Ateny

Słońce coraz szybciej ucieka za horyzont, co jest niechybnym znakiem końca lata i początku przygotowań wykładowców do nowego roku akademickiego. Rozpoczynamy kolejny, trzeci już rok akademicki w sytuacji zagrożenia wirusem. Jednocześnie mamy wątpliwą przyjemność obserwowania przyspieszonego przez epidemię rozpadu spójności dotychczasowych struktur społecznych i politycznych. I choć uważam, że czas na to za krótki, by być pewnym stałości procesów kulturotwórczych, to nasilenie politycznych tendencji do apoteozy 'wsobności’, 'swojskości’, 'naszości’ jako mechanizmów obronnych w obliczu zagrożenia życia, politycznych wpływów w grupach, a także poziomu dobrobytu, doprowadzą do wzmocnienia separowania się kultur nie tylko w przestrzeni międzynarodowej, ale także w obrębie wspólnot jednego języka i tożsamości państwowej. Z mojej perspektywy wszystkie te zjawiska popychają ludzkość do samobójczego ograniczania horyzontu empatii, skracania perspektywy czasowej i osłabiania wspólnoty ogólnoludzkiej, którą powinno się wzmacniać w obliczu klarownego zagrożenia podstaw egzystencji człowieka na Ziemi.

Łączę te dwa momenty, to jest początek roku akademickiego i przemiany zachodzące wokół nas, bo dla mnie są one ściśle ze sobą powiązane. Szczególną rolą uczelni wyższych jest, by nie tylko otwierać świat przez swoimi wychowankami. Za to odpowiada przecież już szkolnictwo podstawowe i średnie. Ale naszym zadaniem jest pokazywać przyszłość i wdrażać absolwentów do angażowania się w takie jej kształtowanie, by była ona zgodna z wartościami Akademii – dążeniem do komunikowania się w duchu racjonalnego dochodzenia do prawdy, otwartością na różnorodność świata, działaniem z perspektywy globalnej, choćby nawet dokonywało się ono na niewielką skalę. Ale przede wszystkim, uniwersytety są odpowiedzialne za pokazywanie i nauczanie dobra płynącego ze współpracy ludzi ponad granicami kultury, polityki i gospodarki. Dzięki temu nauka jest w stanie przełamywać bariery, daje szansę na przyśpieszenie poszukiwań leków na nasze największe bolączki. Których sami, w naszej kurnej chacie skraja, moglibyśmy nigdy nie odnaleźć… Tak, z niepokojem obserwuję tendencje przeciwne. Dążenia do nacjonalizacji, upolitycznienia, prowincjonalizacji i narzucenia religijnej interpretacji nauce i edukacji. Wszystkie one mają jeden wspólny mianownik – krótki horyzont czasowy i brak współodczuwania z innymi. Dlatego naszym zadaniem jest myśleć o przyszłości w perspektywie globalnej, ogólnoludzkiej i budować zdrowe dla niej fundamenty.

Warto zacząć od rzeczy prostych, choć może nie nazbyt spektakularnych. Od utrzymania racjonalnego, świeckiego, zgodnego ze stanem najnowszych badań nauczania. Warto bronić o ile tylko się da nauczania stacjonarnego opartego o dyskusję, projekty grupowe, współpracę studentów i pracowników. Warto animować życie studenckie w duchu wspólnoty i wzajemnej troski o siebie i otaczający świat. Wiem i słyszę niepokój części studentów, doktorantów, ale i pracowników, czy nie byłoby właściwszym kontynuowanie nauki i pracy zdalnej? Po pierwsze, Uniwersytet Wrocławski w toku wciąż bieżącego roku akademickiego nigdy nie zrezygnował ani z nauki stacjonarnej, ani z utrzymywania stacjonarnej pracy administracji. Reagowaliśmy elastycznie, unikaliśmy niepotrzebnego narażania pracowników i studentów. Ale wypracowaliśmy jednocześnie doświadczenia w zakresie organizacji kształcenia i pracy nawet w okresie największego nasilenia epidemii. Poza krótkim okresem choroby byłem codziennie w swoim gabinecie, wraz z moim zespołem administracyjnym. Dzięki temu wiem, że serce naszego Uniwersytetu biło spokojnie nawet w najtrudniejszych momentach tego roku.

Dzięki szczepionkom nasza sytuacja jest dziś zupełnie inna niż jesienią 2020 r. Mamy szansę na lepsze przygotowanie zajęć stacjonarnych, dla większej liczby studentów na wszystkich kierunkach studiów. Będziemy się spotykać, dyskutować, przekonywać – zawsze pod egidą Ateny i i z inspiracji Prometeusza. Nie zgadzam się na przekształcenie Uniwersytetu w dawcę kursów internetowych. Nie dziś i mam nadzieję – nie jutro. Czy będziemy szerzej korzystać z narzędzi komunikacji elektronicznej? Naturalnie! Czy wpuścimy w mury Uniwersytetu to, co nieracjonalne i wrogie nauce i człowiekowi? Nie, jeśli będę miał coś do powiedzenia w tej sprawie. Będziemy szukać prawdy i nauczać dla przyszłości. Bo przecież bać się można tylko tego, by niebo nie spadło nam na głowę…

No i nie zapominajcie – szczepienia!!!!!