Naprawa nauki – wariant partycypacyjno-lobbistyczny, cokolwiek bezradny

PAN wraz z ‘Forum Akademickim’ zorganizowało zacną akcję zgłaszania pomysłów naprawy polskiego systemu nauki i szkolnictwa wyższego. Spłynęło ponad 700 ankiet, przygotowywany jest raport sumujący postulaty. Podsumowując tę akcję zorganizowano panel ekspercki, w którym wybrani przedstawiciele poszczególnych interesariuszy naszego sektora odpowiadali na wybrane pytania wynikające z ankiet. Debatę prowadzili Dariusz Jemielniak (wiceprezes PAN) oraz Piotr Kieraciński (redaktor Forum Akademickiego). Gośćmi byli Dariusz Wieczorek (minister nauki i szkolnictwa wyższego), Marek Konarzewski (prezes PAN), Bogumiła Kaniewska (przewodnicząca KRUP i rektorka UAM w Poznaniu), Krzysztof Jóźwiak (dyrektor NCN) (rezygnuję z tytułów i stopni naukowych, bo wypowiadający nie wiązali swoich opinii z dyscyplinami, w których prowadzą badania).

Uczestnicy nie prowadzili dyskusji. Odpowiadali na zadawane im pytania – pierwsze ogólne, potem kierowane do każdego z nich osobno. W rezultacie odpowiadając w zakresie właściwym dla prowadzonych przez nich instytucji zaprezentowali ciekawy, lobbystyczny obraz naszego sektora. Najlepiej wypadła w tej formule Bogumiła Kaniewska starająca się najczęściej szerzej nieco spojrzeć na prezentowane problemy.

Co zaś wynika z przedstawionych odpowiedzi? Ciekawe jest zwłaszcza porównanie odpowiedzi na pierwsze z pytań, o priorytety wykorzystywania środków finansowych w ramach systemu szkolnictwa wyższego i nauki. Pan Minister wskazał na finansowanie wdrożeń w przemyśle, bo – jak podkreślał – chętnych do otrzymania środków państwowych jest wielu i nauka musi udowodnić, że przynosi konkretne korzyści. Wskazywał też w tym kontekście na poprawę jakości kształcenia, zwłaszcza infrastruktury dla studentów. Zachęcał do szerszego korzystania z środków unijnych, szczególnie z funduszu na odbudowę popandemiczną. Pani rektorka Kaniewska podkreślała konieczność walki z pauperyzacją środowiska naukowego i doktoranckiego. Dyrektor NCN mówił o konieczności zainwestowania w konkurencyjny model rozdzielania środków, także w odniesieniu do subwencji. Tu pomysłem miałoby być prezentowanie planów rozwoju przez uczelnie i ich weryfikacja warunkująca dalsze finansowanie. Prezes PAN wspomniał o sytuacji doktorantów, która jest bardzo trudna, ale przede wszystkim mówił o potrzebach infrastrukturalnych PAN (brak nowoczesnych siedzib instytutów) oraz dodatkowych inwestycjach, np. statku badawczym czy nowoczesnym muzeum historii naturalnej.

Te wystąpienia były niezwykle cenne, bo pokazały horyzonty środowisk, które za nimi stoją. Czym są zainteresowani pracownicy uczelni (mamy okres wyborczy, profesorka Kaniewska będzie walczyć o kolejną kadencję, każde słowo jest ważne w tym procesie), jakie są horyzonty i pomysły kierujących NCN, PAN i Ministerstwa?

Równie interesujące były wypowiedzi w pytaniach szczegółowych. Krzysztof Jóźwiak w zasadzie musiał bronić procedur NCN. W systemie, w którym przytłaczająca większość aplikujących nie otrzymuje finansowania swoich pomysłów, trudno się dziwić różnym zastrzeżeniom. Wypowiedzi racjonalne, ale też mało kreatywne każą się spodziewać kontynuacji dotychczasowych praktyk, z niewielkimi korektami. Także w PAN nie widać refleksji nad szerszymi zmianami. Zapowiadana jest większa kontrola nad działalnością instytutów, dążenie do ich dalszej internacjonalizacji pod kątem zarządczym. Rektorka Kaniewska mocno wspierała decentralizację uczelni i upodmiotowienie wydziałów (wybory rektorskie!), ale też słusznie wskazywała, że ostatnia reforma dała uczelniom duży zakres autonomii w kształtowaniu ich działalności. I podkreślała, że na UAM znaleziono w zasadzie harmonijne połączenie kompetencji rektora i zakresu samodzielności wydziałów.

W scentralizowanym systemie władzy najważniejsze były oczywiście wypowiedzi Ministra. W zasadzie zgadzał się ze wszystkimi postulatami, apelował tylko o ich przygotowanie w ramach poszczególnych instytucji i ciał przedstawicielskich. Dotyczyło to tak spraw doktoranckich, jak i zmian ustawy. Ba!, ewaluacja również ma zostać przygotowana według zasad, które uzyskają najszersze uznanie społeczne. Będą racjonalne i obiektywne, ale najszerzej społecznie akceptowane. Słuchając tego poczułem, czym jest wszechświat – ta ogromna pustka wypełniona chaotycznymi drobinkami materii i strumieniami energii. Wszechogarniający porządek, który jednak dla człowieka zawsze pozostanie chaosem. Naukowcy sami określą sposób oceny jakości badań naukowych, bo państwu zależy na tym, by nauka dowodziła swojej przydatności, ale zasady oceny jakości powinny być przede wszystkim społecznie akceptowalne. Bezradność tej koncepcji mnie przytłoczyła. Czyli rząd nie wie, w jakim kierunku chciałby pokierować swoim zapleczem eksperckim? Otoczenie Ministra nie wie też, czym jest nauka i jak ją ewaluować. Zależy natomiast wszystkim na akceptacji społecznej.

Rozpoczynając to spotkanie Dariusz Jemielniak, wiceprezes PAN, powiedział, że w ramach akcji szukano postulatów zmiany, ale nie diagnozy stanu nauki w Polsce, bo ten jest powszechnie znany. A ja myślę inaczej. Zacząć należałoby od definicji funkcjonalnej – czym jest i po co jest nasz sektor w ramach tego specyficznego tworu, jakim jest państwo polskie dziś? Bez odpowiedzi na to pytanie będziemy się szamotać i promować lobbystów i ich lobbystyczne opinie, bo nic innego nam nie pozostanie.

Bo przecież nic się tak nie liczy w nauce, jak społeczna akceptacja.