I w kryzysie – nie damysię!

Coraz częściej słychać, że nasze Ministerstwo szykuje zmianę podejścia do działalności szkolnictwa wyższego w Polsce. Że ścierają się frakcje, zwolennicy działań poprzedniego Ministra starają się utrzymać projakościowy kształt zarządzania systemem, przeciwnicy dążą do głębokich korekt. Dotyczy to przede wszystkim podejścia do celów funkcjonowania szkolnictwa wyższego i nauki jako systemu. Nowa narracja ma podkreślać znaczenie uczelni w mniejszych ośrodkach kosztem uczelni  metropolitalnych, negować rolę konkursowego rozdzielania środków według kryteriów jakościowych na rzecz centralnego podziału zgodnie z celami określanymi przez Ministra, wreszcie wyraźnie rozdzielone mają być cele nauk humanistycznych i społecznych oraz ścisłych oraz o życiu i ziemi. Te pierwsze mają służyć budowaniu przede wszystkim polskiej kultury i przez ten pryzmat, według kryteriów określanych przez władze mają być wspierane i oceniane. Te drugie mogą w większym zakresie pozostać w łączności ze światem zewnętrznym, ale przede wszystkim po to, by wspierać polską gospodarkę – według kryteriów określanych przez władze państwowe. Patrzę na to ze spokojem, bo przecież nie pierwszy to zwrot, który w zarządzaniu systemem mielibyśmy przeżyć. Tak, te idee są mi obce i uważam je w tym kształcie za szkodliwe dla naszej nauki, kultury i rozwoju społeczeństwa. Z pewnością stoją w sprzeczności z budowaniem społeczeństwa nowoczesnego, nie lękającego się przyszłości, lecz śmiało włączającego się w jego budowanie. Bezpiecznego dzięki zakorzenieniu we wspólnocie wiedzy – bo kontrybuującego w rozwiązywanie kluczowych problemów współczesności na skalę globalną. Takim chciałbym widzieć nasz Uniwersytet, o taki się staram – otwarty, elastyczny, wspierający, skupiony na przyszłości i dla niej budujący teraźniejszość.

Cóż więc zrobimy, jeśli nasz Minister będzie chciał innego Uniwersytetu? Jeśli będzie odmawiał nam środków na inwestycje, zamrozi wysokość subwencji, zmniejszy środki na finansowanie badań? A co, jeśli ponownie większość środków będzie zależna od liczby studentów, a zmniejszone zostaną znaczenie jakości badań, umiędzynarodowienia, środków pozyskiwanych w konkursach? Czy widząc taką możliwość na horyzoncie warto inwestować w uniwersytet badawczy? Otóż zdecydowanie – tak! Warto, bo im silniejsi jesteśmy naukowo w skali międzynarodowej, im więcej mamy silnych relacji, w których odgrywamy rolę współtwórców trudnych do zastąpienia, im więcej mamy zagranicznych środków projektowych, współprac i wymian badawczych i dydaktycznych, tym szerszy jest nasz margines wolności, autonomii. Tym silniejsza nasza pozycja negocjacyjna i tym większa szansa na uszanowanie naszej wolności, naszego wyboru poszukiwania prawdy. Dlatego musimy udoskonalać nasze umiejętności współpracy międzynarodowej i pozyskiwania grantów. W tym celu konstruujemy Biuro Obsługi Projektów, które oprócz ułatwień dla grantobiorców projektów krajowych ma się skoncentrować na zwiększeniu liczby pozyskiwanych przez nas grantów międzynarodowych. Mimo pandemii staramy się rozwijać kontakty z akademickimi ośrodkami niemieckimi, zwłaszcza z sąsiedniej Saksonii. To nasi naturalni partnerzy. Nie zaniedbujemy partnerów naszych starań w konkursie na uniwersytet europejski i realizujemy z nimi już dwa nowe projekty dydaktyczne. Wykorzystujemy czas, by rozbudowywać dostęp pracowników i studentów do najnowszej literatury światowej. Szykujemy jakościowe zmiany w organizacji Szkoły Doktorskiej i w procesie kształcenia studentów. Co uda nam się zbudować teraz – będzie naszym kapitałem także w trudnych czasach.

Jednocześnie – co oczywiste – musimy zachować elastyczność organizacyjną i dbać o długofalową stabilność naszej sytuacji materialnej. Do znudzenia będę powtarzał – nie możemy powtarzać błędów, nie możemy uzależniać stabilności budżetu od sprzedaży nieruchomości uniwersyteckich. Musimy przywrócić równowagę w budżecie uczelni. Bez tego nie mamy szans nie tylko na rozwój, ale na utrzymanie tego marginesu wolności, jaki budujemy jakością naszej dydaktyki i naszych badań. Mając stabilny, zrównoważony budżet będziemy mogli myśleć o zmianach taktycznych – zwiększać lub zmniejszać liczbę studentów, ale zawsze z myślą o wartościach niezależnych od krótkookresowych celów. Musimy też starać się przesuwać środki na inwestycje jakościowo zmieniające warunki pracy naukowej i dydaktycznej. Bez tego nie sprostamy konkurencji w obu obszarach – i w nauce i w dydaktyce. Bo zmian pewnie przed nami jeszcze wiele, ale dopóki jasno widzimy i wspólnie deklarujemy, że chcemy Uniwersytetu opartego o międzynarodowe, wysokiej jakości badania i taką samą dydaktykę, ściśle związaną z badaniami – nic nam nie grozi. Dopóki działamy razem, dopóki nie damy się podzielić walcząc o krótkotrwałe, partykularne korzyści – dopóty mamy realną możliwość stale się rozwijać w wybranym przez nas, a nie przez chwilowych zarządców, kierunku. Wiem, że nasz potencjał znacząco przekracza sposób, w jaki był dotychczas wykorzystywany. Dlatego musimy głośno mówić – my, Uniwersytet, działamy razem dla całego otoczenia. Studenci i pracownicy, zawsze razem. Bez nas nie byłoby i nie będzie tego energetycznego, pełnego radości i energii Wrocławia. Nie będzie też miejsca dla spotkań z przyszłością i dla otwarcia na świat – cały, bez wyjątków. Jest o co walczyć.

Tydzień minął szybko. Jak zawsze – za szybko

  • poniedziałek wśród spraw różnych przede wszystkim zabezpieczenie ewaluacji i elastyczności w obliczu możliwych zmian jej zasad, ale też kwestia przygotowania dokumentów kończących proces zmian w systemie wynagradzania (nowe zarządzenia dotyczące nagród i premii projektowych, do konsultacji ze związkami zawodowymi);
  • wtorek, spotkanie z prof. Krzysztofem Stefaniakiem, dziekanem WNB, dr hab. Marcinem Kadejem, prof. UWr i Tomaszem Sikorą w sprawie możliwego zaangażowania w inicjatywy popularnonaukowe wzdłuż Odry… bo działamy nie tylko na Dolnym Śląsku!;
  • rozmowa z dziekanem WFil, prof. Arkadiuszem Lewickim o budżecie wydziału. Bardzo skomplikowana sytuacja, ale razem na pewno uda nam się poprawić sytuację i przede wszystkim zabezpieczyć przyszłość badań i dydaktyki prowadzonych na wydziale;
  • rozmowa z Dyrektor Finansową, Anetą Kędzierską i Główną Księgową, Anną Wieczorkowską w sprawie możliwości inwestycyjnych. Jest oczywiste, że dziś nie stać nas na samodzielne inwestycje w skali, która jest nam niezbędna. Ale walczymy o zabezpieczenie wkładu własnego. Nie wygląda to najlepiej – ale walczymy;
  • udział w wystawie plenerowej projektu studentów z kierunku Historia w przestrzeni publicznej / Public history. Corocznie, dzięki współpracy Instytutu Historycznego i Centrum Historii Zajezdnia studenci sami, pod kierunkiem dra hab. Wojciecha Kucharskiego przygotowują wystawy, które są prezentowane następnie na Rynku. Tym razem – o katastrofach we Wrocławiu…;
  • środa – spotkanie z prof. Marcinem Marszałem i dr Katarzyną Uczkiewicz w sprawie rozwijania naszej współpracy z Uniwersytetem Iwana Franki we Lwowie. To nie tylko nasze historyczne związki, ale też realne korzyści naukowe i dydaktyczne. Wreszcie, to nasze zobowiązanie do bycia pomostem między kulturami dla wszystkich zaangażowanych stron;
  • rozmowa z Dyrektor Generalną Barbarą Starnawską o planie remontów i inwestycji – cały czas przycinamy i dopasowujemy do potrzeb i możliwości. Nie jest lekko;
  • otwarcie wystawy dokumentującej życie patrona naszego Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im Willy Brandta. Wspaniała postać, człowiek wierzący w możliwość porozumienia ponad różnicami, wartość rozmowy i kompromisu. Polecam zapoznanie się z wystawą w Centrum;
  • czwartek spotkanie z dziekanem WPAiE Karolem Kiczką w sprawie budżetu Wydziału i możliwości jego równoważenia bez strat dla pracowników. Krok za krokiem, choć tu nie ma prostych i szybkich rozwiązań;
  • Komisja Nauki KRUP – przede wszystkim o ministerialnym projekcie oceny szkół doktorskich. Bardzo wyraźnie z niego wynika, jak głębokiej różnicy w stosunku do studiów doktoranckich oczekuje od nas Ministerstwo. To tylko zachęca nas do podążania w kierunku dalszego wspierania wzrostu jakości badań naszych doktorantów;
  • piątek – spotkanie robocze dotyczące kolejnego etapu przygotowań do wdrożenia Biura Obsługi Projektów – ma być prościej przede wszystkim dla kierowników projektów. To oznaczać może ich większą odpowiedzialność, ale w zamian należy ich wesprzeć w sprawach administracyjnych. Musi być szybciej, sprawniej, z mniejszą liczbą pieczątek, większym wsparciem Uniwersytetu.
  • publikacja ogłoszenia o konkursie na operatora naszych Pracowniczych Planów Kapitałowych. Już niedługo ruszy akcja informacyjna w tej sprawie;
  • otwarcie konkursu na Inkubatory Doskonałości Naukowej w ramach projektu IDUB. To bardzo ważny konkurs, bo jego zadaniem jest wyłonienie zespołów, które wesprą umiędzynarodowienie badań i zwiększą aktywność w pozyskiwaniu dofinansowania projektów z środków zewnętrznych w dyscyplinach, które mają z tym pewne kłopoty. Bo musimy rozwijać się razem, w sposób zrównoważony.

Wiele różnych działań cały czas się kłębi gdzieś tuż, tuż. To dobrze, bo mimo pandemii czuć energię i chęć do działania. Razem damy radę. Dlatego dziś odwiedziłem rodzinnie zaprzyjaźnione Centrum Historii Zajezdnia. Trzeba wspierać muzea, pokazywać nasz nierozerwalny związek z szerzeniem kultury, dla mnie tej szczególnie ważnej – historycznej. Ale zachęcam wszystkich: wspierajmy kulturę, chodźmy do muzeów, do teatrów – póki można i zawsze ostrożnie. Bez człowieka uczestniczącego kultura więdnie i kostnieje. A my mamy energię, by ją rozwijać!

 

 

Energia. Idziemy po przyszłość!

Energia. Kiedy startowałem w wyborach rektorskich moją największą troską było, czy uda nam się – razem – otrząsnąć z letargu i pobudzić do skoku w przyszłość. Zawsze to podkreślam – nasz Uniwersytet jest dla przyszłości. Badania, które prowadzimy, zakorzenione w najnowszych osiągnięciach nauki światowej i oryginalnych badaniach własnych – bo tylko takie warto prowadzić i poświęcać im swoje życie – nie przynoszą nowych wzorów śrubek i ekstrawaganckich gier komputerowych. Ale dzięki nim możliwe stają się technologie i przekształcenia społeczne, które dziś są nieuświadamiane. Taki jest nasz Uniwersytet, w takim kierunku musi się rozwijać. Cokolwiek by się nie działo dziś – my ścigamy się o jutro. Żeby zmieniać przyszłość, trzeba jednak mieć odwagę do krytycznego spojrzenia na teraźniejszość. Kto tkwi w przeszłości i zadowolony jest z teraźniejszości – nie będzie chciał zobaczyć przyszłości. To trochę paradoks, bo przecież z jednej strony nasze wartości są te same od wieków – prawda, otwartość, wolność szukania dróg rozumienia siebie jako gatunku i świata, z którym jesteśmy związani. Z drugiej zaś strony nie jeden już raz zarzucano Akademii, że nie rozumie czasów i ich bieżących reprezentantów. Z prawa, z lewa i z środka można usłyszeć, że mamy być bardziej tacy, mocniej owacy, zdecydowanie szybciej i dużo wolniej. Jednak my idziemy swoją drogą, naszym zadaniem jest odważnie i świadomie pokazywać drogę prawdy, otwartości i wolności.

Do tego potrzebna jest pewność siebie, a jednocześnie gotowość do współpracy i wsparcia. I świadomość, że nasze działania są obarczone ryzykiem. Ale że bez nich nie będzie przyszłości. Jestem przekonany, że nasz Uniwersytet się obudził, śmiało pokazuje swoją siłę. Z ogromną satysfakcją dowiedziałem się, że Rada Wydziału Nauk Biologicznych poparła propozycję dziekana, prof. Marcina Kadeja spłaszczenia struktury  zarządczej. Znikną instytuty i katedra, pozostaną zakłady/zespoły badawcze. Decyzja zrywająca z przyzwyczajeniami, ale dająca szansę na lepsze, bardziej elastyczne zarządzanie i redukcję biurokracji. Bardzo mocno trzymam kciuki! Ile jest w nas energii niech świadczy też fakt, że na zorganizowanym przez prorektor prof. Patrycję Matusz webinarium z członkami komisji NCN oceniającymi projekty grantowe, a dotyczącym konkursu Preludium, zgłosiło się ponad 200 osób, a uczestniczyło cały czas ponad 150. Zaś samo spotkanie trwało ponad trzy godziny. To pokazuje, jak wielki jest głód działania. Wreszcie, last, but not least, jestem dumny z organizacji naszej dydaktyki w semestrze zimowym. Będziemy doskonalić zajęcia zdalne, bo wciąż słychać o pewnych niedociągnięciach. Ale przede wszystkim – cały czas prowadziliśmy zajęcia stacjonarne na kierunkach eksperymentalnych i ścisłych. Wydziały biotechnologii, chemii, nauk biologicznych, nauk o ziemi i kształtowania środowiska – daliście radę! Cały czas w reżimie epidemicznym, kontrolując dynamicznie zakażenia i nie dopuszczając do powstania rozprzestrzeniania się wirusa, prowadzono zajęcia laboratoryjne. We Wrocławiu na taki krok zdecydował się tylko Uniwersytet Medyczny. I daliśmy radę – nasi studenci posiadają dziś nie tylko wiedzę, ale i umiejętności, które pozwolą im spokojnie podejmować wyzwania zawodowe bez obawy o poziom ich kształcenia. Nie udałoby się to bez zaangażowania wykładowców i wiary w nas ze strony studentów.

To tylko kilka przykładów. Bo energia niejedno ma imię. Jestem dumny ze wszystkich działań dla naszego otoczenia społecznego. Wspierania dzieci z Wrocławia poprzez korepetycje. Przekazywanie im komputerów do nauki. Organizowanie półkolonii. Ogarniania relacji z ośrodkami kultury na całym Dolnym Śląsku (Książ i Wałbrzych!). A dziś – serce rośnie, gdy widzi się zaangażowanie studentów i pracowników na rzecz wsparcia potrzebujących. Wielka Orkiestra nie jest dla mnie inicjatywą jednego człowieka, lecz wyrazem wartości definiujących nasza społeczność: gotowości do poświęcenia i wsparcia, ale z radością i energią, bez dostojnej celebry i zadęcia. No i dodajmy – to przyciąga! W dzisiejszej kweście na rzecz WOŚP brały udział w naszym Ogrodzie Botanicznym wolontariuszki spoza Uniwersytetu – Emilia, Julianna i Oliwia. Zmarznięte, ale szczęśliwe podkreślały, że ludzie chętnie wspierali zbiórkę i z wielką kulturą przekazywali datki. Dziękuję Wam! Ale też taki jest nasz Uniwersytet – myślimy o innych i ich przyszłości, tworzymy kulturę. Energia!

Czytaj dalejEnergia. Idziemy po przyszłość!

Nowy semestr, nowy rok

Czas szykować się na nowy semestr. Ale jak? Pytanie, które powinno się znaleźć w górnej stawce Milionerów. Obserwując świat wokół nas bardzo ciężko wskazać elementy stałe, a przynajmniej obiecujące stałość w kontekście najbliższych 5-6 miesięcy. No dobrze, to jest mniej więcej pewne, że w lipcu i sierpniu będzie cieplej niż dziś. Ale czy każdego dnia, to już bym się wahał. Tak czy siak, trzeba to sobie szczerze powiedzieć – obecny rozwój procesu szczepień nie daje nadziei na zaszczepienie pracowników Uniwersytetu do końca bieżącego roku akademickiego. Co więcej, nawet zwiększenie dostaw szczepionek nie daje nadziei na wyszczepienie znaczącej liczby studentów do końca bieżącego roku kalendarzowego. Będę się bardzo cieszył, jeśli się pomylę. Ale przesłanki za takim – bardziej optymistycznym – biegiem wypadków są słabe.

Jeśli zaś sytuacja będzie się rozwijać tak, jak to widzę obecnie, to musimy jeszcze wyraźniej powiedzieć sobie – na 'normalność’ poczekamy jeszcze długo. Ale nie możemy w związku z tym wycofać się i odłożyć 'na później’ ani naszego własnego życia, ani życia naszych studentów i doktorantów. Ten rok akademicki, ale bardzo możliwe, że także 2021/2022 musimy konstruować z założeniem dużo wolniejszego powrotu do form znanych nam sprzed epidemii. Za chwilę ukaże się kolejny komunikat dotyczący organizacji pracy do końca roku akademickiego 2020/2021 oraz szczegółów organizacji dydaktyki w tym czasie. Zmiany w stosunku do miesięcy listopad-styczeń polegać będą głównie na doprecyzowaniu procedur, określaniu dopuszczalności poszczególnych form zaliczeń i egzaminów oraz możliwości poszerzania katalogu zajęć realizowanych w formie stacjonarnej i hybrydowej – ale z zachowaniem rygorystycznego reżimu sanitarnego.

Nie przewidujemy w semestrze letnim powszechnego powrotu do budynków Uniwersytetu. Bardzo, bardzo bym tego chciał. Ale safety first, sytuacja nadal jest bardzo, bardzo niebezpieczna i będę szczęśliwy, jeśli dziekanom w ogóle uda się zabezpieczyć nawet odrobinę zwiększoną liczbę zajęć w trybie hybrydowym lub stacjonarnym. Pamiętajmy też, że bieżący stan prawny wymusza na nas studia w trybie zdalnym z określonymi wyjątkami. I powiem to wyraźnie – nie oczekujmy, że od 1 października wrócimy w 100% do dawnego trybu studiów. Zrobimy wszystko, by uruchomić wówczas jak najwięcej zajęć stacjonarnych i hybrydowych, żebyśmy mogli znów się spotkać i studiować bez ciągłego patrzenia w ekrany. Ale duże grupy razem, wykłady w audytoriach dla 100 i więcej studentów? Raczej nie. Jeszcze nie.

No, chyba, że świat nas zaskoczy i obdarzy powszechnym zdrowiem, ewentualnie proces szczepień przyśpieszy jak Struś Pędziwiatr i obejmie znaczny proces studentów. Nie sądzę. Ale trzymam kciuki! Tak czy siak – zróbmy wszystko już dziś, by zachować spokój i cierpliwie, krok po kroku, stopniowo i skutecznie przywracać dawne formy w stosownych ograniczeniach lub tworzyć nowe formy uczenia się, które gwarantując bezpieczeństwo – dadzą nam więcej możliwości kontaktu, dyskusji, relacji. Wiem, to nie brzmi jak zapowiedź fajerwerków. Ale może się pojawią? Kto wie… A jeśli nie, to pamiętajmy, że naszym zadaniem jest nieść świadectwo naszym, akademickim wartościom także – a może przede wszystkim – w trudnych czasach. Więc spokojnie, cierpliwie, wspólnie i racjonalnie – damy radę! Obiecuję.

Czytaj dalejNowy semestr, nowy rok

Mój ziszczony sen!

No dobrze, wahałem się, czy poświęcić temu wpisu – ale chyba warto.

Kiedy zaczynałem studia, potem pracę na naszym Uniwersytecie, szczytem marzeń był wyjazd do dobrej biblioteki zagranicznej. Jeśli już się to udało, to wzbudzaliśmy sensację stojąc całymi dniami przy kserokopiarkach i przywożąc potem w plecakach, torbach i walizkach stosy kopii. Największym wyzwaniem było znalezienie najtańszego punktu, gdzie udawało się kopiować całe książki i artykuły za najniższą cenę. Prawdziwą orgią był dla mnie zawsze pobyt w Max-Planck-Institut fuer Geschichte w Getyndze, gdzie całymi dniami można było buszować w przepastnej bibliotece, pisząc w gabinecie do 12, a następnie do 21-22 stojąc przy skanerach i kopiując literaturę. A na koniec prośba do informatyka o wypalenie płyt z kopiami – i czasami jednak brak zrozumienia dla nas, złaknionych literatury.

Odkryciem było – dzięki mojemu przyjacielowi, Leszkowi Spychale – rozwiązanie zdecydowanie antyzdrowotne, ale skuteczne: jednodniowe wycieczki do Berlina. Wyjeżdżaliśmy w nocy, potem czekaliśmy niecierpliwie pod Staatsbibliothek i – do ataku! Zająć miejsce, odebrać zamówione wcześnie 20 sztuk książek i juuuż w kolejkę do ksero. Pod koniec dnia odebrać książki wypożyczane – i w drogę do domu. Jeden samochód, 4-5 naukowców ze Wschodu i wspaniała biblioteka. Po powrocie do domu – składanie kser, bindowanie albo obkładanie w okładki, wkładanie do segregatorów… A w pracy kopiowanie na kserokopiarkach pożyczonych książek, przy czym toner i papier należało kupić samemu, bo pani Hania, kierowniczka sekretariatu nie miała go dla nas, przecież zużylibyśmy w jeden weekend cały zapas na kilka miesięcy w Instytucie. I po miesiącu ponownie, żeby nie upłynął termin zwrotu książek!

Nie wspominam tego wszystkiego z rozrzewnieniem. Raczej ze smutkiem, bo przecież ten czas poświęcony na 'zdobywanie’ literatury powinniśmy poświęcać na jej czytanie, na kreowanie, dyskutowanie. W nauce najcenniejszy jest czas, kontakt z ideami i ich rozwijanie. Dlatego tak wielkie dla mnie osobiście znaczenie ma fakt, że dziś mogę zadecydować o wsparciu zakupów baz e-publikacji i udostępnić wszystkim naszym pracownikom i studentom zasoby czołowych wydawnictw – CUP, OUP, De Gruyter, Taylor and Francis, agregatory JSTPR i Project Muse… Dla mnie, człowieka jednak wychowanego w schyłkowym PRLu i zaczynającego badania w epoce niedoboru i dobijania się do wiedzy i akademii światowej – to jak sen. Przepraszam za ten nazbyt może emocjonalny wpis. Wiem, że teraz raczej walczymy o publikowanie według licencji OA i wolny dostęp do treści. Szczerze to popieram i sam staram się jak najwięcej tak publikować.

Ale fakt, że będąc we Wrocławiu, na moim Uniwersytecie, mam dostęp do publikacji najważniejszych naukowych wydawnictw, książek i artykułów, bez konieczności organizowania i zabiegania, po prostu poprzez 'jeden klik’ – dla mnie to rewolucja. To krok, który może pomóc zbudować zwłaszcza u młodszych badaczy właściwą ekonomię pracy. Swobodnie czytać, swobodnie dyskutować. Być w świecie, zamiast się do niego dobijać. Moja osobista wielka radość!

Zatem – zaglądajcie do naszych nowych e-zasobów, w sieci UWr lub przez proxy i – czytajcie! Bo może to sen? Sam nie wiem…

Zarządzanie musi mieć cel

Po co zarządzać Uniwersytetem? Na początek roku i w trakcie kryzysu pytanie kluczowe. Nie mam wątpliwości, że obostrzenia epidemiczne przeciągną się w głąb 2022 r. (szczepienia studentów, być może kolejna fala szczepień na nowe wersje wirusa). Nasze kłopoty finansowe – o których pisałem w minionym tygodniu – nie znikną szybko i bezboleśnie. Jeśli nie zdarzy nam się manna z rządowego nieba – za czym wyglądam, ale nie robię sobie nadziei – to dodatkowe obciążenia będą dla nas nie lada wyzwaniem. Wiele działań projakościowych, impulsów rozwojowych realnych jeszcze rok temu, dziś będzie odkładane na bliżej nieokreśloną przyszłość lub realizowane w bardzo ograniczonym stopniu. A przecież zmieniać się musimy, bo nauka na świecie nie stoi w miejscu. Przeciwnie, jestem przekonany, że będzie przedmiotem intensywnego stymulowania przez najbogatsze i aspirujące do znaczenia międzynarodowego organizmy państwowe. Epidemia pokazała bowiem wyraźnie, że tylko państwa opierające politykę na świadomym i powszechnym wykorzystywaniu wiedzy – i to nie tylko medycznej i technicznej, ale też tej przynależnej do dziedzin społecznych i humanistycznych, budujących spójność / dyscyplinę społeczną, empatię i skłonność do altruizmu – są w stanie dobrze radzić sobie z kryzysami i umacniać swoją pozycję międzynarodową. Postawienie na zarządzanie przez kryzys, na akcentowanie różnic, na zakulisowe wspieranie wybranych i dyskryminowanie pozostałych może prowadzić do doraźnych zysków politycznych – i prowincjonalizmu całej organizacji.

To, co dotyczy wielkich zbiorowości, nie omija tez małych. Nasz Uniwersytet będzie się rozwijał wtedy i tylko wtedy, jeśli wszyscy razem będziemy go budować. W czasie kampanii wyborczej dużo mówiłem o budowaniu wspólnoty, o nowej, ambitnej marce Uniwersytetu Wrocławskiego, o celach, które powinniśmy stawiać sobie wspólnie – wspólnie do nich zmierzając. Nie zmieniłem zdania. Moim zadaniem jest rozwijanie doskonałości, ale poprzez działania inkluzywne, włączające, wspierające – i transparentne. Będę dążył do budowania kultury pracy wspierającej jakość – ale na równych prawach dla wszystkich. Będziemy szerzej pokazywać nasze priorytetowe obszary badawcze, żeby wskazywać kierunki rozwoju dla innych obszarów. I przede wszystkim – będę dążył do przekierowania Uniwersytetu na działania w kierunku otoczenia: szukanie międzynarodowych partnerów badań, źródeł grantów i wsparcia.

Globalna nauka – a dziś nie ma innej – jest okrutna w swojej selektywności, wybiera i czci najlepszych, reszta z nas pozostaje poza światłami estrady. Ale uniwersytet to coś więcej, niż miejsce narodzin gwiazd. Tak, musimy je przyciągać, stwarzać im warunki rozwoju, zostawiać jak najwięcej wolności i udzielać wsparcia tam, gdzie tego potrzebują. Ale jednocześnie musimy pracować wspólnie, najczęściej poza podium z nagrodami i rankingami, włączając się aktywnie w szeroki ekosystem wiedzy, by wspólnie z naszymi zagranicznymi i krajowymi partnerami, z otoczeniem społecznym budując poprzez wspólne badania i najwyższej jakości edukację masę krytyczną społeczeństwa racjonalnego, otwartego, świadomego wartości swoich kultur i gotowego do przekraczania ich granic. Taki też Uniwersytet chciałbym budować – świadomy, wspólny, otwarty. Ambitny. Żaden inny. I tylko po to warto nim zarządzać.

Czytaj dalejZarządzanie musi mieć cel

Rok niełatwych, potrzebnych zmian

Krótki, toczący się wciąż w cieniu różnych świąt tydzień, nie przyniósł wielu ekscytujących nowości. Najważniejszym problemem nurtującym mnie wciąż i spędzającym sen z powiek od kilku tygodni jest kwestia budżetu Uniwersytetu. Nie dlatego, że jest zagrożone nasze funkcjonowanie. Ale dlatego, że w obecnym kształcie szanse na działania inwestycyjne, rozwojowe w oparciu o subwencję są coraz bardziej iluzoryczne. O ile w poprzednim roku wsparcie rządowe pozwoliło nam pokryć większość strat spowodowanych przez epidemię, to ten rok jest wielką niewiadomą pod tym względem. Z jednej strony straty będą rosły – puste akademiki, zamknięte muzea, brak najemców nieruchomości, konieczność zapewnienia reżimu sanitarnego, zmniejszona liczba studentów zagranicznych… Można długo wymieniać. A z drugiej strony pojawiają się nowe obciążenia – wzrost płacy minimalnej przekładający się na wzrost cen usług, groźba wzrostu cen prądu, nade wszystko – konieczność zapewnienia zabezpieczenia wkładu pracodawcy w Pracownicze Programy Kapitałowe (w naszym przypadku ta jedna pozycja to ponad 2  mln zł). No i na to wszystko nakłada się konieczność realizacji rozpoczętych remontów i inwestycji, zabezpieczenia infrastruktury w krytycznym stanie, zagwarantowanie sprawności w warunkach kształcenia oraz obsługi pracowników i studentów z pomocą komunikacji elektronicznej.

Tymczasem nasza kołdra jest krótka. Nawet bardzo, bardzo krótka. I nie słychać ani nie widać na razie kroków, które pozwalałyby mieć nadzieję, że Rząd zechce nam przyznać subwencję w większym wymiarze. Czeka nas rok oszczędzania – co do tego nie mam wątpliwości. Dzięki uczestnictwie w projekcie IDUB mamy szansę na utrzymanie impulsu rozwojowego, podobnie pozyskiwane środki zewnętrzne zapewnią nam możliwość rozwijania badań. Ale środki subwencyjne, które mają nam zagwarantować bazową sprawność i pokrywać wynagrodzenia, są po prostu niewystarczające. W dotychczasowej praktyce doroczne braki pokrywano środkami spływającymi ze sprzedaży nieruchomości Uniwersytetu. To nie jest jednak droga rozwoju, lecz niestabilności finansów i stagnacji całej Uczelni. Czeka więc nas przebudowa modelu finansowania. Krok za krokiem, spokojnie – ale bez odwrotu. Bo nadal idziemy do przodu. Innej drogi po prostu nie ma.

Oszczędzanie w żadnym wypadku nie oznacza obniżania jakości naszej działalności. Będziemy natomiast dążyć do jak największej transparentności, wnikliwej oceny wydatków pokrywanych z subwencji i optymalizacji procesów, które pochłaniają środki subwencyjne. Naszym priorytetem będzie zwiększenie przychodów na badania i zmiany infrastrukturalne ze źródeł zewnętrznych. Subwencja w chwili obecnej nie zapewni nam rozwoju. Dlatego będziemy rozwijać Biuro Obsługi Projektów i zachęcać wszystkich do występowania o granty – i te naukowe, i te dydaktyczne, i te infrastrukturalne. Dlatego będziemy przeprowadzać mapowanie procesów zarządczych i jak najszybciej optymalizować ich przebieg: żeby wsparcie dla naszych głównych działań, dydaktyki i badań, było jeszcze lepsze, a jego koszty nie rosły. Dlatego będziemy szacować kosztochłonność kierunków studiów, by podejmować racjonalne i świadome decyzje o ich prowadzeniu, o liczebności grup studenckich.

Wielokrotnie powtarzałem, że kryzysy i wywołane przez nie zmiany mogą osłabiać, ale dobrze spożytkowane – mogą wzmocnić organizację. Jestem przekonany, że uda nam się wykorzystać ten rok na zbudowanie fundamentu pod nowy model finansowy Uniwersytetu: elastycznego, wydajnego, rozwijającego się niezależnie od wahań w zakresie rządowego wsparcia. Absolutnie nie rezygnujemy z tego ostatniego, będziemy mocno o nie zabiegać. Ale jednocześnie pamiętajmy, że już dziś ok. 2/5 naszego budżetu stanowią środki pozyskiwane z zewnątrz, z projektów i studiów niestacjonarnych. Naszym zadaniem jest ułatwić i wspierać rozwój tej części naszych finansów, bo to one świadczą o naszej sile i to one faktycznie wyznaczają granice naszej wolności.

No i wiadomo – damy radę!

 

Mosty w Nowy Rok

Czas około świąt Bożego Narodzenia i Sylwestra to zazwyczaj okres spokojnej refleksji nad mijającym czasem, tym, co się udało – a co jeszcze należy poprawić. Wielokrotnie powtarzałem, że nasz 2020 r. nie był taki zły, dał nam szansę zastanowić się nad naszymi wartościami, nad wagą więzi międzyludzkich. Ale też oczywiste jest, że czekamy z utęsknieniem na szczepienia i powrót do wspólnotowych, bezpośrednich form funkcjonowania w pracy, w momentach odpoczynku, w gronie wszystkich członków naszych rodzin. Życzenia dla naszej uniwersyteckiej wspólnoty przedstawiłem w innym miejscu, nie chciałbym ich powtarzać. Wolałbym w tym miejscu zaproponować grę w… mosty. To jest wyjść od najważniejszych problemów, których dotykaliśmy w tym roku – i zastanowić się nad ich rozwiązywaniem w przyszłym. Może znajdziecie inne ścieżki? Bo życie – tego jestem pewny – na pewno zaproponuje nam inne wersje rzeczywistości niż te, które sobie zaprojektujemy.

  • epidemia, epidemia, epidemia. Po marcowym, niespodziewanym początku i chaotycznych miejscami działaniach od września elastycznie reagując na formę i stopień zagrożenia prowadzimy działalność dydaktyczną i naukową. Uważam, że wybraliśmy optymalny jej model – laboratoria i część praktyk działa stacjonarnie, utrzymujemy wysoki poziom dydaktyki. Mam nadal obawy co do jakości wszystkich zajęć zdalnych, ale mam też pewność, że jest dużo lepiej, niż w ostatnim semestrze roku 2019/2020. Udało nam się także utrzymać – poza krótkim okresem – działalność bibliotek, rozbudowujemy stabilny dostęp do cyfrowych zasobów wiodących wydawnictw naukowych. Nasze laboratoria stopniowo wzbogacamy o nowy, najwyższej klasy sprzęt (o czym niżej) i prowadzimy stale w nich badania. Uniknęliśmy ognisk zakażeń w budynkach Uniwersytetu, także w akademikach, gdzie wciąż gościmy prawie 1000 studentów z kraju i zagranicy. 2021 r. będzie okresem przejściowym. Zaczniemy zgodnie z bieżącym trybem pracy, ale krok po kroku będziemy zwiększać zakres pracy w systemie stacjonarnym. Nowy rok 2021/2022 zaczniemy już w pełni stacjonarnie, może nawet w odnowionej Auli Leopoldinie? Kto wie? Jednocześnie mam nadzieję, że zachowamy elastyczność dydaktyki, pracy naukowej i administracyjnej, którą nabyliśmy w trakcie epidemii. Nauczyliśmy się przecież wszyscy bardzo wiele, nikt wcześniej nawet nie myślał o tym, by cała wspólnota mogła tak szybko, w tak dużym zakresie nabrać zaawansowanych kompetencji cyfrowych. Wzbogaciliśmy się także o sprzęt, który pozwoli nam prowadzić bez większego kłopotu wideokonferencje naukowe z całym światem. Wychodzimy z epidemii silniejszy, sprawniejsi, pewniejsi siebie.
  • Uczelnia Badawcza – od 1 stycznia realizujemy nasz projekt, który w konkursie IDUB został zakwalifikowany do pierwszej 10. Początkowo traktowany z duża nieufnością, zyskał duży kredyt zaufania naszej wspólnoty. Udało się przeprowadzić dwa ważne konkursy – na zakup aparatury naukowej, dzięki której o nowoczesny sprzęt wzbogacili się biotechnolodzy, chemicy, biolodzy, a niedługo także archeolodzy. Zakupiony i właśnie uruchomiony system do wysokorozdzielczych obserwacji mikroskopowych składa się z aparatów wyjątkowych nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie (łącznie działa ich około 160). Rozstrzygnięto konkursy na wsparcie projektów badawczych, które mają umożliwić przygotowanie nowych aplikacji o środki zewnętrzne niezbędne do prowadzenia badań o szerszym zakresie. W ramach programu młody badacz zapewniono wsparcie najmłodszemu pokoleniu naukowców. Ogłosiliśmy konkurs na wsparcie działalności rekrutacyjnej na studia anglojęzyczne. Niemal gotowe są konkursy na Inkubatory Doskonałości Naukowej, na nagrody i dodatki dla najlepszych badaczy. Jak tylko unormuje się sytuacja epidemiczna ruszą konkursy wspierające mobilność. W 2021 r. będziemy prowadzić mapowanie procesów zarządczych na uczelni, by dostosować jej zarządzanie do standardów uczelni badawczej. W obliczu ciężkiej sytuacji uczelni środki z IDUB przeznaczane na wsparcie badań i osób angażujących się w umiędzynarodowienie wyników badań są jak ożywcza, chłodna woda na pustyni. Biorąc pod uwagę wysokość subwencji, to jest zasadniczego źródła finansowania istnienia Uniwersytetu, na badania przeznaczamy z niej tylko około 3,5-4%. 82% pochłaniają wynagrodzenia, reszta to sztywne koszty infrastrukturalne i remonty. Środki IDUB pozwalają rokrocznie potroić nakłady na badania – zamiast około 15 mln rocznie z subwencji wydać możemy ponad 45 mln. Musimy je wydawać mądrze, stąd ogromna rola Komitetu Sterującego projektu, ale bez tych środków rozwój Uniwersytetu byłby dużo, dużo trudniejszy.
  • wybory – cały festiwal. Rok 2020 był pełen wyborów, od osoby rektora, przez senatorów, po członków Rady Uniwersytetu (te ostatnie zakończyły się 29.12.!). Towarzyszyły im gorące dyskusje, otwarte i zakulisowe rozmowy, spotkania, w trakcie których przekonywaliśmy się i szukaliśmy kompromisu. Nie mam złudzeń, że wszyscy zgadzamy się z kierunkiem zmian, które chciałbym wprowadzać na naszej Uczelni. Wielość poglądów i koncepcji to cecha charakterystyczna – i cenna! – naszego środowiska. Mam jednak nadzieję, ba!, niemal pewność, że będziemy zgodnie działać na rzecz rozwoju naszej wspólnoty – modernizacji jej zaplecza badawczego, umiędzynaradawiania dydaktyki i oddziaływania naukowego, wzrostu transparentności i jakościowych wymagań przy zatrudnianiu nowych pracowników, wreszcie wzrostu efektywności zarządzania całym Uniwersytetem. Bo dla mnie Uniwersytet Wrocławski to jedność. Jego marka wspiera nas wszystkich, musimy o nią zgodnie dbać i nawzajem pomagać sobie realizując swoje pasje (to przede wszystkim), a także przyjęte przez nas obowiązki. Wybory rektora pokazały, że chcemy Uniwersytetu nowoczesnego, z którego możemy być dumni i z którym możemy się identyfikować. To oznacza zmiany, które nie zawsze mogą nam odpowiadać. Ale dzięki nim będziemy wszyscy mieli poczucie przynależności do wspólnoty o większej sile, doskonalszej – a tym samym dającej nam silniejsze wsparcie.
  • niepokoje społeczne, zmiany ustawowe i struktury ministerialnej – żyjemy w bardzo ciekawych, dynamicznych czasach. Uczestniczymy w przemianach, które oceniamy różnie, dla wyrażenia swoich poglądów w zupełnie nowej, nieznanej sytuacji szukamy swojego własnego języka. Nie zmieniłem swojego zdania – wielką misją Uniwersytetu jest w tej sytuacji pokazywać wagę rozumu, racjonalności, otwartości i wolności od wszelkich dogmatów. Cieszymy się wciąż autonomią – i nie bez przyczyny. Jesteśmy inni, jesteśmy jak nie z tego świata, bo naszym celem jest szukanie mądrości i opieranie się na wiedzy tych, którzy przez tysiąclecia jej szukali. To ogromna odpowiedzialność, bo tę właśnie postawę – poszukiwania prawdy na przekór emocjom i władzom – musimy przekazać dalej. Właśnie po to jest nasza autonomia, by nic innego, żaden światopogląd i pogląd polityczny nie zakłócił tej wartości: prawda, do której poznania niezbędna jest otwartość na świat i wolność myśli. Tak, z niepokojem obserwuje podziały naszego społeczeństwa, widzę, że przenikają one do naszej wspólnoty. Ale nie przestaję wierzyć, że 2021 r. będzie rokiem, w którym raz jeszcze pokażemy, że dyskusja nie oznacza pyskówki, że odmienność poglądów nie oznacza wykluczenia, że przemoc fizyczna, symboliczna lub werbalna nie rozwiązują problemów. Wierzyłem i wierzę w mądrość Uniwersytetu. Wierzyłem i wierzę, że 'studere’ – z miłością oddawać się zgłębianiu prawdy – musi prowadzić do 'amare’, do uznania wartości wspólnoty i współpracy. Pomimo wszelkich różnic, bo dzięki nim mamy ogromny kapitał różnorodności spojrzeń i potencjalnie różnych rozwiązań najróżniejszych problemów. Warto się różnić – ale tylko pięknie (parafrazując klasyka).

Życzę nam wszystkim radości, odwagi w tworzeniu, wolności w myśleniu, pielęgnowania, a jednocześnie niezależności w rozwijaniu kultury, wejścia w świat ponad granicami i barierami bez lęku, z ciekawością. To może być wspaniały, 2021 rok. Zbudowaliśmy pod to silne fundamenty. Kto da radę, jak nie my sami, wspólnie?

Przebijamy bańki – pozytywną energią

Szybkim krokiem zbliżamy się do Świąt, dla Uniwersytetu to gorący czas. Nie tylko ze względu na konieczność rozliczeń finansowych i dopinania różnych zagadnień prawnych. Także dlatego, że trzeba myśleć o całym przyszłym roku, w tym teraz zwłaszcza o pandemicznych uwarunkowaniach tego roku akademickiego, o balansie między bezpieczeństwem a jakością obsługi studentów i pracowników, jakością dydaktyki, możliwościami prowadzenia badań. Podsumowując ostatnie miesiące pamiętam cały czas o długofalowych celach, które trzeba krok za krokiem realizować. Nasze cele strategiczne są jasne – stworzyć międzynarodowy Uniwersytet skupiony na rozwoju nauki i na wspieraniu otoczenia w oparciu o nasze osiągnięcia naukowe, a także o transfer najbardziej aktualnej wiedzy. Bez wolności w poszukiwaniu nowych dróg, bez wolnej wymiany myśli, bez racjonalnej, spokojnej dyskusji skupionej na naszych celach nie uda nam się tego osiągnąć. A nie mamy dobrej alternatywy. Jakie by czasy nie były, nauka, jej wolne rozwijanie i przekazywanie wiedzy zawsze będzie osią rozwoju społeczeństw demokratycznych. Bo to ona buduje płaszczyznę dla wzajemnego komunikowania się, rozumienia nawzajem, słuchania siebie – i dyskutowania. Ona buduje mosty, ona rozbija mury i przebija bańki. Dzięki niej jesteśmy wspólnotą. Nie zapominajmy.

Myśląc o znaczeniu świąt Bożego Narodzenia, widzę w nich tęsknotę za byciem jednością ze światem, za szacunkiem dla każdego człowieka, za miłością, która powoduje, że to, co nieznane, staje się znanym i bliskim. Te święta to czas nadziei i bliskości, dla mnie bardzo istotne poprzez siłę rodziny, poprzez bliskość mojej żony, moich dzieci. Choć tak różni, choć idziemy różnymi drogami, wybieramy siebie i chcemy być razem – szczerze i prosto. Życzę nam wszystkim, żeby spokój i miłość była z nami – a resztą niech zajmie się nauka!

Czytaj dalejPrzebijamy bańki – pozytywną energią

Jedna, wspólna droga

W mijającym tygodniu nasze uniwersyteckie życie z mojej perspektywy skoncentrowało się na trzech zagadnieniach: szukaniu drogi pogodzenia naszych potrzeb inwestycyjnych i remontowych z naszym budżetem (pisałem też o tym w zeszłym tygodniu, ale to temat, który będzie powracał), wyborów Rady Uczelni, wreszcie problemu braku regulaminu wynagradzania. Najszerszym echem odbiły się dzięki mediom wybory, niestety, nie w kontekście roli Rady czy naszej uczelni, ale w ściśle politycznym kontekście: jeden z kandydatów nie uzyskał wymaganego poparcia, co wzbudziło radość szukających sensacji jego kosztem. Niestety, media osiągnęły dziś swoisty poziom i nie warto z tym polemizować, warto natomiast pamiętać, jakie skutki może mieć dzielenie się informacjami z przedstawicielami publikatorów. Natomiast same wybory – których nie mogliśmy skonkludować z przyczyn formalnych wyborem pełnego składu Rady –  potwierdziły bez wątpienia, że potrzebujemy korekty Statutu. Gdy tylko Ministerstwo opublikuje propozycję zmiany Ustawy, byśmy nie musieli dwa razy pracować, ruszymy do pracy nad poprawkami, zwłaszcza tymi, które zaproponowali nasi koleżanki i koledzy i tymi, które wcześniej zgłosiło Ministerstwo. Wybory wskazały też, jak ważne jest informowanie – stałe – o szczegółach naszego ustroju. Z deklaracji kandydatów rozesłanych do senatorów w wielu miejscach wynikało, że albo nie udało im się przeczytać Statutu, albo świadomie postanowili zignorować jego literę. Szkoda, bo Statut jest naszą konstytucją, działamy według jego zapisów. To ważne, bo żeby funkcjonować stabilnie, wspierać i chronić wszystkich w równym stopniu, musimy mieć świadomość wspólnych elementów naszego akademickiego świata. Możemy mieć różne poglądy i wyobrażenia, ale niezależnie od nich, działamy według obowiązujących nas wszystkich praw. Obowiązują one w równym stopniu rektora, profesora, adiunkta i kierownika sekretariatu.

No tak, warto tu nawiązać do działań ministra P. Czarnka, który ogłosił projekt zmian w naszej Ustawie, które mają gwarantować wolność na uczelniach. Mam w stosunku do propozycji tych zmian ambiwalentne uczucia. Chcę wierzyć w dobre intencje Ministra i jego współpracowników. Jednak dziwi mnie mieszanie porządków. Nie bardzo rozumiem, w czym ma pomóc mieszanie rzeczy oczywistych z mętnymi. Zadaniem rektora ma być

zapewnianie w uczelni poszanowania wolności nauczania, wolności słowa, badań naukowych, ogłaszania ich wyników, a także debaty akademickiej organizowanej przez członków wspólnoty uczelni z zachowaniem zasad pluralizmu światopoglądowego

Pierwsze wolności są oczywiste, od dawna obecne w naszym życiu akademickim, były w ustawie – ale co znaczy 'zachowanie zasad pluralizmu światopoglądowego’ w debacie akademickiej? Jakimś wyjaśnieniem jest stwierdzenie, że

Nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego wyrażanie przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych

Tyle, że jest ono w swej absolutnej niejasności furtką do działań o skutkach tragicznych dla naszego funkcjonowania. Jest moim głębokim przekonaniem, że uniwersytet nie jest miejscem dyskusji między wierzącymi w światopoglądy i przekonania, lecz uczenia się dyskusji o charakterze racjonalnym, wychodzącym od twardych dowodów, stawiania tez, badania wszechświata z pomocą metod dyktowanych naszymi możliwościami jego racjonalnego oglądu. Akcentowanie wolności wyrażania przekonań jest w tym kontekście dziwne, bo przecież z jednej strony doskonale mieści się w wolności słowa – więc po co to powtarzanie? – z drugiej rodzi obawę, że właśnie światopoglądy i problemy religijne mają być zdaniem Ministra osią debaty akademickiej. A nie są i nie powinny być. W świetle tych przepisów – czy mamy zgadzać się na powołanie katedry biologii kreacjonistycznej? A może mamy debatować o potrzebie kar cielesnych wobec dzieci zgodnie z zapisem tej lub innej świętej księgi? Owszem, jeśli taki pogląd potraktujemy jako przykład kulturowej adaptacji pewnej religii do jej czasów, może też w kontekście opozycji ahistorycznego wykorzystywania tekstów kultury do naszej wiedzy o psychologii i rozwoju dziecka – ale tylko w tym zakresie.

Niezależnie od wszystkiego – tak, jak nas wszystkich, tak też i naszych gości zawsze obowiązywać będzie preambuła naszego Statutu:

Senat Uniwersytetu Wrocławskiego,
– wyrażając przekonanie, że dążenie do poznawania prawdy, swobodna wymiana myśli oraz przekazywanie wiedzy w duchu poszanowania godności człowieka urzeczywistniają podstawowe wartości w życiu społecznym, a nauka i jej osiągnięcia są ważnym elementem rozwoju cywilizacji, przyczyniając się do tworzenia kultury i umacniania tożsamości kulturowej oraz rozwoju innowacyjności gospodarczej,
– deklarując troskę o zapewnienie badaniom naukowym i kształceniu akademickiemu najwyższej rangi oraz należnej im wolności,
– zabiegając o przestrzeganie wzorów i zasad moralnych w życiu publicznym oraz tradycji i obyczajów akademickich,
przyjmuje niniejszy Statut i przekazuje go wspólnocie Uniwersytetu Wrocławskiego do stosowania, mając nadzieję i przeświadczenie, że Statut ten będzie służył poszanowaniu praw wszystkich członków wspólnoty.

I mam nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli tego przypominać. Te zasady na terenie naszej uczelni będą zawsze – dopóki będę jej rektorem – ważniejsze od zasad jakiejkolwiek religii lub poglądu filozoficznego.

Czytaj dalejJedna, wspólna droga

Tydzień – trochę pod mikołajowym psem, czyli z troską, ale zawsze optymistycznie

Początek grudnia, czyli czas zbliżających się, najbardziej rodzinnych i najbardziej wyczekiwanych świąt. Mam nadzieję, że nie zabraknie radości w domach naszych pracowników, doktorantów i studentów. Ale z mojej perspektywy grudzień to chyba najcięższy miesiąc w roku – czas planowania i podsumowywania. W tym roku wszystko było trudne, ale najtrudniej jest przewidzieć przyszłość. Mamy wiele sygnałów płynących z Ministerstwa zapowiadających zmiany, które nie są jednak w żaden sposób precyzowane. Stoją przed nami wyzwania związane z koniecznością rozwijania potencjału badawczego i unowocześniania dydaktyki Uniwersytetu – ale braki budżetowe w zakresie inwestycji są wręcz rozpaczliwe. Wreszcie potrzebujemy spójnej polityki wsparcia dla młodszych pracowników, zwłaszcza rodziców – ale brak pewności co do finansów krępuje nasze działania. Widząc te problemy namawiam do optymizmu i aktywności – nikt nam nie przyśle prezentów, nikt nas nie wesprze urzeczony pięknem naszych dusz i wytwornością fraz naszych tekstów. To na nas spoczywa odpowiedzialność za wyjście na zewnątrz, ubieganie się o granty i szukanie funduszy na inwestycje. Zrobimy wszystko, co można, by systemowo rozwijać wsparcie dla aktywności na naszym Uniwersytecie. To nie jest proste, wymaga przełamania wielu przyzwyczajeń i dostrzeżenia wartości w ambicji, która włącza w rozwój całe otoczenie. Chciałbym to powtórzyć bardzo wyraźnie – musimy współpracować, bo samotnie tracimy czas na szukanie rozwiązań, które dawno są znane innym, musimy być ambitni i innowacyjni, bo trzymanie się utartych ścieżek nie przyniesie sukcesu, wręcz przeciwnie – będziemy musieli przepychać się w tłumie stosujących te same rozwiązania. Uniwersytet musi Wam pomóc w Waszych działaniach, ale pierwszy krok zależy od Was. Niepewność utrudnia planowanie i podejmowanie ryzykownych decyzji. Ale niezależnie od wszystkich kłopotów i trudności, musimy ambitnie i innowacyjnie rozwijać nas potencjał badawczy, bo z niego wywodzimy naszą przewagę konkurencyjną także w zakresie dydaktyki. W tym niełatwym czasie musimy działać razem, działać dla całej naszej wspólnoty.

Przykładem takiego działania niech będzie współpraca ze związkami zawodowymi na rzecz przyjęcia schematu podwyżek – związku zwróciły się o kwotowe podniesienie wynagrodzeń, przygotowałem propozycję, którą w ciągu czterech dni związku przedyskutowały i przyjęły. Dzięki temu mikołajkowemu prezentowi przed końcem grudnia do wszystkich pracowników trafią środki zawierające wyrównanie od 1 października podwyższonych wynagrodzeń. Działając razem – działamy dla całego Uniwersytetu.

Czytaj dalejTydzień – trochę pod mikołajowym psem, czyli z troską, ale zawsze optymistycznie